Serio trwaj…

O wygranej tyszan zadecydowała seria karnych, w której tylko oni trafiali.


Ósme zwycięstwo z rzędu odnieśli hokeiści GKS-u Tychy i pewnie w szatni krzyczeli: serio trwaj, bo odrabiają straty i zbliżają się do podium…

– Musimy grać agresywnie, twardo na bandach i wykorzystywać przewagi – te słowa wypowiedział tyski napastnik, [Szymon Marzec] przed spotkaniem z „Pasami”. I w 1. tercji tak właśnie gospodarze, w składzie których po miesięcznej przerwie z powodu kontuzji szczęki pojawił się Bartosz Ciura, zaprezentowali się, bo na dobrą sprawę przyjezdni mieli jedną dogodną sytuację. W 4:07 min Vojtech Polak, środkowy 2. ataku, za trzymanie poszedł do boksu kar i po minucie Filip Komorski sprytnie przekierował krążek obok zdezorientowanego Davida Zabolotnego. W 14:32 min Patryk Husak zasiadł na ławie kar, a gdy wyjeżdżał na lód Komorski po raz drugi zmylił czujność bramkarza i GKS objął prowadzenie 2:0.

Mało kto oczekiwał, że po przerwie gra się zmieni. Tymczasem goście przejęli inicjatywę, a gospodarze łapali kary, co kosztowało ich sporo sił. Przy obu golach gościom dopisało szczęście. Fuczik po strzale Marka Raca odbił krążek i dopadł do niego Radosław Sawicki, zdobywając kontaktowego gola. Z kolei przy wyrównaniu Jakub Szaur zdecydował się na uderzenie z daleka i trafił do siatki. Potem gospodarze 2-krotnie za sprawą Boivina oraz raz Dupuya mogli pokonać Zabolotnego. Tuż przed końcem na lodzie zrobiło się gorąco, bo najpierw Boivin powędrował do boksu kar, a chwile potem zostali wykluczeni Komorski oraz Alesz Jeżek.

W ostatniej odsłonie bliżej szczęścia byli gospodarze, ale Mroczkowski (42 min) oraz Dupuy (48) nie potrafili pokonać Zabolotnego. Tyszanie w 54:02 min Komorski po raz 3. znalazł się w boksie kar. Goście natarli, ale gospodarze zdołali się obronić. O wygranej jednej lub drugiej drużyny nie zadecydowała dogrywka. W 20 sek. dodatkowego caszu Bartłomiej Pociecha sfaulował Raca, zaś Polak nie zdołał pokonać Fuczika. Na 23 sek. przed końcową syreną Dupuy nie zdołał pokonać golkipera „Pasów”. Po raz drugi w tym sezonie o wygranej miały zadecydować karne. Do bramki gości trafili Boivin i Emil Bagin, zaś rywale nie odpowiedzieli żadnym golem. Pudłowali: Rac, Sawicki, Szaur i Kapica.


GKS TYCHY – COMARCH CRACOVIA 3:2 (2:0, 0:2, 0:0) po karnych 2-0

1:0 – Komorski – Sedivy – Dupuy (5:32, w przewadze), 2:0 – Komorski – Dupuy – Pociecha (16:34), 2:1 – Sawicki – Rac – Kasperlik (25:21), 2:2 – Szaur – Kapica – Polak (35:48), 3:2 – Bagin (karny).

Sędziowali: Michal Baca i MateuszBucki- Artur Hyliński i Sebastian Iwaniak. Widzów 1400.

GKS: Fuczik; Kaskinen (2) – Younan, Pociecha – Bizacki, Nilsson – Bagin, Jaśkiewicz – Ciura; Jeziorski – Komorski (6) – Sedivy, Bukowski – Galant -Wróbel (2), Dupuy – Boivin (2) – Mroczkowski, Marzec – Starzyński – Gościński. Trener Andrej SIDORENKO.

