Sensacyjne mundialowe inauguracje

W meczach otwarcia piłkarskich mistrzostw świata nieraz dochodziło do niespodziewanych rozstrzygnięć. Jak będzie w niedzielę?


W meczu otwierającym XXII mistrzostwa świata gospodarze – Katar – którzy w rankingu FIFA notowani są na odległym 50. miejscu, zmierzą się z reprezentacją Ekwadoru, która też do tuzów nie należy. W mistrzostwach zagra dopiero po raz czwarty, a w rankingu światowej federacji jest ledwie sześć pozycji przed Katarczykami.

Przypomnijmy, że w bogatej historii futbolowych MŚ tylko raz zdarzyło się, żeby gospodarze nie awansowali co najmniej do drugiej rundy rozgrywek. Stało się to 12 lat temu, kiedy w grupie poległa organizująca mundial jedenastka z RPA. Jak będzie w przypadku Kataru? O perspektywach tej drużyny po części będzie można powiedzieć już w niedzielę wieczorem.

Ale w przeszłości w pierwszych meczach turnieju grali urzędujący mistrzowie świata i to właśnie w rywalizacji z ich udziałem dochodziło do niespodzianek czy wręcz sensacji. Oto kilka, a konkretnie trzy mecze, które wstrząsnęły futbolowym światem.

Czerwone diabły” w Barcelonie

Na XII mundialu w Hiszpanii (1982 rok) reprezentacja Argentyny miała obronić tytuł sprzed czterech lat, który zdobyła u siebie. W zespole nadal byli mistrzowie świata, w tym świetny bramkarz Ubaldo Filol, niesamowity obrońca Daniel Passarella, znakomity pomocnik Osvaldo Ardiles czy bohater mundialu’78 Mario Kempes. Ale przede wszystkim był Diego Armando Maradona, złote dziecko argentyńskiego futbolu, wtedy 21-letnie. Cztery lata wcześniej selekcjoner Cesar Luis Menotti nie włączył go do kadry, bo był za młody. W Hiszpanii młody Diego miał rządzić.

13 czerwca 1982 roku mistrzowie świata zmierzyli się z urzędującym wicemistrzem Europy – Belgią. „Czerwone diabły”, prowadzone przez wytrawnego stratega, jakim był niezapomniany szkoleniowiec z cygarem, czyli Guy Thys, nie były Kopciuszkiem, co pokazały w mistrzostwach Europy w 1980 roku we Włoszech. Niemniej pokonanie tak silnej i mierzącej w kolejny mistrzowski tytuł Argentyny było niespodzianką.

Wysłannik „Sportu” Grzegorz Stański, na tak pamiętne dla nas MŚ, gdzie drużyna prowadzona przez Antoniego Piechniczka wywalczyła trzecie miejsce na świecie, pokonując po drodze m.in. właśnie Belgów 3:0, tak pisał o meczu otwarcia: „Stadion Nou Camp w Barcelonie, jeden z największych na naszym kontynencie. Specjalnie adaptowany dla gigantycznej imprezy otwarcia XII Mundialu oraz spotkań drugiej rundy i półfinałów, wypełniony przez prawie 120 tys. widzów. Wśród nich wielkie i znane osobistości: Juan Carlos, król Hiszpanii z małżonką, Joao Havelange, i człowiek, który stanowił siłę napędową organizacyjnej machiny, Raimundo Saporta”.

Belgowie wygrali 1:0 po golu świetnego napastnika Erwina Vandenbergha. Maradona trafił jeszcze potem w poprzeczkę, a zawodników „Albicelestes” umiejętnie między słupkami powstrzymywał Jean-Marie Pfaff. I tak wicemistrz Starego Kontynentu okazał się lepszy od urzędującego mistrza globu.

Kameruńskie zaskoczenie

Minęło 8 lat, Argentyna znowu była mistrzem świata i ponownie dostąpiła zaszczytu inauguracji MŚ. Tym razem mundial rozgrywano na włoskich boiskach. Był rok 1990, boski Diego był już legendą i w swojej Italii, bo grał przecież wtedy w Napoli, z którym tuż przed mundialem sięgnął po swoje drugie scudetto, miał znowu triumfować. Rywal w meczu otwarcia MŚ Anno Domini 1990 nie wydawał się bardzo wymagający. Kamerun, choć w latach 80. dwa razy zdobywał Puchar Narodów Afryki i z niezłej strony pokazał się na hiszpańskim mundialu (3 remisy w tym z medalistami mistrzostw Włochami i Polską), to jednak eksperci jednoznacznie wskazywali na wygraną jedenastki z Ameryki Południowej.

Stało się inaczej! Na stadionie San Siro w Mediolanie wygrały „Nieposkromione Lwy”. Bramkę na wagę zwycięstwa 1:0 zdobył w 67 minucie [Francoise Omam-Biyik]. Drużynie z Afryki w odniesieniu zwycięstwa nad ekipą, w której grali tacy piłkarze, jak Maradona, Burruchaga, Ruggieri czy Caniggia, nie przeszkodziło nawet to, że kończyła mecz w dziewiątkę, po czerwonych kartkach w II połowie dla Andre Kana-Biyika i Benjamina Massinga (w końcówce).

