Nerwy ze stali

W III secie przy stanie 2:0 dla biało-czerwonych siatkarki z Brazylii miały 3 piłki setowe, lecz nasz zespół doprowadził do remisu, a potem trzeba było bronić kolejnej piłki setowej. A za chwilę Polki miał piłkę meczową (26:25), ale ostatecznie przegrały seta 26:28 i również kolejnego. W drugim spotkaniu w Lidze Narodów w Apeldoorn polskie siatkarki ostatecznie wygrały z Brazylią po tie-breaku i zdobyły kolejne cenne punkty na wagę utrzymania się w tym elitarnym gronie. Niemniej trzeba mieć nerwy ze stali, by obserwować grę naszych pań. Jedno jest pewne, po takich emocjach trener Jacek Nawrocki musi wypocząć w samotności, bo przecież do końca rozgrywek jeszcze sporo spotkań. Najważniejsze, że Polki gromadzą punkty i patrzą w górę, a nie w dół tabeli!

Udany manewr

Po wygranym meczu z Bułgarkami zachwycaliśmy się skutecznością Malwiny Smarzek i trochę kręciliśmy nosem, że na drugim skrzydle jest słabiej. Choć gwoli sprawiedliwości trzeba przyznać, że Natalia Mędrzyk wspierała, jak mogła, naszą atakującą. Martyna Grajber zdecydowanie lepiej przyjmowała, ale w ataku było już zdecydowanie gorzej. Trenerzy doszli do wniosku, że przed meczem zdecydować na drobną roszadę w składzie. W miejsce Grajber od początku meczu pojawi się 18-letnia maturzystka Magdalena Stysiak. To było dość ryzykowne posunięcie, bo 2-metrowa siatkarka, z reguły występowała jako atakująca, ale trener Nawrocki przekonuje, że w kadrze będzie prowadzona dwutorowo. Jednak maturzystka stanęła na wysokości zadania, bo dobrze spisywała się nie tylko w ataku, ale również w polu serwisowym, z kolei w przyjęciu było „chroniona” przez koleżanki, ale też nie dała plamy. Oczywiście, zdarzały się błędy, podobnie jak pozostałym zawodniczkom, ale w końcowym rozrachunku wyszło na plus. I dlatego też jej przyznaliśmy miano bohaterki meczu, choć była nieco w cieniu „strzelby” nr 1, Smarzek.

Dłuższy pobyt

Dwa pierwsze sety Polki rozgerały wręcz wzorowo i w godzinę prowadziły 2:0, bo wszystkie elementy gry zostały odpowiednio wykorzystane. Tym razem Marlena Pleśnierowicz nie miała obawy do gry środkiem czy kierowanie piłki do wspomnianych Stysiak oraz Mędrzyk. Paulina Maj-Erwardt, podobnie jak koleżanki, znów solidnie pracował w obronie i były widać efekty. Brazylijki były mocno rozkojarzone, bo przecież dzień wcześniej późno skończyły mecz z Holenderkami, wygrywając po tie-breaku. III sety, podobnie jak następnego zaczęliśmy od prowadzenia 5:0, a potem zaczęła się gra szarpana, nierówna i kilka prostymi błędami. W efekcie przegrana po 40 minutach, z kolei w kolejnej odsłonie biało-czerwone wypadły blado i w drugiej jej części nie miała wiele do powiedzenia. Pobyt na parkiecie, dość nieoczekiwanie się wydłużył do 146 minut, ale w tie-breaku podopieczne trenera Nawrockiego już dominowały i pewnie zmierzały do wygranej.

Biało-czerwone odniosły w pełni zasłużone zwycięstwo i mają już na koncie 12 pkt. Ten dorobek pozwala marzyć o występie w Final Six, choć droga jest jeszcze daleka. Dzisiaj trzeba walczyć w kolejnym trudnym meczu przeciwko Holenderkom. A kto powiedział, że będzie łatwo?

Polska – Brazylia 3:2 (25:20, 25:22, 26:28, 18:25, 15:9)

POLSKA: Pleśnierowicz (2), Stysiak (14), Kąkolewska (12), Smarzek (28), Mędrzyk (9), Alagierska (6), Maj-Erwardt (libero) oraz Grajber, Różańska, Bociek (1), Nowicka, Efimienko-Młotkowska. Trener Jacek NAWROCKI.

BRAZYLIA: Carneiro, Leao (2), Guedes (8), Santos (11), Guimaraes (16), Correa (16), Nicolosi (libero) oraz Francisco (4) Teixeira (1), Ratzke (3), Bergmann. Trener Jose ZE ROBERTO GUIMARAES.

Sędziowali: Nurper Ozbar (Turcja) i Władimir Olejnik (Rosja). Widzów 1650.

Przebieg meczu
I: 8:10, 14:15, 20:17, 25:20.
II: 10:9, 15:13, 20:17, 25:22.
III: 10:8, 15:13, 18:20, 26:28.
IV: 10:9, 15:12, 17:20, 18:25.
V: 5:1, 10:4, 15:9.

Bohaterka – Magdalena STYSIAK.

 

Na zdjęciu: Malwina Smarzek znów stanęła na wysokości zadania, ale zdobyła „tylko” 28 pkt.

ZACHĘCAMY DO NABYWANIA ELEKTRONICZNYCH WYDAŃ CYFROWYCH

e-wydania „SPORTU” znajdziesz TUTAJ