Siatkówka. Pełna koncentracja

Przed Polakami ostatni turniej fazy zasadniczej. W Gdańsku liczą na komplet zwycięstw.


Biało-czerwoni, mimo licznych zmian w składzie, w Lidze Narodów spisują się wybornie. Po ośmiu meczach mają siedem zwycięstw i zajmują drugie miejsce. Przegrali jedynie z Włochami w pierwszych zawodach w Ottawie. Mają za to na rozkładzie: mistrza olimpijskiego Francję oraz liczące się w każdych zawodach Stany Zjednoczone czy Brazylię. Są już praktycznie pewni występu w turnieju finałowym, który 20-24.07. odbędzie się w Bolonii, a wystąpi w nim osiem najlepszych ekip.

– Czujemy, że możemy grać jeszcze lepiej. Wyniki są satysfakcjonujące, ale proszę mi uwierzyć, że stąpamy twardo po ziemi i wiemy, że to jeszcze nie jest nasz limit, to nie jest nasza idealna siatkówka – przyznał Bartosz Kurek, kapitan naszej drużyny, który zapewnił, że w Gdańsku on i jego koledzy zagrają w pełni skoncentrowani.

– Rozprężenie na pewno nam nie grozi, bo będziemy grać przed własną publicznością, poza tym sama koszulka reprezentacji obliguje nas do tego, żeby wyjść i dać z siebie wszystko – powiedział.

– Mam nadzieję, że siatkarsko utrzymamy w Gdańsku przynajmniej to samo, co graliśmy w Bułgarii i poprawimy kilka drobnych elementów, które jeszcze może nie do końca działały tak, jak trzeba. Wierzę, że możemy grać jeszcze lepiej i przede wszystkim jako grupa wyglądać na o wiele bardziej zgranych – wtórował mu Jakub Kochanowski, środkowy biało-czerwonych.

W kończącym fazę zasadniczą turnieju w Ergo Arenie nasi siatkarze zagrają kolejno z Iranem, Chinami, Holandią i Słowenią. Wydaje się, że to najsłabszy zestaw rywali w fazie zasadniczej. W każdym m,eczu Polacy będą faworytami, tym bardziej, że mistrzostwa świata coraz bliżej (na przełomie sierpnia i września) i czas eksperymentów się kończy. Nikola Grbić, trener naszej reprezentacji, do boju posyła teoretycznie najsilniejszy skład. Nie dokonał w nim zbyt wielu zmian w porównaniu do ostatniego turnieju w Sofii. Zamiast Grzegorza Łomacza na rozegraniu wystąpi Jan Firlej, na przyjęciu Bartosza Kwolka zmienił Bartosz Bednorz, który po wyleczeniu urazu po raz pierwszy zagra w tegorocznej Lidze Narodów, a w miejsce środkowego Mateusza Poręby serbski szkoleniowiec sięgnął po trzeciego atakującego – Karola Butryna, który świetnie spisał się w pierwszym turnieju w Ottawie.

Najtrudniejsi wydają się Słoweńcy. Wprawdzie do tej pory spisują się przeciętnie – wygrali tylko trzy z ośmiu spotkań i zajmują dopiero 10. pozycję w tabeli, ale akurat z Polakami grać potrafią. W ostatnim starciu – w półfinale mistrzostw Europy 2021 – wygrali 3:1. W 2019 roku również zamknęli naszej drużynie drogę do finału czempionatu kontynentalnego.

Do składu na turniej w Polsce dołączył przyjmujący Klemen Cebulj, który może znacząco podwyższyć poziom swojego zespołu. Poza tym doskonale zna naszych siatkarzy, bo na co dzień występuje w Asseco Resovii.

Biało-czerwoni nie powinni także lekceważyć Irańczyków, których forma w tym roku faluje. Ich obecny bilans to cztery zwycięstwa, m.in. z wyżej notowanymi Amerykanami 3:0, ale także cztery porażki, w tym zaskakujące 0:3 z Bułgarią. Liderami zespołu są atakujący Amin Esmaeilnezhad oraz znany z PlusLigi przyjmujący Milad Ebadipour.

Zaskakująco dobrze spisują się za to Holendrzy, którzy wygrali pięć z ośmiu spotkań i w tabeli plasują się na siódmym miejscu, z szansami awansu do turnieju finałowego. Nie do zatrzymania jest atakujący Nimir Abdel-Aziz. Jego pojedynek z naszymi bombardierami zapowiada się pasjonująco. Warto też zwrócić uwagę na Benniego Tuinstrę.

Chińczycy, którzy zastąpili w Lidze Narodów wykluczonych Rosjan, wygrali do tej pory dwa spotkania – 3:0 z Niemcami oraz niespodziewanie 3:0 z Brazylią. Co ciekawe, na boisku pojawili się tylko sześciokrotnie, bo z powodu przypadków zakażenia covidem walkowerem przegrali z Francuzami, a w taki sam sposób wygrali z Niemcami, którzy odmówili gry.

Materiały przygotowali Michał Kalinowski, Michał Micor i Włodzimierz Sowiński.


Na zdjęciu: Bartosz Kurek i jego koledzy w Gdańsku chcą kontynuować serię zwycięstw.
Fot. FIVB