Siła przyzwyczajenia zrobi swoje

Pełniąc funkcję selekcjonera reprezentacji Polski Nawałka uchodził za konserwatystę. Kiedy pożegnał się z drużyną narodową i został trenerem poznańskiego Lecha, „zatęsknił” za dawnymi swoimi „wiarusami”. Na oku ma przede wszystkim Sławomira Peszkę i Krzysztofa Mączyńskiego.

W połowie października 33-letni Peszko podczas gierki wewnętrznej Lechii podważył kompetencje asystenta trenera Piotra Stokowca, Macieja Kalkowskiego. Gdy boss się o wszystkim dowiedział, przesunął „Peszkina” do rezerw.

Niedawno na szkoleniowca próbował wpłynąć prezes klubu, Adam Mandziara, ale trener Stokowiec się nie ugiął i nie przywrócił byłego reprezentanta Polski do pierwszej drużyny. Wyjście jest tylko jedno – niesforny piłkarz musi zmienić klub, jeżeli chce jeszcze zaistnieć na ekstraklasowych boiskach. Rękę do niego (i po niego) wyciąga były selekcjoner reprezentacji Polski, Adam Nawałka, który od niespełna miesiąca prowadzi Lecha Poznań. Szkoleniowiec „Kolejorza” zdaje sobie sprawę z tego, że może pozyskać Peszkę za „śmieszne” pieniądze, bo Lechia za jednym zamachem pozbędzie się dwóch problemów – krnąbrnego zawodnika i poważnie obniży koszty utrzymania zespołu.

Drugim „pupilkiem” trenera Nawałki, który wkrótce może trafić pod jego skrzydła, jest Krzysztof Mączyński. 31-letni pomocnik popadł w konflikt z portugalskim trenerem Legii Warszawa, Ricardo Sa Pinto i również wylądował w rezerwach. Mistrzowie Polski chętnie pozbędą się piłkarza, z którego nie ma pożytku, a który miesięcznie zarabia ponad 100 tysięcy złotych.

– Mączyński jest wiernym żołnierzem Adama Nawałki, który regularnie grywał w reprezentacji Polski – powiedział trener Bogusław Kaczmarek, w przeszłości związany z wieloma klubami ekstraklasowymi. – Selekcjoner zawsze mógł na niego liczyć. Teraz Mączyński jest takim zamrożonym kapitałem, również doświadczeń, który warto odblokować. Krąży opinia, że w Lechu zbyt dużo zawodników jest przez tzw. zasiedzenie i oni niczego więcej do zespołu nie wniosą. Mączyński to bardzo wartościowy gracz, który może przydać się Lechowi. Pod warunkiem, że będzie zdrowy i w optymalnej dyspozycji fizycznej – i dodaje.

– Nie dziwię się, że Sławomir Peszko nie wrócił do łask, bo trener Stokowiec w tej chwili trzyma w ręku wszystkie atuty. Można wybrzydzać na temat atrakcyjności gry Lechii, ale broni go wynik. Lechia jest liderem i nikt nie może tego zakwestionować. Peszko do wielkiej piłki zagranicznej wystartował z Lecha, poza tym często problemy zdrowotne mają obaj skrzydłowi, Maciej Makuszewski i Kamil Jóźwiak, więc może się Nawałce przydać. Peszko dobrze przygotowany fizycznie to bardzo dobry piłkarz, jedynym problemem może być jego słaba kontrola nad równowagę emocjonalną. Zapewniam jednak, że w rundzie wiosennej każdy doświadczony piłkarz będzie w cenie.

 

Na zdjęciu: Sławomir Peszko w reprezentacji Polski należał do najbardziej zaufanych ludzi Adama Nawałki.