Siatkówka. Poniżej kreski

Trudno być zadowolonym po występach siatkarek w Lidze Narodów, bo przed nimi, jak się okazało, sporo pracy. Efekty mogą być widoczne dopiero podczas mistrzostw świata.


W kadrze siatkarek przed tym sezonem dokonano zmiany sztabu szkoleniowego. Pojawił się trener Stefano Lavarini wraz ze swoimi współpracownikami, ale, mimo wszystko, oczekiwano znacznie więcej po występach reprezentacji w Lidze Narodów. Biało-czerwone odniosły 4 zwycięstwa i z 12. punktami zajęły 13. lokatę – ten dorobek jest znacznie niższy niż wszyscy oczekiwali. Owszem, siatkarki utrzymały się w tym elitarnym gronie, ale istniała realna szansa, by wystąpiły w turnieju finałowym w Ankarze, którą – niestety – w kiepskim stylu zaprzepaściły.

Nieoczekiwane straty

Pierwszy turniej eliminacyjny w amerykańskim Shreveport – Bossier City dla Polek był obiecujący. Porażki z Brazylią 0:3 nie trzeba było się wstydzić, bo zaprezentowały się dobrze i stawiały opór utytułowanym rywalkom. Wygrane z Kanada 3:1 oraz Korea Płd. 3:0 było zgodnie z przewidywaniami. Natomiast strata punktu z Niemkami trochę zabolała zwłaszcza, że nasz zespół prowadził 2:0. Wówczas mieliśmy nadzieję na kolejne punkty, bo z czasem powinno być lepiej.

Jednak podczas 2. turnieju w Quezon na Filipinach były oznaki do niepokoju. Porażki z Japonią i USA (obie 0:3) można było przewidzieć, bo rywalki ze znacznie wyższej półki. Z Tajlandią, wówczas przeżywającą problemy zdrowotne, wygraliśmy po tie-breaku, ale w kolejnym mecz z Belgijkami przegraliśmy w takich samych okolicznościach. W tych 2. meczach biało-czerwone powinny zdobyć komplet punktów, ale gra mocno falowała i skończyło się tak jak się skończyło.

Wówczas jednak nie przypuszczaliśmy, że może być jeszcze gorzej. Występy w Sofii, poza spotkaniem z Włoszkami, były jednym wielkim koszmarem. Podczas przegranego meczu z reprezentacją Italii 1:3 nasze siatkarki miały przebłyski dobrej gry. To jednak było stanowczo za mało, by pokusić się o wygraną z aktualnymi mistrzyniami Europy. O potyczce Chinami 0:3 i kompromituącym secie do 8. chciałoby się jak najszybciej zapomnieć. Porażek z Dominikaną 2:3 oraz z Bułgarią 1:3 można było uniknąć, bo przecież obie drużyny do mocarzy nie należą

– Mieliśmy swoje szanse, ale je zaprzepaściliśmy, choć momentami byliśmy lepsi od rywalek – mówił po meczu z Dominikaną trener zespołu, Stefano Lavarini. – Jednak w kluczowych momentach popełniamy zupełnie nieuzasadnione błędy i w konsekwencji gra zupełnie się rozlatuje.

Zmęczenie fizyczne

Podczas występów w Sofii dało o sobie chyba znać zmęczenie fizyczne. Zwłaszcza to było widać po liderce i zarazem rozgrywającej Joannie Wołosz. Kapitanka zespołu ma za sobą bogaty oraz wyczerpujący sezon w Imoco Volley Conegliano i podczas 1. turnieju w USA obserwowała występy koleżanek z kwadratu dla rezerwowych. Na Filipinach weszła do zespołu i zyskał on na jakości, choć nie ustrzegła się błędów. Zawiodła w Sofii, zwłaszcza w spotkaniach z Chinami i Dominikaną. Trener Lavarini nie jest zwolennikiem rotacji w zespole, ale sytuacja na boisku zmusiała go do tego. W rezultacie przeciwko Bułgarii w podstawowym składzie pojawiła się Alicja Grabka. Tych zmian było zdecydowanie więcej, bo w akcji zobaczyliśmy Monikę Fedusio, który wcześniej zaliczała tylko epizody.

