Rewelacyjny Serb dał wygraną dąbrowianom

Dla obu ekip spotkanie miało kolosalne znacznie. Dla dąbrowian, bo tylko wygrana pozwalała im zachować szanse na zakończenie fazy zasadniczej w pierwszej czwórce, co dałoby im przewagę własnego parkietu w pierwszej rundzie play off. Dla lublinian z kolei, bo zwycięstwo znacznie przybliżyłoby ich do gry w czołowej ósemce. Ewentualna porażka oznaczała natomiast ograniczenie do minimum szans na udział w play offie.

Nic dziwnego, że goście zaczęli spotkanie bardzo zdeterminowani. Zaskoczyli zawodników MKS-u. Byli bardzo agresywni w defensywie i odrzucili ich od strefy podkoszowej. A, że początkowo gospodarze nie najlepiej czuli się w rzutach z dystansu, przewaga należała do Startu. Tym bardziej, że w ataku też nie przebierali w środkach. Bardzo aktywny był zwłaszcza Chavaughn Lewis. Amerykanin „wbijał” się pod kosz i kończył kolejne akcje. Start wygrywał już 11:4.

Dąbrowianie wolno się rozkręcali. Przyspieszyli dopiero w drugiej kwarcie. I od razu przyniosło to efekt. Zaczęli trafiać zza linii 6,75 m i zdobyli w niej aż 33 punkty. Sygnał do odrabiania strat dał D.J. Shelton. Jak zwykle był niezastąpiony w walce pod tablicami. Szybko dołączył do niego Jovan Novak. Serb rozgrywał popisowe zawody. Zdobywał punkty i asystował. Za nic miał rywali. Mijał ich jak narciarz tyczki slalomowe. Był najlepszy na parkiecie. Mecz zakończył z dorobkiem 25 punktów i 9 asyst. Wraz z Sheltonem napędzali grę MKS-u, który w 16 minucie doprowadził do remisu (34:34). Po chwili prowadzenie dał im Aaron Broussard (37:34).

Od tego momentu gospodarze konsekwentnie budowali przewagę. Nie przychodziło im to jednak łatwo. Lublinianie, mając nóż na gardle, walczyli z całych sił. Nie dawali „odskoczyć” miejscowym na więcej niż kilka punktów. Mieli jednak problemy z dotrzymaniem im kroku, bo falowała gra ich liderów. Po pierwszej kwarcie na długie minuty zniknął Lewis. Wtedy z kolei uaktywnili się James Washington oraz Uros Mirković. Gdy z kolei oni mieli problemy, ciężar gry wziął na siebie znów Lewis. Ale brakowało wsparcia i równej gry całej trójki.

MKS takich problemów nie miał. Akcje Novaka, Sheltona, Broussarda i Michała Gabińskiego, który tydzień temu przeszedł operację oka i grał w specjalnych okularach, przynosiły im kolejne punkty.

Dąbrowianie długo jednak nie mogli być pewni wygranej. Wynik cały czas był otwarty. Jeszcze na początku czwartej kwarty Start przegrywał tylko 69:77.

A potem nastały trzy minuty, które wstrząsnęły gośćmi. Miejscowi przycisnęli. Zdobyli w tym czasie 11 kolejnych punktów. Ich przewaga urosła do 19 „oczek” (88:69). Goście, jeszcze próbowali odpowiedzieć. Udało im się przeprowadzić kilka udanych akcji. Po rzutach wolnych Lewisa na niespełna 4 minuty przed końcem przegrywali 77:90. Ale to wszystko, na co pozwolili im dąbrowianie. Do końca już kontrolowali wydarzenia na parkiecie. Decydujący cios zadali niezawodny Novak oraz Gabiński.

 

MKS Dąbrowa Górnicza – TBV Start Lublin 99:82 (17:24, 33:19, 25:21, 24:18)

DĄBROWA GÓRNICZA: Pamuła 7, Wołoszyn 10 (2×3), Broussard 15 (2×3), Shelton 22 (2×3), Trojan 2 – Kowalenko 5 (1×3), Kucharek 3 (1×3), Wieczorek, Gabiński 10 (2×3), Novak 25 (3×3). Trener Jacek WINNICKI.

LUBLIN: Dutkiewicz 2, Lewis 20 (2×3), Mirković 14 (2×3), Szymański, Washington 11 (1×3) – Ciechociński, Dziemba 5 (1×3), Kowalski, Zalewski 6 (2×3), Czerlonko 4, Gospodarek 7, Reynolds 13. Trener David DEDEK.