Serce Piasta mocniej bije
Dobre wieści z klubu. Gerard Badia, któremu w meczu z Lechem Poznań odnowił się uraz mięśnia wrócił już do treningów. Kapitan nie może się doczekać powrotu rozgrywek i śląskich derbów.
O pechu Gerarda Badii w wielu sezonach, a zwłaszcza w ostatnim czasie, już pisaliśmy. 4 października mecz z Lechem przy Okrzei był jednym wielkim rozczarowaniem i smutkiem. Piast po raz kolejny w tym sezonie nie zdobył punktów, przy Okrzei doznał bardzo dotkliwej porażki, a Gerard Badia, który pojawił się z ławki rezerwowych, nie mógł się pogodzić z losem. W efekcie czego odnowił mu się uraz, a on ze łzami w oczach schodził do szatni. Katalończyk, który z gliwickim klubem związany jest od ponad sześciu lat udzielił mocnego wywiadu Canal+, w którym był niezwykle rozgoryczony i dawał do zrozumienia, że ma dość piłki nożnej.
Wrócił za szybko
Gdy emocje opadły, a zawodnik myślał tylko o powrocie do zdrowia, optymizm zaczął być widoczny na każdym kroku.
– Zaraz po meczu z Lechem czułem się beznadziejnie, bo dopiero co wróciłem do zdrowia po kontuzji i znowu złapałem uraz. Być może zbyt szybko wróciłem. Bardzo chciałem już grać, ale niestety wyszło fatalnie. Znowu miałem przerwę i powoli wracałem – przyznaje Gerard Badia cytowany przez oficjalną stronę gliwickiego klubu.
Trenuje bez bólu
Najważniejsza informacja dotyczy jednak stanu zdrowia samego piłkarza. – Przerwa na kadrę, a wcześniej dwa odwołane mecze, co dla mnie osobiście było dobre, bo nie straciłem tak dużo. Dostałem trochę więcej czasu, żeby się przygotować. Najpierw trenowałem indywidualnie, a w od prawie dwóch tygodni już pracuję normalnie na pełnych obrotach. Najważniejsze, że bez bólu i nic mi nie przeszkadza – dodaje Katalończyk, który przy poprzednim urazie trenował i grał po specjalnych zastrzykach, a ból dawał mu się we znaki.
Czytaj jeszcze: Wkrótce będzie lepiej
Derby szczególnie ważne
Dla „Badiego” mecze derbowe z Górnikiem Zabrze zawsze były wyjątkowe, a pomocnik ma wyjątkowe szczęście do strzelania goli rywalom zza miedzy. Górnośląskie derby przełożono na 20 listopada i dla Piasta będzie to pierwszy mecz po „koronawirusowej przerwie”.
– Dla mnie, dla klubu i wszystkich to jest jeden z ważniejszych meczów. Po pierwsze ze względu na fatalną sytuację w tabeli, którą koniecznie musimy zmienić, a po drugie to jest szczególne spotkanie dla każdego zawodnika. Wszyscy chcemy w nim zagrać, a dla mnie to jeden z ulubionych meczów. Chciałbym być wtedy z drużyną, by pomóc, obojętnie czy na ławce czy na boisku, ważne żeby być. To, że teraz mam więcej czasu, żeby się dobrze przygotować przyjmuję za duży plus – kończy Katalończyk.
Fot. Adam Starszynski / PressFocus