Siatkarze z Jastrzębia znów liderami!

Siatkarze Jastrzębskiego Węgla, zgodnie z przewidywaniami, zdobyli komplet punktów z GKS-em Katowice i znów są liderami tabeli. Tylko momentami była równorzędna, ale wyższość zespołu z Jastrzębia nie podlegała dyskusji. 


Oba zespoły mają problemy personalne, ale bardziej odczuwalne są GKS-ie Katowice. Trener Grzegorz Słaby nie mógł skorzystać z dwóch przyjmujących: Jakuba Szymańskiego i Gonzalo Quirogi. To poważne osłabienie, a ponadto nie było żadnego pola manewru. Jastrzębianie byli osłabieni brakiem dwóch środkowych: Łukasza Wiśniewskiego oraz Juraja Gładyra, ale i zastępcy Dawid Dryja oraz Jakub Macyra w pelni wykonali swje zadanie.

Gospodarze skazywani na wysoką porażkę w 1. secie dzielnie walczyli i przez długi czas wynik oscylował wokół remisu. Jednak końcowe fragmenty były już pod kontrolą gości. Druga odsłona miała niemal identyczny przebieg. Wprawdzie inicjatywa należała do gości, ale gospodarze wcale nie zamierzali rezygnować i szybko straty niwelowali. GKS przegrywał tylko 18:19, ale Jakub Jarosz zepsuł zagrywkę, zaś Dryja posłał asa serwisowego i goście opanowali sytuację na parkiecie. To tylko świadczy o klasie siatkarzy z Jastrzębia. Trzeci set, jak się później  okazało ostatni, był już zdominowany przez gości. Zagrywka (0 – 5) oraz gra blokiem (3 – 9) – te element były po stronie i one decydowały, zwłaszcza w dwóch pierwszych  partiach.  A ostatniej osiągnęli wysoką przewagę. Pewna wygrana jastrzębian była do przewidzenia, bo przecież oba zespoły mają zupełnie inne cele.


GKS Katowice – Jastrzębski Węgiel 0:3 (21:25,21:25, 16:25)

KATOWICE: Seganow (1), Mielczarek (8), Kania (6), Jarosz (10), Rousseaux (8), Adamczyk (8), Mariański (libero) oraz Domagała (2), Nowosielski. Trener Grzegorz SŁABY. 

JASTRZĘBIE: Toniutti, Clevenot (12), Dryja (5), Boyer (15), Fornal (10), Macyra (5), Popiwczak (libero) oraz Tervaportti, Hadrava (2). Trener Marcelo MENDEZ.

Sędziowali: Marek Budzik (Rybnik) i Marcin Weiner (Mysłowice). Widzów 817.

Przebieg meczu

I: 8:10, 13:15, 17:20,21:25.  

II: 6:10, 12:15, 18:20, 21:25.

III: 6:10, 10:15, 13:20,16:25.

Bohater – Trevor CLEVENOT.  


Fot. Tomasz Kudala/Pressfocus