– Naszym występom towarzyszyła mało stabilna forma, bo przecież miałyśmy kilka okazji na wygranie seta, a tymczasem go przegrywaliśmy i w rezultacie cały mecz – mówiła [Joanna Wołosz], po przegranej z Dominikaną. – To była niesłychana lekcja pokory, bo zamiast prowadzić 2:0 zaprzepaściłyśmy swoją szansę. Występy w Lidze Narodów dostarczyły sporo materiałów do analizy. Mam tylko nadzieję, że poprzez trening nabierzemy pewności siebie i będziemy odpowiednio przygotowane do mistrzostw świata.

Powrót atakujących

Brak atakujących kontuzjowanej Magdaleny Stysiak oraz mającej wolne po niezwykle emocjonującym sezonie Malwiny Smarzek był sporym osłabieniem zespołu. Ich powrót do kadry jest niezbędny. Olivia Różański, wspierana przez swoje koleżanki, robiła co mogła, by siła ataku była na odpowiednim poziomie. Jednak nie była w stanie zastąpić obu reprezentacyjnych zawodniczek. Trener Lavarini dokonał przeglądu kadr i wie, mniej więcej, na co stać jego podopieczne. By nabrać pewności oraz „wyzwolić złość” w czasie meczu potrzeba jest dobrego fizycznego oraz mentalnego. A tego nam brakowało. Gdy jednak przegrywa się nieoczekiwanie po tie-breku z Dominikaną to trudno oczekiwać twardej gry w potyczce z Bułgarią. Podczas występów w tegorocznej LN takich przykładów było znacznie więcej.

Trener Lavarini, przy każdej okazji, powtarza, że zespół cały czas nad tym pracuje, by prezentować wyższy poziom. Wbrew pozorom czasu do mistrzostw świata pozostało niewiele. A przypomnijmy, że w grupie rywalizujemy z Chorwacją (23.09.), Tajlandia (27.09.), Koreą Płd. (28.09.), Dominikaną (29.09.) oraz Turcją (1.10) i z 3. reprezentacjami biało-czerwone miały okazję grać w LN. To jednak będzie zupełnie inny turniej o znacznie wyższej skali trudności, wszak LN dla drużyn był poligonem doświadczalnym. Trenerzy dokonywali różnych eksperymentów kadrowych, zaś na efekty trzeba będzie poczekać podczas MŚ.

1. USA 12 11/1 32 33:7

2. Brazylia 12 10/2 29 31:12

3. Włochy 12 10/2 29 28:13

4. Chiny 12 8/4 26 29:17

5. Japonia 12 8/4 25 30:16

6. Serbia 12 8/4 23 27:20

7. Turcja 12 7/5 23 28:18

8. Tajlandia 12 5/7 15 22:25

————————————————

9. Dominikana 12 4/8 14 19:27

10. Niemcy 12 4/8 14 20:27

11. Holandia 12 4/8 14 20:28

12. Kanada 12 4/8 12 17:26

13. Polska 12 4/8 12 18:29

14. Bułgaria 12 4/8 12 14:27

15. Belgia 12 4/8 8 18:32

16. Korea Płd. 12 0/12 0 3:36

Osiem najlepszych systemem pucharowym rozegra turniej finałowy (13-17.07.) w Ankarze.

Liczba

403

MINUTY przebywały biało-czerwone na parkiecie podczas turniej w Sofii. 2. set w meczu z Dominikaną trwał 45 minut!


Na zdjęciu: Olivia Różański robiła co mogła, by zastąpić nieobecne atakujące i z trudnej roli wywiązała się więcej niż poprawnie.

Fot. Łukasz Sobala/PressFocus