Siła złego…

Gra w podwójnym osłabieniu była podstawą przegranej katowiczan.


Torunianie zrewanżowali się GKS-owi Katowice za porażkę (1:4) z 1 rundy. Teraz w niezwykle ważnej potyczce zwyciężyli, zaś oba gole zdobyli w podwójnej przewadze, czyli siła złego na jednego – jak mówi staropolskie porzekadło.

Katowiczanie pojawili się w Toruniu w osłabionym składzie. Do kontuzjowanego Anthony’ego Erikssona dołączył obrońca Mateusz Rompkowski. Natomiast fiński napastnik Mathias Lehtonen musiał pauzować z powodu kary meczu. Trener Jacek Płachta dokonał kolejnych przetasowań w formacjach i zespół grał na trzy pary obrońców. Do zespołu gospodarzy powrócił dobry „duch” – kapitan Kamil Kalinowski – który na pewno wzmocnił mentalnie kolegów. „Kalinosiu”, jak nazywają go koledzy, pojawiał się na lodzie w każdej ważnej sytuacji, a takowych w 1. tercji było sporo.

Trudno marzyć o korzystnym wyniku gdy traci się 2 gole w podwójnej przewadze rywali. Najpierw 5 min kary otrzymał Oskar Krawczyk za rzucenie na bandę, zaś do niego dołączył Maciej Kruczek za kij trzymajny oburącz. Upłynęło zaledwie 11 sek. kary i Michaił Szabanow pokonał po raz pierwszy Johna Murraya. W 12 min katowiczanie ukarani zostali karą techniczną za nadmierny udział graczy, a chwilę potem do boksu powędrował Jakub Wanacki. Poirytowany trener Płachta protestował, ale niewiele wskórał. Upłynęły 44 sek. podwójnej przewagi i Nikołaj Syty podwyższył na 2:0. Katowiczanie na pewno nie byli gorszym zespołem, ale osłabienie zrobiły swoje.

Kolejna odsłona była po stronie gości, ale wynik nie uległ zmianie. W 31 min Bartosz Fraszko, rodem z Torunia, ale reprezentujący GKS, trafił w poprzeczkę. Z kolei niespełna minutę później Syty zdobył 3. gola, ale sędziowie po analizie wideo go nie uznali. Na początku tej odsłony katowiczanie grali 2 razy w przewadze, ale niewiele zwojowali. A ponadto Conrad Moelder był niezwykle czujny i wyborowi strzelcy GKS-u nie mogli znaleźć na niego sposobu.

Katowiczanie cały czas byli w natarciu, ale niewiele zwojowali. Gospodarze skupili się kontrach, ale Murray mógł się czuć bezpiecznie. Przez cały czas trwała wyrównana gra, aż w końcu Grzegorz Pasiut, najbardziej pracowity hokeista na lodzie, zdobył kontaktowego gola. Na 1:36 min przed końcem Murray zjechał z lodu, ale goście nie zdołali wyrównać. Teraz torunianie muszą zerkać na dokonania najgroźniejszych rywali, bo mają pauzę. Kto wykorzysta tę szansę?

(sow)

ENERGA TORUŃ – GKS KATOWICE 2:1 (2:0, 0:0, 0:1)

1:0 – Szabanow – Korczocha (9:39, w podwójnym przewadze), 2:0 – Syty – Korczocha (12:46, w podwójnym przewadze), 2:1 – Pasiut – Fraszko – Wronka (55:46, w przewadze).

Sędziowali: Krzysztof Kozłowski i Mateusz Krzywda – Maciej Byczkowski i Grzegorz Cytawa. Widzów 1180.

ENERGA: Moelder; Szkrabaw (2) – Kozłow, Rodionow – Szkodenko, Zieliński – Jaworski (2), Skólmowski – Bajwenko; Kogut (2) – K. Kalinowski – M. Kalinowski, Huhdanpaa – Arrak – Szabanow, Korczocha – Syty (2) – Limma (2), Zając – Rożkow – Dołęga. Trener Jussi TUPAMAEKI.

GKS: Murray; Jakimenko – Musioł, Kruczek (4) – Wajda, Hudson – Wanacki (2); Wronka – Pasiut – Fraszko (2), Prokurat – Monto – Bepierszcz, Michalski – Smal – Krężołek, Mularczyk – Krawczyk (5) – Ciepielewski, Lebek. Trener Jacek PŁACHTA

Kary: Energa – 8 min, GKS – 15 (2 tech.) min.


