Sićko powinien być gotowy

Bylibyśmy niepoważni, gdybyśmy dopuścili Szymona do gry w Turnieju Czterech Narodów – powiedział trener Patryk Rombel, który dziś we Władysławowie zakończy zgrupowanie reprezentacji.


Czas ucieka bardzo szybko. Nawet nie zdążyliśmy się obejrzeć, a przychodzi nam odliczać dni do mistrzostw świata. Od dziś do inauguracyjnego meczu z Francuzami zostało ich 21. Ktoś powie, że trzy tygodnie to sporo czasu, ale sportowcy nigdy go nie mają w nadmiarze. Do dziś pamiętam słowa trenera Patryka Rombla, który 2 lipca, a więc w dniu losowania grup polsko-szwedzkiego mundialu stwierdził, że czasu do najważniejszego turnieju piłki ręcznej z udziałem biało-czerwonych pozostało serdecznie mało, a mówił wówczas o okresie ponad… 6 miesięcy. Co miał wtedy na myśli? Czas, jaki będzie mógł poświęcić na pracę ze swoimi podopiecznymi.

Ordynarny faul

– Tak naprawdę czekają nas dwa zgrupowania. Październikowe widnieje w kalendarzu EHF, więc będziemy mogli skorzystać ze wszystkich zawodników, ale listopadowe niestety się w nim nie znajduje i choć będziemy wnioskowali o przyjazd pełnej kadry, to liczymy się z tym, że wiele klubów nam odmówi. Wychodzi na to, że w pełnym składzie potrenujemy przez tydzień, który zwieńczymy meczami eliminacji Euro 2024 z Włochami i Łotwą, zaplanowanymi na połowę października – mówił selekcjoner, nie myląc się ani trochę.

Wspomniane mecze potoczyły się zgonie z planem, bo zakończyły się zwycięstwami 30:23 i 37:19. Spośród 67 bramek autorem 11 (5+6) był Szymon Sićko. O uchodzącym za jednego z liderów reprezentacji lewym rozgrywającym było ostatnio bardzo głośno. Przypomnijmy, że podczas „derbów Polski”, których stawką był fotel lidera po pierwszej części sezonu PGNiG Superligi 25-latek z Łomży Industrii Kielce został ordynarnie, wyprostowanymi rękami zaatakowany przez Leona Sunsję i po plecach Przemysława Krajewskiego z całą mocą upadł na parkiet, uderzając w niego głową. Sędziowie popełnili błąd, bo czerwoną kartkę pokazali „Krajkowi”, a to przecież chorwacki kołowy Orlen Wisły Płock był głównym winowajcą zdarzenie, którego skutki były brzemienne.

Pod troskliwą opieką

Poszkodowany zawodnik długo się nie podnosił, a gdy schodził na ławkę, towarzyszyli mu kieleccy fizjoterapeuci. Było widać, że ten upadek odczuł bardzo boleśnie. – Nie pamiętam kompletnie nic z tego, co działo się na boisku. Czuję się jak po nokaucie. Głowa chce mi pęknąć – mówił kilka godzin po tym zdarzeniu. To był efekt wstrząsu mózgu, który dał o sobie znać nazajutrz. Sićko poczuł się bowiem źle i konieczne było podjęcie zdecydowanych działań. Pochodzący z Dąbrowy Białostockiej szczypiornista znalazł się na oddziale Świętokrzyskiego Centrum Neurologii w Kielcach, gdzie został otoczony troskliwą opieką. Przeszedł tomografię, gdyż podejrzewano krwawienie śródmózgowe. Szczegółowe badanie jednak to wykluczyło, ale zawodnik przez 4 dni pozostawał pod obserwacją lekarzy. Szpital opuścił przed tygodniem z zaleceniem oszczędnego trybu życia w domowych pieleszach. Naturalnym było więc, że nie przyjdzie do Władysławowa, gdzie od 17 grudnia – wraz klubowymi kolegami oraz zawodnikami Wisły i klubów zagranicznych – miał uczestniczyć w zgrupowaniu reprezentacji.

Bez ryzyka

Dziwić więc mogło, że znalazł się w gronie 22 powołanych na Turniej Czterech Narodów, który od 28 do 30 grudnia rozgrywany będzie w krakowskiej Tauron Arenie. Tę kwestię wyjaśnił trener Rombel. – Jesteśmy z Szymonem w stałym kontakcie i szczęśliwi, że ta sytuacja nie okazała się tak poważna, bo przecież wyglądała wręcz potwornie – mówił w TVP Sport selekcjoner. – Oglądałem ten mecz i gdy zobaczyłem ten upadek, serce mi zadrżało. Cieszymy się, że zawodnik wraca do zdrowia, otrzymał pozytywną opinię lekarzy, ale przez dwa tygodnie musi odpoczywać. Wiemy, że przyjedzie do Krakowa na zgrupowanie, ale byliśmy niepoważni, dopuszczając go do gry. Nikt nie ma zamiaru podejmować takiego ryzyka. To byłoby głupstwo – podkreślił szkoleniowiec, dla którego mecze z Tunezją, Brazylią i Koreą Południową będą decydować o wyborze zawodników na mistrzostwa świata.

Miejsce czeka

Sićko jest jednak jedną z czołowych postaci naszej reprezentacji i testów przechodzić nie musi. – Będzie z nami trenował – wyjaśnił Patryk Rombel. – Zobaczymy jak zareaguje na obciążenia. Mamy nadzieję, że po Nowym Roku otrzyma ostateczną zgodę na grę i podczas spotkań z Belgią, Marokiem oraz Iranem, które rozegramy w Katowicach i potraktujemy jako ostatnie szlify przed mundialem, wybiegnie na parkiet.

Zanim się to stanie, „Sicia” czekają badania, które przejdzie w Krakowie. – Bądźmy dobrej myśli. Szymek jest jednym z tych, którzy stanowią trzon naszej kadry. Rozmawiałem z nim w poniedziałek i powiedział, czuje się już dobrze, a wszystkie dolegliwości, które mu wcześniej doskwierały już minęły. Czekamy żeby wydobrzał i przygotował się do naszych obciążeń treningowych. On wie, że miejsce na niego czeka, a ja jestem o niego spokojny – zakończył trener biało-czerwonych.


Na zdjęciu: Trener Patryk Rombel uważa, że Szymon Sićko (z lewej) jest jednym z tych, którzy stanowią trzon reprezentacji.

Fot. Marcin Bulanda/PressFocus