Sergio Krithinas: Polski wolimy uniknąć

Rozmowa z Sergio Krithinasem, dziennikarzem portugalskiej gazety „Record”.


Jakie nastroje panują w Portugalii po przegranym meczu z Serbią o awans na mundial?

Sergio KRITHINAS: – Fatalne. Zaraz po meczu wielu fanów domagało się zwolnienia selekcjonera Fernando Santosa, obwiniając go o defensywną taktykę; o to, że nie dostosował jej do jakości piłkarskiej naszej reprezentacji, która jest przecież wysoka. Mamy w kadrze wielu utalentowanych graczy. Wielkie rozczarowanie dla nas wszystkich i wielka złość, że nie udało się wykorzystać szansy.

Kto o wszystko jest obwiniany? Selekcjoner?

Sergio KRITHINAS: – Tak Fernando Santos. Nigdy nie był wielkim faworytem wśród piłkarskich kibiców. Ma oczywiście wielkie trenerskie doświadczenie, bo pracował w takich klubach jak Sporting, Porto i Benfica. Nie był tam jednak nigdzie uwielbiany przez fanów, nie był ich ulubieńcem. I mimo że na swoim koncie ma zdobycie tytułu mistrza Europy w 2016 roku, to nie jest w sercach naszych fanów, A po tym, co stało się ostatnio – po tym, że nie zdołaliśmy wygrać grupy i bezpośrednio awansować do finałów mistrzostw świata – to tym bardziej jest pod pręgierzem naszych kibiców.

Sergio Krithinas. Fot. Michał Zichlarz

Co w takim razie może w najbliższym czasie czekać Fernando Santosa? Zostanie na swoim stanowisku?

Sergio KRITHINAS: – Po tym nieszczęsnym spotkaniu z Serbią udzielił wywiadu, w którym powiedział, że zrezygnuje z pracy, jeśli prowadzona przez niego drużyna nie zdoła się zakwalifikować do finałów mistrzostw świata. Nasza piłkarska federacja też na wszystko patrzy w ten sposób. Tak więc teraz wszystko zależy od barażowych meczów. Jeżeli odpadniemy, to Santos pożegna się ze stanowiskiem. Jeżeli nie, to poprowadzi reprezentację na przyszłorocznym mundialu w Katarze. Dodam jeszcze, że jego kontrakt obowiązuje do mistrzostw Europy w 2024 roku. Niedawno został przedłużony, ale wszystko może się zmienić.

Portugalia znalazła się oczywiście wśród drużyn rozstawionych w piątkowym losowaniu barażów do MŚ. Kto jest wymarzonym rywalem w pierwszej części tych barażów? Macedonia Północna?

Sergio KRITHINAS: – Tak, myślę że dla wszystkich to wymarzony przeciwnik na tym etapie. Choć tak po prawdzie, to łatwych rywali już tutaj nie ma i z każdym mogą być kłopoty. Według wszystkich analiz, symulacji, porównań jakie się u nas przedstawia – to Macedończycy są najlepszym kandydatem do gry, jako ten pierwszy przeciwnik. Na pewno najtrudniej dla wszystkich byłyby grać z Włochami, ale nas to póki co na razie nie dotyczy. Tego rywala na jakimkolwiek etapie lepiej jednak uniknąć. Zresztą podobnie jest w przypadku reprezentacji Polski. Wolelibyśmy nie grać z wami.

W Polsce od ponad tygodnia głośno o tym, co selekcjoner Paulo Sousa zrobił w meczu z Węgrami, nie wystawiając w składzie m.in. Roberta Lewandowskiego, przegrywając i tracąc szansę na rozstawienie. Czy w Portugalii mówi się coś o waszym rodaku?

Sergio KRITHINAS: – Nie. Sam się o tym dowiaduję teraz. Zresztą, co do barażów, to nie ma to jakiegoś wielkiego znaczenia, bo żeby zagrać w finałach mistrzostw świata i awansować, to i tak dwa mecze trzeba tam rozstrzygnąć na swoją korzyść.

Czy praca Paulo Sousy jest jakoś zauważona w Portugalii? Czy mówi i pisze się o jego dokonaniach?

Sergio KRITHINAS: – Nie bardzo. Oczywiście śledzi się wyniki – tym bardziej w eliminacjach mistrzostw świata – ale co do wyborów, jego taktyki czy tego, jak gra prowadzona przez niego drużyna, to o tym w Portugalii nie rozmawia się i nie analizuje tego. Nie wiemy więc dokładnie tego, co się dzieje w prowadzonej przez niego reprezentacji Polski.

Czy w kraju swojego pochodzenia Portugalii, Paulo Sousa jest uważany za dobrego szkoleniowca?

Sergio KRITHINAS: – Nie ma wielkiego trenerskiego CV. Nie prowadził u nas żadnego zespołu z ekstraklasy. Oczywiście, ma ogromne CV jako piłkarz i jako były zawodnik cieszy się u nas ogromnym respektem, był przecież jednym z najlepszych graczy w historii portugalskiej piłki. Jako trener miał swoje dobre chwile, kiedy był szkoleniowcem w takich klubach jak Basel czy Fiorentina, ale na teraz, to nie widzę go jako kandydata do pracy w trzech naszych najsilniejszych klubach, a więc w Benfice, Porto czy Sporting. Jest traktowany w Portugalii jako dobry trener, choć nie topowy.


Fot. Marcin Karczewski/PressFocus