Mistrz poległ w Sanoku

W 50 min sanoczanie prowadzili 3:2, ale Pavlovs był przekonany, że po jego strzale padła bramka. Sędziowie nie przerwali jednak gry, która trwała jeszcze ok. 3 minuty. W końcu rozjemcy mogli sprawdzić sytuację, ale analiza wideo trwała stanowczo zbyt długo. Ostatecznie, ku niezadowoleniu sanockich kibiców, gol został uznany, a czas cofnięty. Podrażnieni gospodarze raz jeszcze objęli prowadzenie i tym razem już go nie oddali. Niespodzianka stała się faktem, ale gospodarze wygrali zasłużenie. Wykorzystali błędy rywali i niepewną postawę Nechvatala w bramce.
(KJ)

CIARKO STS SANOK – JKH GKS JASTRZĘBIE 4:3 (1:1, 0:1, 3:1)

0:1 – Kalns – Rac (6:01, w przewadze), 1:1 – Sawicki – Marva (18:36, w osłabieniu), 1:2 – Mlynarovicz – Kasperlik (34:39), 2:2 – Bukowski – Olearczyk (43:19), 3:2 – Tamminen – Sawicki – Mokszancew (44:58, w przewadze), 3:3 – Pavlovs (49:28), 4:3 – Jekunen – Bukowski (53:24, w przewadze).

Sędziowali: Paweł Kosidło i Tomasz Radzik oraz Andrzej Nenko i Kamil Korwin. Widzów 1300.

SANOK: Speszny; Jekunen – Rapała, Olearczyk (2) – Marva (2), Pavuk – Piippo, Florczak – Biłas; Bukowski (2) – Hamalainen – Henttonen, Mokszancew – Tamminen – Sawicki, Łyko (2) – Mocarski – Filipek, Biały – Wilusz – Bielec. Trener Marek ZIĘTARA.

JASTRZĘBIE: Nechvatal; Bahalejsza – Kostek, A. Szevczenko – Górny, Kamieniew (4) – Horzelski, Gimiński – Matusik; Kalns – Rac (4) – Baszyrow, Razgals (2) – Pavlovs – Urbanowicz, Pelaczyk – Mlynarovicz – Kasperlik (2), Ł. Nalewajka – Jarosz – R. Nalewajka. Trener Robert KALABER.

Kary: Sanok – 8 min, Jastrzębie – 12 min.


W końcu Podhale

Na taki mecz kibice nowotarscy czekali od początku sezonu, choć gdy było 1:3, zanosiło się na 12. mecz bez punktów z rzędu. Mało tego „Szarotki” doszły rywala na 3:3, a chwilę później… straciły gola. Na 65 sekund przed końcem trzeciej tercji Bryniczka pięknym strzałem w okienko wyrównał, co oznaczało pierwszy punkt Podhala w tym sezonie na własnym lodzie. Dogrywka nie była mniej emocjonująca od końcówki spotkania, a w karnych „złoty najazd” wykonał Szurowski, który dał nowotarskim kibicom tak długo wyczekiwaną radość. „Pasy”nie wykorzystały potknięcia Jastrzębia w walce o turniej finałowy PP.
(KuK)

TAURON PODHALE NOWY TARG – COMARCH CRACOVIA 5:4 (0:1, 1:1, 3:2, 0:0) po karnych (1:0)

0:1 – Jacenko – Popiticz – Gula (17:45), 1:1 – Wielkiewicz – Kolusz – Tomasik (20:25, w przewadze), 1:2 – Ismagiłow – Popiticz – Jeżek (24:47), 1:3 – Woroszyło – Ismagiłow – Bodrow (43:24), 2:3 – Słowakiewicz (49:01, w przewadze), 3:3 – Wielkiewicz – Vorlab (55:46, w podwójnej przewadze), 3:4 – Kapica – Miszczenko – Nemec (57:08), 4:4 – Bryniczka – Kolusz (58:55), 5:4 – Szurowski (karny).

Sędziowali: Marcin Polak i Sebastian Kryś oraz Mateusz Bucki i Wojciech Czech. Widzów 498.

PODHALE: Bizub; Mrugała – Tomasik, Sulka – P. Wsół, Szurowski – Volrab, Kamieniecki; Wielkiewicz – Bryniczka – Kolusz, Siuty – Majoch – B. Wsół, Bondaruk – Słowakiewicz – Worwa (2), Bochnak – Kapica (2) – Soroka. Trener Andriej GUSOW.

CRACOVIA: Zabolotny; Szaur – Gula (2), Mueller – Dudasz, Kinnunen (2) – Jeżek, Gosztyła – Kamiński; Kapica – Nemec (2) – Miszczenko, Woroszyło (2) – Bodrow – Ismagiłow, Popiticz – Jacenko (2) – Brynkus, Csamango – Shirley – Augustyniak (5+20). Trener Rudolf ROHACZEK.

Kary: Podhale – 4 min, Cracovia – 35 min.