Sędzia zawinił, trenera powieszą?

W zasadzie sprawa jest oczywista, a wszystko dzieje się niemal „z automatu”. Wysłanie szkoleniowca przez arbitra na trybuny skutkuje właśnie dwumeczowym zakazem zasiadania na trenerskiej ławce. W tym przypadku jednak przy Bukowej utrzymują, że taka kara dla Jacka Paszulewicza byłaby niesprawiedliwa.

Czwarty chciał być pierwszym?

Artur Aluszyk ze Szczecina dobrze radził sobie z derbowymi emocjami w sobotni wieczór przy Bukowej. Dużą aktywnością wykazywał się za to jego kolega pełniący rolę sędziego technicznego; jakby chcąc z roli czwartego arbitra …wysunąć się na pozycję numer jeden. Marcin Bielawski z… Katowic parokrotnie wzywał głównego rozjemcę do ławki rezerwowych GieKSy. Raz – z sugestią pogrożenia palcem… fizjoterapeucie gospodarzy, Wojciechowi Hermanowi. W samej końcówce zaś zasugerował upomnienie opiekuna katowiczan, Jacka Paszulewicza. Sytuacja była jednak mocno kontrowersyjna…

– Zostałem wyproszony na trybuny z powodu – moim zdaniem – nieporozumienia między sędzią technicznym, bocznym i głównym. Próbowaliśmy przez dwie minuty przeprowadzić zmianę (Kamil Słaby miał zastąpić Adriana Błąda – dop. red). W tym czasie były trzy przerwy w grze, a zmiana dalej nie była dokonana. Komunikacja między arbitrami zawodziła, więc ja w sposób dość stanowczy zwróciłem się imiennie do kierownika mojej drużyny, domagając się jej przeprowadzenia.

Sędziowie najwidoczniej wzięli te słowa do siebie; odebrali jako krytykę ich zachowania. Po meczu próbowałem to wyjaśnić z arbitrem głównym, ale ten nie miał sobie nic do zarzucenia; reagował przecież tylko na informacje od technicznego. To właśnie sędzia techniczny – moim zdaniem – był problemem. Wcześniej wprowadził już także dużą nerwowość przy wejściu na boisko Grześka Goncerza – wyjaśnia swój punkt widzenia Jacek Paszulewicz. Tym niemniej w wyniku całego tego zamieszania Artur Aluszyk nakazał mu opuszczenie ławki rezerwowych.

Polsat nie kłamie!

Kilkadziesiąt końcowych sekund opiekun GieKSiarzy oglądał więc zza boiskowego ogrodzenia. A teraz – wespół z działaczami – próbuje uniknąć zastosowania wspomnianego „karomierza z automatu”. – Liczę na to, że nasze odwołanie przyniesie efekt. W Olimpii Grudziądz zostałem wyproszony na trybuny w trakcie meczu w Puławach, ale wtedy rzeczywiście wdałem się w niepotrzebną dyskusję z sędziami. Tym razem jednak – uważam – kompletnie nie zawiniłem. Mamy nawet materiał z Polsatu, który powinien pokazać decydentom, że zwracałem się do swojego kierownika. Owszem, w impulsywny sposób, ale kierowałem pretensje wyłącznie do niego – podkreśla.

I znów ta Stal?!

Wspomniana dwumeczowa „banicja” podczas grudziądzkiego etapu kariery trenerskiej Paszulewicza przyniosła Olimpii… połowę możliwego do zdobycia dorobku. Pod jego fizyczną nieobecność na ławce, zespół z Grudziądza wygrał u siebie z Miedzią, ale przegrał w Mielcu. Gdyby teraz Komisja Dyscypilnarna jednak stanowiska katowiczan nie podzieliła, Jacek Paszulewicz z widowni kierowałby zespołem w sobotę w Suwałkach i tydzień później przy Bukowej, w potyczce ze… Stalą Mielec! W protokole znalazłoby się wówczas nazwisko II trenera GieKSy, Jakuba Dziółki.