Sensacja w Płocku!

Jeszcze w sobotę siódemka z Płocka rozbiła w Opolu Gwardię 13 bramkami (37:24) i była zdecydowanym faworytem wczorajszej potyczki, rozegranej awansem z 6. kolejki.

– Podoba mi się Wisła trenera Sabate – chwalił przed meczem faworyta szkoleniowiec Górnika Rastislav Trtik. – Dla nas taki mecz to zbieranie doświadczenia z zespołem z Ligi Mistrzów. Cieszymy się, że możemy się czegoś nauczyć, może coś fajnego pokazać, ale w polskiej lidze każdy może wygrać z każdym, poza meczami z Wisłą i z Vive – mówił przed meczem trener Górnika Rastislav Trtik.

Czeski szkoleniowiec zabrzan albo był zbytnio kurtuazyjny albo się mocno pomylił. Sam zaskoczył już… w 1 sekundzie, gdy jego zespół rozpoczął mecz w ataku systemem „power play”, czyli siódemką w polu bez bramkarza – i grał tak konsekwentnie przez 60 minut. I po rzucie Michała Adamuszka Górnik zdobył pierwszy bramkę, a potem Sebastian Zapora odbił rzut karny w wykonaniu Michała Daszka! Tego samego Daszka, który cztery dni wcześniej w Opolu okrutnie punktował bramkarza Gwardii Adama Malchera.

To nie był koniec niespodzianek, bo Górnik był bardzo skuteczny, wykorzystał dziwne roztargnienie faworyta i prowadził nawet 5:1, a gdyby nie Marcin Wichary w płockiej bramce mogło być nawet lepiej. Trener Wisły Xavier Sabate już w 9 min. poprosił o pierwszą przerwą. – Śpiący mecz, gramy za wolno – analizował Hiszpan.

W obrazie gry nic się nie zmieniło: wiślacy wciąż niefrasobliwie gubili piłkę, dobrze odbijał Mateusz Kornecki, górnicy potrafili czasem znaleźć sposób na „Wichurę” i na przerwę nieoczekiwanie schodzili z 3-bramkowym zapasem (13:10).

Po zmianie stron goście nie pękli i utrzymywali prowadzenie głównie za sprawą fantastycznie usposobionego Korneckiego, który po raz pierwszy w tym sezonie w tak dużym stopniu pomógł drużynie – w pewnym momencie na przestrzeni kilkunastu sekund odbił 3 piłki w sytuacji sam na sam, a w sumie bronił na poziomie 45 procent.

Górnicy sami mieli kłopot ze zdobywaniem bramek, bo Wisła podwyższyła obronę, na dodatek sędziowie z Tarnowa zaczęli wykluczać kolejnych graczy z Zabrza. I choć w końcu gospodarze doszli Górnika na remis (23:23), ostatnie słowo należało do gości, a autorem zwycięskiego trafienia był Rafał Gliński. – Nigdy nie udało mi się wygrać w Płocku i jestem dumny z chłopaków – skwitował Kornecki.

Powrót do Zabrza musiał być radosny, a teraz śląska ekipa ma kilkanaście dni, by przygotować się do kolejnej prestiżowej potyczki – z Azotami Puławy 13 października.

 

17

BRAMEK zdobył w Piotrkowie skrzydłowy PGE Vive Arkadiusz Moryto i pobił rekord sezonu w jednym meczu z soboty Michała Daszka (14).

Orlen Wisła Płock – NMC Górnik Zabrze 25:26 (10:13)

WISŁA: Wichary, Borbely – Daszek 3/1, Krajewski 1, Racotea, Moya 1, Zdrahala, Obradović, Piechowski, Tarabochia 3, Żabić 5/2, Mihić 3, De Toledo 4, Sulić 2, Mlakar 1. Kary: 4 min. Trener Xavier SABATE.

GÓRNIK: Kornecki, Zapora – Gluch 2, Daćko 3, Tomczak 1/1, Gromyko 4, Sluijters 4, Czuwara 2, Pawelec, Buszkow, Tatarincew 3, Gliński 2, Gogola, Bąk 2, Sićko 1, Adamuszek 1. Kary: 10 min. Trener Rastislav TRTIK.

Sędziowali: Andrzej Chrzan i Michał Janas (Tarnów).