Siedmiu (nie)wspaniałych?

Austria to międzynarodowy tygiel, dlatego wielu piłkarzy, którzy grali w naszej lidze, mieli podwójne obywatelstwo i nie zawsze czuli się w stu procentach Austriakami. Tak było choćby z Senado Gotalem. Trener Radoslav Latal prowadząc Piasta publicznie domagał się nowego snajpera. Działacze szukali i szukali, aż po zamknięciu okna transferowego zatrudnili wspomnianego Gotala, który nie ukrywał, że czuje się naprawdę… Chorwatem. – Austriakiem jestem tylko na papierze. Oczywiście dużo zawdzięczam temu krajowi, bo w nim się urodziłem i zaczynałem grać w piłkę. Odbyłem tam nawet służbę wojskową.

Prawda jest jednak taka, że moi rodzice to Chorwaci, w domu rozmawiamy po chorwacku i czuję się związany z tym krajem – mówił nam Gotal, który służył w austriackich siłach specjalnych. Zawodnik w gliwickim klubie zaliczył ledwie cztery mecze, ciągle mając problemy ze zdrowiem. Z tego powodu rozstano się w nerwowej atmosferze. –Jestem rozczarowany tym, jak mnie potraktowano. Latal rozmawiał ze mną tylko dwa razy, gdy przychodziłem i odchodziłem. Powodem rozstania były moje kontuzje? To tylko dla niego wymówka, bo chciał sprowadzić do klubu swojego rodaka – rzucał oskarżeniami po odejściu z Piasta.

Sandro Gotal miał ciekawą przeszłość, ale w Piaście przegrał z kontuzjami.
Fot. Irek Dorożański/400mm.pl

Ulubieniec trybun

Jeszcze głośniej było o wyczynach Daniela Sikorskiego. 31-letni obecnie napastnik urodził się w Warszawie, ale posiadał też austriackie obywatelstwo i zanim trafił do Górnika Zabrze, grał w tamtejszej reprezentacji młodzieżowej. – Mogę grać w reprezentacji Polski i Austrii. Zapewniam, że interesuje mnie tylko występ w narodowej drużynie Polski. Będąc małym chłopcem biegałem po boisku w koszulce z białym orłem. Zawsze marzyłem o tym, by kiedyś, gdy będę dorosły, znowu ją założyć – mówił Sikorski. Najlepiej szło mu w rezerwach Bayernu Monachium.

W śląskim klubie prezentował się jeszcze jako tako, ale potem było tylko gorzej. W Wiśle Kraków strzelił jednego gola, w Polonii Warszawa… żadnego. Szybko stał się obiektem drwin i żartów kibiców „Białej gwiazdy”. Fani dali wyrazem temu zwłaszcza w meczu ze Śląskiem Wrocław. Sikorski zaczął mecz na ławce rezerwowych, a kibice głośno domagali się jego wejścia. „Daniela mamy, dlaczego go nie wpuszczamy?!” – śpiewali w kierunku trenera Tomasza Kulawika. Gdy piłkarz wreszcie zaczął się rozgrzewać, tłum oszalał z radości. We wrześniu opuścił Kraków i od tamtej pory bronił barw aż sześciu różnych klubów!

Jak meteory

Dobrze po transferach do ekstraklasy zapowiadali się Emir Dilaver i Dominik Hofbauer. Ten pierwszy był obrońcą i trafił do Lecha dzięki namowom trenera Nenada Bjelicy, który znał go z wcześniejszej współpracy. Gdy szkoleniowiec został zwolniony z poznańskiego klubu, szybko barwy zmienił i Dilaver. Obrońca trafił do chorwackiego Dinama, a głównym powodem, dla którego klub z Poznania zdecydował się pożegnać Dilavera, miała być wizyta piłkarza w gabinecie wiceprezesa Piotra Rutkowskiego, podczas której usilnie przekonywał, że zwolnienie Nenada Bjelicy nie jest dobrym pomysłem. Szybko odszedł także wspomniany Hofbauer, który jednak pozostawił po sobie dobre wrażenie. Austriacki pomocnik łącznie rozegrał 31 spotkań, w których zdobył 4 bramki. W przekroju całego sezonu był bodaj najrówniej grającym piłkarzem żółto-niebieskich i zaliczał się do liderów drużyny, która sięgnęła po Puchar Polski. W lipcu opuścił jednak Gdynię na rzecz St. Poelten. Na oficjalnej stronie Arki przeczytać można było, że o powrocie zawodnika do Austrii zadecydowały względy rodzinne.

Największe nadzieje można jednak wiązać z Davidem Stecem, który obecnie broni barw Pogoni. Rodzice Davida pochodzą z południa Polski, a do Austrii wyemigrowali 27 lat temu. Rozwój chłopca w St. Poelten sprawił, że zainteresowali się nim trenerzy młodzieżowych reprezentacji Austrii. Niestety, ustalone reguły w kwestii obywatelstwa narzuciły na Steca obowiązek wyboru i zrzekł się „polskości”, by mieć tylko dokumenty austriackie. Jak się okazało, od decyzji nie było odwrotu. – Kim się czuję bardziej? Trudne pytanie. Jestem trochę rozdarty. Co do polskiego paszportu, to nie wykluczam, że znów będę się o niego ubiegał – przyznał niedawno w rozmowie z „Super Expressem”. Stec to jednak przede wszystkim dobry piłkarz, który z powodzeniem radzi sobie w drużynie ze Szczecina. Nie tylko z tego powodu, że wciąż gra w ekstraklasie, ma największe szanse na zapamiętanie z dobrej strony…

 

Na zdjęciu: Daniel Sikorski zostanie zapamiętany, ale nie przez bramki, ale raczej ich brak.