Siatkówka. Biało-czerwoni przyjaźnie nastawieni do rywali

Spotkanie przyjaźni – tak anonsowane było spotkanie towarzyskie Polska – Ukraina w Radomiu.


I takowe było za… sprawą biało-czerwonych, którzy są dalecy od mistrzowskiej formy i rywale mieli nieco ułatwione zadanie. Ostatecznie nasi siatkarze wygrali po tie-breaku i wracają do treningu, by osiągnąć formę w tym właściwym momencie, czyli w mistrzostwach świata i obronić tytułu.,

Podstawowy skład nie był zaskoczeniem, bowiem trener Nikola Grbić już od dawna tych zawodników obdarzył największym zaufaniem. Biało-czerwoni przyjechali po zgrupowaniu w Spale i było to widać w meczu. Nasi siatkarze prezentowali się, przez większość meczu, nieco ospale i bez błysku. Mieli prawo być zmęczeni, bo w sporo czasu spędzali w siłowni, a i na treningach technicznych też się nie oszczędzali.

Ukraińcy objęli prowadzenie 7:4 i ani przez moment go nie stracili. Solidnie prezentowali się przyjęciu i nie mieli problemu w ataku. Stąd też wygrana w premierowym secie nie była żadnym zaskoczeniem. Jednak nasi siatkarze szybko wyciągnęli wnioski. Przede wszystkim zwiększyliśmy siłę zagrywkę i złamaliśmy przyjęcie rywali. Serwisem zdobyliśmy 5 pkt, zaś blokiem 3, ale, co najważniejsze, nie popełniliśmy żadnego błędu własnego. Jednak serwis odegrał kluczową rolę, bo tę odsłonę kończył Kamil Semeniuk 2. asami.

Trener Grbić po 2. setach dokonał zmiany w składzie. Na parkiecie pozostał jedynie rozgrywający Marcin Janusz , a na parkiecie pojawili się pozostali reprezentanci. Najlepsze wrażenie zrobił Tomasz Fornal, który niezwykle solidnie pracował w obronie, ale również był skuteczny w polu zagrywki oraz w ataku. Pozostali dobre zagranie przeplatali błędami. Ukraińcy prezentowali się niezwykle solidnie, ale nasi w drugiej części tej partii objęli prowadzenie i już nie mieli żadnego problemu z uzyskaniem wygranej.

W 4. odsłonie pojawił się od początku 2. rozgrywający Grzegorz Łomacz. Serbski szkoleniowiec zdaje sobie sprawę, że zmiennik również musi przygotowany do gry, bo przecież podczas mistrzostw świata może się wiele zdarzyć. A tymczasem rywale postanowili jeszcze raz spróbować nawiązać wyrównaną grę. Prowadzili już 15:11, ale nasi siatkarze wyszli na prowadzenie 20:19, ale w końcowych fragmentach pokpili sprawę. Grali zbyt nerwowo i nasi wschodzi sąsiedzi wykorzystali przede wszystkim słabość naszego atakującego Łukasza Kaczmarka.

W tej sytuacji miał rozstrzygnąć tie-break. A w nim nasi siatkarze rozpoczęli w dobrym stylu od prowadzenia 2:0 i 4:2, ale rywale nie zamierzali rezygnować. I nawet objęli prowadzenie 7:6, ale ich błędy własne sprawiły, że biało-czerwoni 9:7 i trener Ugis Krastis był zmuszony poprosić o przerwę. Jednak nie zdołał zmobilizować swoich siatkarzy, którzy swoimi błędami ułatwiali naszym siatkarzom zadanie. Obrońcy tytułu mistrzowskiego wygrali, ale mają formę daleką od mistrzowskiej.


POLSKA – UKRAINA 3:2 (21:25, 25:17, 25:20, 23:25, 15:11)

POLSKA: Janusz, Śliwka, Kochanowski, Kurek, K. Semeniuk, Bieniek, Zatorski (libero) oraz Kaczmarek, Łomacz Kwolek, Fornal, Kłos, Poręba, Popiwczak (libero). Trener Nikola GRBIĆ.

UKRAINA: Szczytkow, Kowalow, J. Semeniuk, Tupczii, Płotnicki, Drozd, Kanaiew (libero) oraz Poulian, Sinica. Trener Ugis KRASTIS.

Sędziowali: Maciej Twardowski i Wojciech Głód. Widzów 5000.

Przebieg meczu

I: 8:10, 12:15, 16:20, 21:25.

II: 10:8, 15:14, 20:15, 25:17.

III: 10:9, 15:14, 20:17, 25:20.

IV: 9:10, 11:15, 20:19, 23:25.

V: 5:3, 10:8, 15:11.

Bohater – Tomasz FORNAL.


Fot. Piotr Matusewicz/Pressfocus