Sensacyjna premiera

Przedostatniej drużynie tabeli w odniesieniu zwycięstwa nad dużo wyżej notowanym przeciwnikiem nie przeszkodził nawet kuriozalny gol samobójczy.


To było symboliczne: Legionovia po przerwie w rozgrywkach pojawiła się na boisku jako pierwsza spośród II-ligowców (drużyny nie wychodzą na mecz wspólnie, a osobno). Polkowiczanie uczynili to tuż po niej, a premierowy gwizdek na froncie nr 3 rozbrzmiał dzisiaj o 15.00. Ktoś mógłby zażartować, że Legionovia będzie też zapewne pierwszym spadkowiczem, ale na Dolnym Śląsku udowodniła, że kilku rywalom może jeszcze napsuć krwi.

Górnik, mający niewielką stratę do strefy barażowej i legitymujący się dobrą domową serią sprzed pandemii (5 meczów bez porażki, 15 zdobytych bramek), przewagę adekwatną do sytuacji w tabeli miał tylko w pierwszych 10 minutach, kiedy Michał Bednarski spudłował z bliska, zaś Mariusz Szuszkiewicz raz trafił ze spalonego, a raz przegrał pojedynek z golkiperem gości. Ci z czasem otrząsnęli się. Gole strzelali w końcówkach obu połów. W 42 min Marcin Kluska niespodziewanie wrzucił piłkę za kołnierz polkowickiego bramkarza, a w 82 min Oskar Koprowski przymierzył pod poprzeczkę do „pustaka” po dograniu Andrzeja Trubehy. W odniesieniu sensacyjnego zwycięstwa nie przeszkodził przyjezdnym z Mazowsza nawet kuriozalny samobój na 1:1, kiedy Rafał Zembrowski nie dogadał się z Damianem Podleśnym i… przelobował go.

– Wiele będzie teraz nieprzewidywalnych wyników – uśmiechnął się Dariusz Ziąbski, prezes Legionovii.

– Oglądałem cały mecz w internecie. Widać, że obu zespołom brakowało czucia piłki i boiska. Mieliśmy swój pomysł na grę i to przyniosło efekt. Mimo sytuacji w tabeli, na treningach widziałem u chłopaków duże zaangażowanie. Nie mamy niczego do stracenia. Chcemy jeszcze trochę się podciągnąć, nie skończyć jako przedostatni, bo różnie może być. Widzimy, że biednie i smutno jest teraz w Bełchatowie, który może spaść do II ligi, ale i nie podjąć w niej gry – zwrócił uwagę szef klubu z Mazowsza.


Nie ukrywamy, że patrząc na składy, policzyliśmy młodzieżowców. Po tym, jak PZPN zmienił uchwałę w sprawie Pro Junior System, zamierzając nagrodzić także spadkowiczów (otrzymają 50% nagrody, podczas gdy w ostatnich latach spadkowicze nie byli nagradzani) nie brakowało opinii, że pogodzone już ze spadkiem Gryf czy Legionovia będą hurtem wystawiać do gry młodzieżowców, by na koniec sezonu zarobić kilkaset tysięcy z PJS.
– Nigdy nie będę robił takich jaj. Pojechalibyśmy na Widzew, oberwalibyśmy 10:0 i co bym powiedział prezydentowi miasta? Że się ośmieszam, bo chcę wyrwać pieniądze? A może on odparłby, że w takim razie miasto już mi nic nie da, skoro zarobię w PZPN. Musimy być normalni – powiedział nam prezes Ziąbski.

Górnik Polkowice – Legionovia 1:2 (0:1)

0:1 – Kluska, 42 min, 1:1 – Zembrowski, 68 min (samobójcza), 1:2 – Koprowski, 82 min

GÓRNIK: Kopaniecki – Radziemski, Kowalski-Haberek, Opałacz, Magdziak (82. Król) – Ciupka (46. Szmyt), Mucha, Wacławczyk, Azikiewicz (62. Baszak) – Szuszkiewicz, Bednarski. Trener Enkeleid DOBI.

LEGIONOVIA: Podleśny – Bury, Zembrowski, Choroś, Maślanka – Małek, Kluska (84. Zaklika), Koprowski, Koziara, Bajdur (68. Trubeha) – Podliński (76. Weremko). Trener Bogdan JÓŹWIAK.

Sędziował Paweł Horożaniecki (Żary). Mecz bez udziału publiczności.
Żółte kartki: Azikiewicz, Ciupka – Bury, Koziara, Bajdur, Weremko.
Piłkarz meczu – Daniel CHOROŚ.