CRACOVIA: Zabolotny; Jeżek (2) – Kinnunen, Gula – Szaur, Bzdoch -Krejczi, Husak (2); Sawicki – Rac – Kasperlik, Kapica (2) – Polak (2) – Wronka, Michalski – Raczuk – Nemec, Arrak – Csamango (2) – Brynkus. Trener Rudolf ROHACZEK.

Kary: GKS – 12 min, Cracovia – 10 min.

Liczby

33

SEKUNDY były do końca kary Polaka gdy Komorski otworzył wynik meczu.

35

STRZAŁÓW oddali gospodarze, zaś goście o jeden więcej.

Fot. Łukasz Sobala/PressFocus


Wyniki pozostałych meczów kolejki

Pokazowe… dwie tercje

Przysłowie mówi, że zwycięzców się nie sądzi, ale hokeiści z jastrzębia Zdroju powinni wymazać z pamięci drugą tercję wtorkowego meczu z Energą Toruń. Razili w niej nieporadnością, między innymi Jozef Szvec katastrofalnie wykonał rzut karny (29:29), a potem jastrzębianie grali przez dwie minuty w podwójnej przewadze, ale strzałów oddali jak na lekarstwo, bawiąc się w koronkowe akcje, z których nie było żadnego pożytku.

Z kronikarskiego obowiązku ddnotujmy jeszcze tylko, że w składzie gospodarzy zabrakło reprezentantów Polski – Mateusza Bryka i Dominika Pasia, a młodzieżowcami byli obrońca Jakub Onak (po raz pierwszy w składzie JKH) i napastnik Marcin Płachetka. Obaj zapisali na swoim koncie asysty.

Bogdan Nather


JKH GKS Jastrzębie – KH Energa Toruń 8:1 (3:0, 0:0, 5:1)

1:0 – Kaleinikovas – Mikyska (1:35), 2:0 – Freidenfelds – Szita – E. Szewczenko (4:09, 4 na 4), 3:0 – Ł. Nalewajka – Płachetka – Kamieniew (16:38), 4:0 – Freidenfelds – Urbanowicz (40:36), 4:1 – Syty – M. Kalinowski – Kurnicki (41:15), 5:1 – Urbanowicz – Ł. Nalewajka (45:22, w osłabieniu), [6:1] – Kaleinikovas – Szvec (53:29), 7:1 – R. Nalewajka – Jarosz – Ł. Nalewajka (55:36), 8:1 – Pelaczyk – Jarosz – Onak (57:07).

Sędziowali Krzysztof Kozłowski i Patryk Pyrskała oraz Maciej Waluszek i Mateusz Kucharewicz. Widzów 150.

[JASTRZĘBIE:]Balizs; Viikainen (2) – Kostek, Jansons (2) – Górny (2), Kamieniew – E. Szewczenko (2), Onak – Horzelski; Szita – Freidenfelds – Urbanowicz (4), Szvec – Mikyska (4) – Kaleinikovas (2), Sinegubovs – Jarosz – Pelaczyk, Płachetka – Ł. Nalewajka – R. Nalewajka. Trener Robert KALABER.

TORUŃ:Studziński (55:36. Lisewski); Schafer – Jaworski, Bajwenko – Gimiński, Zieliński (2) – Augstkalns, Kurnicki; Viitanen – Koskinen – Zając, M. Kalinowski – Syty (4) – Korenczuk, Jeskanen (5) – K. Kalinowski (4) – Elomaa, Maćkowski – Szirokow (2) – Olszewski. Trener Teemu ELOMO.
Kary: JKH – 18 min, Toruń – 19 min (2 tech).


