Sensacja. Japończycy pokonali Niemców!

Niemcy przez 75 minut mieli wszystko pod kontrolą, żeby w parę minut wszystko stracić. Kolejna wielka niespodzianka na mundialu w Katarze!


Spotkanie na robiącym wrażenie Khalifa International Stadium mogło się zacząć wyśmienicie dla Japończyków. Nastawiony na grę z kontry zespół z Azji już po kilku minutach trafił do bramki strzeżonej przez Manuela Neuera. Prawą stroną ruszył błyskotliwy i widoczny Junay Ito, świetnie dośrodkował do wysuniętego Daizen Maedy, a grający na co dzień w Celticu napastnik z kilku metrów posłał piłkę do siatki. Tyle, że prowadzący spotkanie arbiter z Salwadoru Ivan Barton nie uznał gola z powodu spalonego.

Gol z karnego

Niemcy grali spokojnie, żeby nie napisać wolno i z wyjątkiem pojedynczej szarży Serge Gnabry’ego nie byli widoczni przed bramką Japończyków. Dopiero po kwadransie mieli pierwszą konkretną sytuację, kiedy to głową uderzał Antonio Rudiger. Piłka przeszła jednak minimalnie obok słupka i Shuichi Gonda nie musiał interweniować. W chwilę później doświadczony golkiper miał jednak pełne ręce roboty, kiedy to zza pola karnego wypalił Joshua Kimmich. Gonda zdołał jednak sparować futbolówkę po atomowym uderzeniu niemieckiego pomocnika.

Nasi zachodni sąsiedzi przyspieszyli, mieli zresztą przygniatającą przewagę w posiadaniu piłki. Pod bramką Japończyków od razu zrobiło się groźnie. W 28 minucie celnie z dystansu uderzał Ilkay Gundogan, ale Gonda złapał piłkę. Zaraz potem Maya Yoshida blokował piłkę uderzaną przez tego samego zawodnika, a zmierzającą niechybnie do siatki. Wściekły napór Niemców w końcu przyniósł efekt, a zawalił ten, który dotychczas był bohaterem czyli Shuichi Gonda. Nieprzepisowo powstrzymał w polu karnym Davida Rauma. Do karnego podszedł Gundogan, uderzył lepiej niż we wtorek Robert Lewandowski, zwiódł bramkarza i pewnie posłał futbolówkę do siatki. W doliczonym czasie do siatki trafił jeszcze Kai Havertz. Choć był na ewidentnym spalonym, to arbiter z Salwadoru wskazał na środek boiska. Po szybkiej interwencji VAR odwołała oczywiście swoją błędną decyzję.

Pomogły zmiany!

Początek II połowy to kapitalny rajd Thomasa Mullera i zagrania do Gnabry’ego, niewykorzystanie jednak przez skrzydłowego. Rozkręceni Niemcy dalej grali swoje. Kontrolowali sytuację niepodzielnie panując na murawie. Rozkręcił się też Jamal Musiala. To po jego akcji po godzinie gry Gundogan mógł mieć na koncie dwa trafienia, ale piłka po jego płaskim uderzeniu wylądowała na słupku. Japończycy, mocno wspierani przez tysiące swoich fanów na klimatyzowanym stadionie (było nawet chłodno) starali się kontratakować, ale niewiele z tego wychodziło. W 70 minucie Gondo zatrzymał w kilkanaście sekund… cztery celne strzały Niemców! Trzy w wykonaniu Gnabry’ego i jeden rezerwowego Hofmanna. Każdy z nich mógł znaleźć drogę do siatki.

Zaraz potem mogło być 1:1, ale Manuel Neuer w świetnym stylu obronił piłkę uderzaną z kilku metrów przez Ito. W końcu jednak Niemiec skapitulował. Na listę strzelców wpisał się rezerwowy Ricu Dohan trafiając z 6 metrów! Można powiedzieć, że trener Hajime Moriyasu pomógł swojej drużynie zmianami, a Hansi Flick swojej nie za bardzo. W 84 minucie było już 2:1 dla Japonii. Na listę strzelców wpisał się kolejny rezerwowy, Takuma Asano kapitaną szarżą prawą stroną i trafieniem pod poprzeczkę. Flick na ławce wyglądał, jakby nie rozumiał o co chodzi. W siedmiu doliczonych minutach, choć w polu karnym Japończyków wbiegał nawet Neuer nic już się nie zmieniło. Po wygranej Arabii Saudyjskiej z Argentyną byliśmy świadkami kolejnej sensacji!


Niemcy – Japonia 1:2 (1:0)

1:0 – Gundogan, 32 min (karny), 1:1 – Doan, 75 min, 1:2 – Asano, 83 min

NIEMCY: Neuer – Suele, Rudiger, Schlotterbeck, Raum – Muller (67. Hofmann), Kimmich, Gundogan (67. Goretzka), Musiala (79. Goetze), Gnabry (90. Moukoko) – Havertz (79. Fullkrug). Trener Hansi FLICK.

JAPONIA: Gonda – Sakai, Yoshida, Itakura, Nagatomo (57. Mitoma) – J.Ito, Endo, Tanaka (71. Doan), Kamada, Kubo (46. Tomiyasu) – Maeda (57. Asano). Trener Hajime MORIYASU.

Sędziował Ivan Barton (Salwador). Widzów: 39000.

Piłkarz meczu – Shuichi GONDA.


Fot. Paweł Andrachiewicz/PressFocus


Awantura o opaski

Przed pierwszym meczem Niemców na mundialu głośno było o tym, że FIFA nie zezwoliła na to, żeby kapitanowie reprezentacji (tych z kilku zachodnioeuropejskich drużyn) zakładali tęczową opaskę z napisem „One Love”, która ma wspierać społeczność LGBT+. Miała być zastąpiona opaską z napisem „No discrimination”, ale na takie rozwiązanie Niemcy się nie zgodzili. W odpowiedzi przed środowym meczem piłkarze Die Mannschaft zapozowali do zdjęcia z… rękami na ustach, co miało być odpowiedzią na działania Katarczyków i FIFA.