Serce bije dla Wisły

Rafał Boguski wspominając zwycięstwo Puszczy w Krakowie czuje słodko-gorzki smak.


W tabeli I ligi Puszcza Niepołomice po 11 kolejkach ma 20 punktów, czyi tyle samo co wicelider, a Wisła Kraków znajduje się poza strefą barażową tracąc do sąsiada zza miedzy 3 punkty. To efekt między innymi bezpośredniego starcia wygranego na stadionie przy ulicy Reymonta przez gości 3:2. Dodajmy, zwycięstwa które Rafał Boguski, obecnie pomocnik niepołomiczan, ale przecież zawodnik zaliczany do legend „Białej gwiazdy”, wspomina z mieszanymi uczuciami. Spędził wszak w krakowskiej drużynie 15 sezonów i zdobył z nią 3 tytuły mistrza Polski, a w europejskich pucharach rywalizował z Barceloną czy Tottenhamem.

– Gdy latem 2021 roku żegnałem się z Wisłą, odchodząc do Puszczy, nawet mi przez myśl nie przyszło, że wrócę na nasz stadion jako przeciwnik – mówi 38-letni pomocnik. – Choć słowo „przeciwnik” nie za bardzo pasuje do tego co kibice mi zgotowali podczas meczu. I przywitanie, i pożegnanie gdy schodziłem z boiska, było iście wiślackie więc nie będę ukrywał, że byłem wzruszony i zapamiętam te chwile na bardzo długo. Tak jak cały mój pobyt w Wiśle.

A wspominając ten mecz z 2 września cały czas czuję taki słodko-gorzki smak. Z jednej strony cieszyłem się z wygranej mojej obecnej drużyny, bo przyjechałem jako profesjonalny piłkarz, żeby wygrać spotkanie, ale z drugiej nie strony byłem smutny, bo moje serce bije dla Wisły, która po spadku nie maszeruje prostą drogą do awansu. Mam w tym swój udział i przykro mi, że tak się dzieje, ale życzę Wiśle wszystkiego najlepszego i cały czas mam nadzieję, że szybko wróci do ekstraklasy.

Zostawiają na boisku sporo zdrowia

Analizując grę Wisły doświadczony zawodnik zwrócił uwagę na kilka mankamentów.

– O niepowodzeniach Wisły decydują bramki tracone po stałych fragmentach gry – dodaje 6-krotne reprezentant Polski. – Nawet nam, choć przez kilka kolejek ta sztuka się nie udawała, to w meczu na Reymonta trafiliśmy tak trzy razy. Naszym śladem idą też inni. Umiejętnie wybijaliśmy zespół Jerzego Brzęczka z rytmu i przez to także gra Wisły się nie zazębiała. Podobnie atakują inne zespoły, a agresywna walka nie pasuje zawodnikom prowadzącym obecnie grę „Białej gwiazdy”. W I lidze zespoły, taki jak nasz, pracują na punkty dając nie tylko pełnię swoich piłkarskich umiejętności, ale zostawiając na boisku także sporo zdrowia. Wisła nawet jak gra na połowie rywala i pod względem posiadania piłki znacznie przewyższające przeciwnika to nie znajduje miejsca do oddania strzału. Każda drużyna walczy i to dosłownie. Zawodnicy biegają. Asekurują się i robią to z pełnym poświęceniem więc Wisła też musi tak grać, żeby wygrywać.

Szybko wyjść z dołka

Tym czym dla Rafała Boguskiego jest Wisła dla Krystiana Wachowiaka, oczywiście z zachowaniem wszelkich proporcji, jest Chojniczanka, z którą „Biała gwiazda” zmierzy się jutro wieczorem na wyjeździe. Czy drużyna z 14. miejsca też napsuje krwi 13-krotnemu mistrzowi Polski.

– Będzie miło wrócić do Chojnic – zapewnia obrońca zbliżający się do 21. urodzin – Nie wyobrażam sobie, żebym nie wyszedł w podstawowym składzie na ten mecz. Jestem bardzo mocno zmobilizowany, bo chcę się w starciu Chojniczanką pokazać z jak najlepszej strony. Chcemy szybko wyjść z tego dołka, w którym się znaleźliśmy. Już z Ruchem zespół zagrał lepiej, chłopaki bardzo chcieli pokazać się kibicom z dobrej strony i wygrać. Zostaliśmy jednak z jednym punktem, ale teraz nawet nie wyobrażamy sobie, żeby w Chojnicach został zrealizowany inny scenariusz niż nasza wygrana.


Na zdjęciu: Rafał Boguski (przy piłce) wciąż ma w sercu swój poprzedni klub.

Fot. Krzysztof Porębski/PressFocus