Sforsować szaniec w Łodzi

Nowy trener Miedzi Legnica Grzegorz Mokry po cichu liczy na pierwsze wyjazdowe zwycięstwo swojej drużyny w tym sezonie.


W piątek w wyjazdowym meczu z Widzewem Łódź na ławce Miedzi Legnica zadebiutuje trener Grzegorz Mokry, który zastąpił Wojciecha Łobodzińskiego. 37-letni szkoleniowiec wrócił do klubu znad Kaczawy po rocznej przerwie. Wtedy przeniósł się z III-ligowych rezerw „Miedzianki” do Wigier Suwałki. – Powrót był bardzo intensywny – zaznaczył na wstępie nowy opiekun beniaminka ekstraklasy.

– Mamy sporo pracy i zaledwie cztery dni treningowe. Chcieliśmy wiele rzeczy udoskonalić i poprawić. Oczywiście w tak krótkim czasie nie da się zrobić wszystkiego. Dlatego zaczęliśmy etapowo od linii obrony i współpracy linii obrony z pozostałymi formacjami. Teraz pracujemy nad ofensywą i chciałbym, żeby naszą pracę było widać już w Łodzi.

Ważna skuteczność gry

Nowy szkoleniowiec Miedzi na razie nie zdradził detali, które szlifuje ze swoimi podopiecznymi, ani sposobu gry, jaki zamierza preferować. – To zdecydowanie za krótki czas, by mówić o wypracowaniu powtarzalnego stylu – powiedział Grzegorz Mokry. – Na razie skupiam się na skuteczności gry. Mam tutaj na myśli zarówno skuteczność w obronie – z tego względu, że Miedź dotychczas w każdym spotkaniu traciła bramkę i nie zagrała meczu na zero z tyłu, łącznie z Pucharem Polski, jak i skuteczność w ataku, żebyśmy kreowali więcej sytuacji, które będziemy wykorzystywać.

Oba zespoły – Miedź i Widzew – w ubiegłym sezonie rywalizowały ze sobą w Fortuna 1. Lidze. Mecz w Łodzi zakończył się remisem 1:1, gola dla gości strzelił wówczas Patryk Makuch (23 min.), dziś zawodnik Cracovii, natomiast wyrównującego gola strzelił były piłkarz Miedzi Daniel Tanżyna (43 min), który przeszedł do GKS-u Katowice. Nad Kaczawą gospodarze zwyciężyli 1:0, a jedynego gola zdobył Victor Moya Martinez „Chuca” (81 min). Wcześniej (79 min.) rzut karny egzekwowany przez Juliusza Letniowskiego obronił Mateusz Abramowicz.

Chęć zwycięstwa

Faworytem piątkowego meczu będzie Widzew, który w 13. meczach zgromadził 23 punkty i zajmuje w tabeli 4. miejsce. Miedź ją natomiast zamyka z dorobkiem 6 „oczek” w 12. spotkaniach. – Widzew rozpoczął rozgrywki zdecydowanie lepiej – przyznał trener Mokry.

– W poprzednim sezonie to Miedź była zasłużenie przed łodzianami i prezentowała się świetnie. Teraz to Widzew jest zespołem, który zrobił bardzo duży postęp i ciekawe transfery. Widać, że ta drużyna rośnie z meczu na mecz. Ostatnie pięć spotkań zakończyła z jednym remisem i czterema wygranymi. Zarówno na wyjeździe, jak i u siebie nie przegrywa z zespołami z czołówki, chociażby z Rakowem. To zespół, który ma sporą pewność siebie. Gra w ataku pozycyjnym w wielu wariantach. Wspierany jest przez liczną grupę kibiców. Ale my też mamy swój plan i chcemy się temu przeciwstawić. Na pewno jedziemy z dobrym nastawieniem i chęcią pierwszej wygranej na wyjeździe.

Jeden znak zapytania

Tak jak jego poprzednik Wojciech Łobodziński, Grzegorz Mokry nie ma pełnego komfortu przy ustalaniu kadry na najbliższy mecz ligowy. Do końca rundy jesiennej wyłączony z gry jest Damian Tront, który od kilku miesięcy rehabilituje się po operacji zerwanego ścięgna Achillesa. Dłuższa przerwa czeka także 17-letniego Dawida Drachala, który doznał kontuzji złamania pogranicza trzonu oraz podstawy piątej kości śródstopia.

Obecnie prawa stopa zawodnika znajduje się w bucie Baruka. – Z wyłączonych zawodników na dłuższy okres jest jeszcze Hamza Bahaid – wyjaśnia trener zielono-niebiesko-czerwonych. – Pozostali gracze w większości są zdrowi. Po ostatnim meczu z Cracovią mamy też kilka urazów, ostateczną kadrę ułożymy w czwartek. Występ jednego zawodnika stoi jeszcze pod znakiem zapytania, ale nie chcę zdradzać, kto to. Pozostali piłkarze są zdrowi i do naszej dyspozycji.


Na zdjęciu: W tym tygodniu trener Miedzi Grzegorz Mokry (w środku) wyciskał ze swoich zawodników siódme poty.

Fot. miedzlegnica.eu/B. Hamanowicz