Dzielni goście

Bardzo osłabieni przyjechali do Oświęcimia sanoczanie. Trener Teemu Elomo miał do dyspozycji zaledwie 14 zawodników z pola. Większość liderów drużyny z Podkarpacia została w domu z powodu kontuzji i chorób. Z tak wybrakowanym rywalem lider rozgrywek męczył się niemiłosiernie, a pierwszy gol padł dopiero pod koniec drugiej tercji, kiedy do siatki trafił Ahopelto. Warto podkreślić, że znakomicie w sanockiej bramce spisywał się Świderski. 21-latek „pękł” dopiero w trzeciej odsłonie, choć nie można powiedzieć, że końcowy wynik meczu, to w zaistniałych okolicznościach jakiś pogrom.
(KuK)


RE-PLAST UNIA OŚWIĘCIM – MARMA CIARKO STS SANOK 4:0 (0:0, 1:0, 3:0)

1:0 – Ahopelto – Dziubiński – Djukow (36:00), 2:0 – Dziubiński – Da Costa – Cichy (46:23, w podwójnej przewadze)), 3:0 – Ahopelto – Laakso – Dziubiński (47:38, w przewadze), 4:0 – Krzemień (52:27).

Sędziowali Bartosz Kaczmarek i Robert Długi oraz Dariusz Pobożniak i Andrzej Nenko. Widzów 800.

UNIA: Lindskoug; Gaborenko – Pangiełow-Jułdaszew, Jerofejevs – Djukow, Jakobsons – Bezuszka, M. Noworyta – P. Noworyta; Da Costa – Cichy – Denyskin (2), Ahopelto – Dziubiński – Padakin, Kowalówka – Krzemień – Sołtys, Prusak (2) – Dudkiewicz – Laakso. Trener Nik ZUPANCZICZ.

SANOK: Świderski; Valtola – Karlsson, Wróbel – Łysenko, Tołstuszko – Hoeglund (4), Ginda – Miccoli – Filipek (2), Radwański – Mazur – Dulęba, Worwa (2), Sienkiewicz. Trener Teemu ELOMO.

Kary: Unia – 6 min (w tym 2 min. tech.), Sanok – 10 min (w tym 2 min. tech.)


Pod kontrolą

Już w pierwszej tercji katowiczanie dominowali, ale na początku drugiej odsłony, z dużą swobodą, strzelili dwa gole, dzięki którym kontrolowali przebieg tego spotkania. Najpierw do siatki trafił Fraszko po składnej akcji, a następnie Krężołek wcisnął krążek pomiędzy parkanem Spesznego,a słupkiem. Kiedy w trzeciej tercji Fraszko drugi raz wpisał się na listę strzelców, trafiając w osłabieniu, było po zawodach. Następnie kilku katowiczan po kolei przekroczyło przepisy. Zagłębie grało 5 na 3, a na dodatek sygnalizowana była kolejna kara dla GKS-u. Wtedy Piotrowicz zdobył honorowe trafienie dla gości.
(KJ)


GKS Katowice – Zagłębie Sosnowiec 5:1 (1:0, 3:0, 1:1)

1:0 – Monto – Olsson (13:11), 2:0 – Fraszko – Pasiut – Magee (20:25), 3:0 – Krężołek – Smal (22:27), 4:0 – Monto – Fraszko (34:41), 5:0 – Fraszko (44:27, w osłabieniu), 5:1 – Piotrowicz – Witecki (46:21, w podwójnej przewadze).

Sędziowali Rafał Noworyta i Marcin Polak oraz Maciej Byczkowski i Grzegorz Cytawa. Widzów 462.

KATOWICE: Murray; Musioł (2) – Rompkowski, Wanacki – Mikkola, Wajda – Kruczek (2), Prokurat – Lebek; Magee (2) – Pasiut (4) – Fraszko, Pulkkinen – Lehtonen (2) – Blomqvist, Hitosato – Monto (4) – Olsson, Krężołek – Smal – Bepierszcz. Trener Jacek PŁACHTA.

ZAGŁĘBIE: Speszny; Kotlorz – Motloch (4), Andrejwik (2) – Choperia, Michałowski – Krawczyk (2), Luszniak – Opiłka; Witecki (4) – Kozłowski – Kogut, Piotrowicz – Rzeszutko – Bernacki, Sikora (2) – Bucenko – Danyłenko, Pawłenko – Dubinin (2) – Stuchlik. Trener Grzegorz KLICH.

Kary: Katowice – 16 min, Zagłębie – 16 min.