Sen o Warszawie Marka Papszuna?

Trener Rakowa wydaje się idealnym kandydatem na stanowisko trenera Legii. Pytanie, czy klub byłby w stanie sprostać jego wymaganiom, a sam trener podjąłby tak duże ryzyko.


Nie ma obecnie konferencji czy wywiadu ze szkoleniowcem Rakowa, w którym nie zostałby poruszony temat pojawiających się plotek dotyczących przenosin na Łazienkowską. Trudno się temu dziwić. Marek Papszun w Częstochowie zbudował zespół, który w ciągu pięciu lat jego pracy awansował z pułapu drugoligowego średniaka do drużyny bijącej się o mistrzostwo Polski.

Naturalna droga

Nie dziwi więc fakt, że Dariusz Mioduski widzi w nim nowego trenera Legii. Układ wydaję się idealny. „Wojskowi” w ostatniej dekadzie to jeden z niewielu polskich towarów eksportowych na Europę. Owszem, wielokrotnie byli krytykowani za zarządzanie zespołem czy wieczną zmianę trenerów oraz ciągłych zmian planów „na lata”. Z drugiej strony to jedyny polski klub, który w XXI wieku był w stanie awansować do Ligi Mistrzów, a dodatkowo po czasach świetności Wisły Kraków to oni przejęli ligowy tron. Nawet obecne rozgrywki i kompromitujące wyniki z miejscem w strefie spadkowej na czele tego nie zmienią.

Dla Papszuna ta zmiana od strony teoretycznej również wydaje się logiczna. W Warszawie na pewno miałby lepsze warunki do pracy pod względem infrastruktury czy budżetu. Miałby możliwość wyboru lepszych zawodników, takich, na jakich Raków nie stać lub dla których klub z Limanowskiego jest trzecim, lub czwartym wyborem. Dodatkowo byłby też bliżej rodziny, co również byłoby dla niego argumentem przekonujący go do zmiany pracodawcy na Legię.

Zresztą większość swojego życia, w tym trenerskiego jak choćby w Legionovii spędził w Warszawie i jej okolicach. Sam podczas jednej z konferencji prasowych powiedział, że Legia jest mu bliska. Sumując to wszystko można wysnuć wniosek, że mariaż trenera Rakowa i „Wojskowych” jest kwestią nie miesięcy, a tygodni. Ale…

Nikt nie odda mu władzy

Papszun podejmując wyzwanie w Legii rzuciłby na szale wszystko, co do tej pory zbudował ciężką pracą. Trudno znaleźć przykład trenera, który tak mozolnie, małymi krokami budowałby swój autorytet trenerski osiągając sukcesy najpierw w niższych ligach, później na szczeblu centralnym aż do zdobycia Pucharu Polski, wicemistrzostwa kraju aż po walkę jak równy z równym z Rubinem Kazań w eliminacjach do europejskich pucharów.

Praca w Legii to zupełnie inny kaliber gatunkowy niż w Rakowie. W Warszawie oczekiwania kibiców oraz zarządu są jasne. Legia nie pozwala na potknięcia. Każdy, nawet krótki okres gorszych wyników kończy się utratą zaufania, a w konsekwencji zwolnieniem. Duże doświadczenie i osiągnięcia nie uchroniły nawet Czesława Michniewicza, uważanego za jednego z najlepszych polskich trenerów w ostatnich latach, przed przedwczesnym zakończeniem współpracy.

Papszun ma swój model zarządzania zespołem i doborem zawodników. Legia, nawet przy największych kompromisach nie zapewni mu takiej swobody w działaniu jak Raków. Zespół z Limanowskiego to jego „dziecko” – ułożone dokładnie tak, jak Papszun sobie to wyobraża. Nikt w klubie nie wtrąca mu się w pracę, władze nie mają swoich cichych „doradców” uważających się za bardziej kompetentnych od trenera. Mioduski musiałby dać mu wolną rękę w działaniach.

Nie wierzą w odejście

Tak naprawdę tylko kwestie rodzinne i infrastrukturalne w klubie mogłyby przekonać Papszuna do zmiany Rakowa na Legię. Owszem, trener mógłby dostać solidną podwyżkę w Warszawie, jednak w Częstochowie są w stanie zapłacić mu podobne, albo i lepsze pieniądze. Michał Świerczewski doskonale wie, że drugiego równie dobrego trenera co Papszun nie znajdzie. Znając jego możliwości finansowe będzie w stanie zapewnić trenerowi odpowiedni do jego wartości kontrakt. Dodatkowo sytuacja w Legii od strony sportowej jest fatalna. Trudno będzie w kilka miesięcy odwrócić ten trend i sprawić, że „Wojskowi” wrócą na odpowiednie tory.

Osoby związane z klubem oraz te, które znają realia Rakowa mówią jednym głosem – Papszun przejmując od nowego roku Legię popełniłby spory błąd, choć to i tak najdelikatniejsze określenie, jakie w tym przypadku użyto. W Częstochowie ma szansę sięgnąć po tytuł mistrzowski. Z „Wojskowymi” może w tym momencie powalczyć co najwyżej o środek tabeli. Papszun jest rozsądnym trenerem, który twardo stąpa po ziemi. Trudno więc sobie wyobrazić, by już teraz przejął Legię.

Jeżeli władze mistrza Polski pozwoliliby mu pracować zgodnie z jego pomysłem i daliby mu swobodę w pracy, to mógłby podjąć to wyzwanie od nowego sezonu. Pytanie, czy warto nawet wtedy ryzykować mając w Rakowie pozycję wręcz pomnikową. Praca w Legii to obecnie gra w rosyjską ruletkę, która nie jest warta lat ciężkiej pracy nad budowaniem swojej pozycji wśród polskich trenerów.


Na zdjęciu: Marek Papszun jest w kręgu zainteresowań Legii. Trudno stwierdzić, czy trener Rakowa zaryzykuje i przeniesie się do stolicy.

Fot. Marta Badowska/Pressfocus