Siła mentalna jest po jego stronie

Kiedy Jackson Irvine miał 13 lat, losy zawiodły go (z rodzicami) na stadion w Kaiserslautern, gdzie Australia – dzięki genialnej końcówce i dwóm golom wprowadzonego z ławki Tima Cahilla – pokonała Japonię 3:1 na mundialu w Niemczech.

Dziś, 12 lat później, on sam – u boku wspomnianego bohatera lat dziecięcych – ma szanse zrealizować własne marzenie. W sobotę zapewne znajdzie się w wyjściowej jedenastce na mecz z Francją. Niczym Cahill bowiem na Fritz-Walter Stadium, Irvine dał „dobrą zmianę” w ostatniej grze kontrolnej Australijczyków. To jego centra w 92 min zmusiła do błędu – i samobójczego trafienia – Tamasa Kadra, stopera węgierskiej kadry.

– Może i nie był to futbol wysokich lotów. Najważniejsza jednak była determinacja do samego końca. To musi być nasz atut w Rosji! – zapowiedział pomocnik Hull City, a więc klubowy kolega Kamila Grosickiego.