Siatkarze GKS-u dopiero ustąpili w tie-breaku

To był niesłychanie twarde i emocjonujące spotkanie GKS-u Katowice z faworyzowanym zespołem ze stolicy.


Po 141 minutach gry (!) gospodarze ulegli w tie-breaku, zdobywając punkty. Walczące serca z Katowic długi fragmentami wznosili się na wyżyny swoich umiejętności i sprawili rywalom wiele kłopotów. 

Oba zespoły przystąpiły do meczu w uszczuplonych składach. W GKS-ie zabrakło nie tylko przyjmującego Jakuba Szymańskiego, ale również środkowego Marcina Kanię. Tego pierwszego, niezwykle udanie zastąpił Gonzalo Quiroga, który nieźle przyjmował, ale również potrafił zaskoczyć w ataku. Na środku siatki obok Piotra Haina wystąpił Kamil Drzyzga, obdarzony dobrymi warunkami fizycznymi, ale był mocno usztywniony. Natomiast w zespole gości zabrakło Duszan Petković, ale Michał Superlak na pozycji atakującego spisywał świetnie i zasłużenie zdobył statuetkę MVP.

Jeżeli dobrze będzie funkcjonowała zagrywka to możemy się „zaczepić” w tym meczu – te słowa wypowiedział trener GKS-u, [Grzegorz Słaby]. Jednak oba zespoły, jak na ironię losu, w polu spisywały się poniżej oczekiwań i było sporo pomyłek. W miarę rozwoju meczu było nieco lepiej. To jednak w niczym nie przeszkadzało gospodarzom, po dobrym przyjęciu, wyprowadzać zabójczy atak. Jakub Jarosz wprost szalał przy siatce, a na drugim skrzydle mocno go wspierali Thomas Rousseaux oraz Quiroga. Goście byli zaskoczeni takim obrotem sprawy. Wprawdzie w I  secie doprowadzili do remisu 19:19, ale końcowe fragmenty należały argentyńskiego przyjmującego (2 udane ataki) oraz jego kolegów.

Przyjezdni szybko wyciągnęli wnioski i w kolejnej odsłonie już unikali błędów w polu serwisowym. Jednak przede wszystkim zaczęli skutecznie grać blokiem. Tym razem potrafili powstrzymać nie tylko Jarosza, ale również pozostałych skrzydłowych. W drugiej części tej partii niepodzielnie panowali na parkiecie i doprowadzili do remisu.      

Amerykański rozgrywający GKS-u niemal zaprzestał grać środkiem i może w tej sytuacji trener Słaby dokonał roszady na pozycji. Drzyzgę zastąpił debiutujący na tym szczeblu rozgrywek Jakub Lewandowski. Ta roszada okazała się strzałem w „10”. Lewandowski popisał się 2 skutecznymi atakami, 2 blokiem i dołożył asa serwisowego. Doświadczeni środkowi Projektu Andrzej  Wrona – Piotr Nowakowski byli zaskoczeni, że ten debiutant tak sobie może poczynać. Gospodarze objęli prowadzenie 22:18 i spokojnie dokończyli seta. Jednak w kolejnej odsłonie gospodarze stracili koncentrację oraz zmęczenie dało o sobie znać. W zespole przyjezdnych miejsce Igora Grobelnego zajął Jan Fornal i odegrał istotną rolę w dwóch ostatnich partiach. Gdy goście w IV secie goście wysoko prowadzili i trener katowiczan dokonał zmian na pozycjach i przygotowywał się do tie-breaka. A w nim zaczęło się nieźle dla nich. Jednak od stanu 7:7 goście zdobyli 5 „oczek” blokiem i ostatecznie wygrali. Gospodarzom należą się słowa uznania za niesłychaną walkę oraz zdobyty cenny punkt.


GKS Katowice – Projekt Warszawa 2:3 (25:21, 22:25, 25:20, 18:25, 9:15)]   

KATOWICE: Ma’a (4), Rousseaux (14), Drzazga (1), Jarosz (23), Quiroga (14), Hain (7), Mariański (libero) oraz Nowosielski, Kogut, Domagała (2), Lewandowski (6). Trener Grzegorz SŁABY.

WARSZAWA: Trinidad De Haro (1), Kwolek (13), Wrona (12), Superlak (27), Grobelny (8), Nowakowski (14), Wojtaszek (libero) oraz Janikowski, Blankenau, J. Fornal (6). Trener Andrea ANASTASI.

Sędziowali: Sławomir Gołąbek (Kędzierzyn-Koźle) i Paweł Ignatowicz (Opole). Widzów 476.

Przebieg meczu

I: 10:9, 15:13, 20:19, 25:21.

II: 8:10, 13:15, 16:20, 22:24.

III: 10:9, 15:14, 20:16, 25:20,  

IV: 4:10, 9:15, 14:20, 18:25. 

V: 4:5, 8:10, 9:15.   

Bohater – Michał SUPERLAK.


Fot. Maciej Bulanda/PressFocus