– Nasze zwycięstwo nie powinno nikogo dziwić. Wprawdzie wysoko cenimy futbol europejski i południowoamerykański, ale na nikim się nie wzorujemy, żadnego z teamów nie staramy się kopiować. Dysponujemy składem zdolnym pokrzyżować szyki potentatom – komentował po tamtym meczu Omam-Biyik cytowany przez „Sport”. Kameruńczycy doszli wtedy ze swoim superrezerwowym Rogerem Millą do 1/4 finału, „Albicelestes” do samego finału, w ktorym przegrali z Niemcami po kontrowersyjnym karnym.

Kilkanaście lat później rozmawiałem z jednym z zawodników kameruńskiej ekipy na mundial w Italii, Emmanuelem Mabongiem-Kessackiem. Wspominał, że zarabiali wtedy po kilkaset dolarów, a niektórzy z zawodników na Stary Kontynent pierwszy raz lecieli samolotem…

Uczeń przerósł mistrza

Do kolejnej sensacji z afrykańskim udziałem doszło podczas azjatyckiego mundialu w 2002. Wówczas debiutująca w finałach reprezentacja Senegalu, prowadzona przez legendarnego trenera Bruno Metsu, grała z najlepszą wtedy jedenastką na globie, czyli Francją, mistrzem świata z 1998 roku i mistrzem Europy z 2000 roku, z takimi wspaniałymi graczami w składzie, jak Barthez, Thuram, Desailly, Vieira, Henry czy Trezeguet.

Akurat zabrakło kontuzjowanego Zinedine Zidane’a. Gola na stadionie w Seulu po dwóch kwadransach zdobył nieżyjący już niestety Papa Bouba Diop, nazywany z racji swej olbrzymiej postury „Szafą”. „Lwy Terangi” wygrały 1:0, czym otworzyły sobie drogę do awansu do fazy pucharowej, żeby potem, jak Kamerun w 1990 roku, awansować do ćwierćfinału mundialu. „Trójkolorowi” z kretesem polegli za to w grupie, zdobywając ledwie punkt. „Uczeń przerósł mistrza” – pisał w komentarzu do tamtego niesamowitego otwarcia mistrzostw w Korei Południowej i Japonii korespondent „Sportu” Dariusz Czernik.

Jak będzie teraz w przypadku Kataru i Ekwadoru? Przekonamy się w niedzielę. To już będzie inna mundialowa historia, a czy zapamiętamy ją na lata, jak wygrane Kamerunu w 1990 i Senegalu w 2002, to się okaże.


Mecze otwarcia piłkarskich mistrzostw świata:

  • 13.07.1930, Urugwaj, Montevideo: Francja – Meksyk 4:1 (3:0)
  • 27.05.1934, Włochy, Rzym: Niemcy – Belgia 5:2 (1:2)
  • 04.06.1938, Francja, Paryż: Szwajcaria – Niemcy 1:1 (1:1, 1:1)
  • 24.06.1950, Brazylia, Rio de Janeiro: Brazylia – Meksyk 4:0 (1:0)
  • 16.06.1954, Szwajcaria, Lozanna: Jugosławia – Francja 1:0 (1:0)
  • 08.06.1958, Szwecja, Sztokholm: Szwecja – Meksyk 3:0 (1:0)
  • 30.05.1962, Chile, Santiago: Chile – Szwajcaria 3:1 (1:1)
  • 11.07.1966, Anglia, Londyn: Anglia – Urugwaj 0:0
  • 31.05.1970, Meksyk, Meksyk: Meksyk – ZSRR 0:0
  • 13.06.1974, RFN, Frankfurt nad Menem: Jugosławia – Brazylia 0:0
  • 01.06.1978, Argentyna, Buenos Aires: RFN – Polska 0:0
  • 13.06.1982, Hiszpania, Barcelona: Belgia – Argentyna 1:0 (0:0)
  • 31.05.1986, Meksyk, Meksyk: Bułgaria – Włochy 1:1 (0:1)
  • 08.06.1990, Włochy, Mediolan: Argentyna – Kamerun 0:1 (0:0)
  • 17.06.1994, USA, Chicago: Niemcy – Boliwia 1:0 (0:0)
  • 10.06.1998, Francja, Paryż: Brazylia – Szkocja 2:1 (1:1)
  • 31.05.2002, Korea Płd./Japonia, Seul: Francja – Senegal 0:1 (0:1)
  • 09.06.2006, Niemcy, Monachium: Niemcy – Kostaryka 4:2 (2:1)
  • 11.06.2010, RPA, Johannesburg: RPA – Meksyk 1:1 (0:0)
  • 12.06.2014, Brazylia, Sao Paulo: Brazylia – Chorwacja 3:1 (1:1)
  • 14.06.2018, Rosja, Moskwa: Rosja – Arabia Saudyjska 5:0 (2:0)
  • 20.11.2022, Katar, Al-Khor: Katar – Ekwador?

Fot. PressFocus