Siódmy mecz z rzędu głogowian bez straty gola

Głogowianie, w porównaniu z ostatnim bezbramkowo zremisowanym meczem z GKS-em Katowice, do spotkania z GKS-em Tychy przystąpili z dwoma zmianami w obronie.


Kontuzjowanego Olivera Praznosvky’ego zastąpił na pozycji stopera Michał Michalec, a na prawej stronie defensywy zameldował się Paweł Tupaj, a leczący uraz Michał Ilków-Gołąb zajął miejsce na ławce rezerwowych. Jeżeli do tego dodamy, że w 36 minucie plac gry musiał opuścić filar tylnej formacji Mavroudis Bougaidis, zastąpiony przez 18-letniego Maksyma Iwanowicza to zaskakująco może zabrzmieć informacja, że drużyna Chrobrego siódmy mecz z rzędu zakończyła bez straty gola.

W dodatku podopieczni Ivana Durdevicia szybko strzelili dwa gole i to wystarczyło, żeby wygrać spotkanie oraz przeskoczyć w tabeli zespół Artura Derbina. Pierwszy cios zadał już w 6. minucie Mikołaj Lebedyński, który po dośrodkowaniu Tupaja z prawego skrzydła był najlepiej ustawiony na linii pola bramkowego i główkując pokonał Konrada Jałochę. Bramkarza gości pokonał jeszcze w 13. minucie Dominik Piła. Po złym zagraniu Nemanji Nedicia przejętą na 30. metrze piłkę Michał Rzuchowski zagrał do 20-letniego lewoskrzydłowego, a ten podciągnął futbolówkę do środka i z 18. metra huknął prawą nogą pod poprzeczkę.

Wprawdzie tyszanie atakowali, byli częściej w posiadaniu piłki, oddali dwa razy więcej strzałów, ale nie były to uderzenia, które mogłyby zaskoczyć Rafała Leszczyńskiego. Daniel Rumin, po wrzutce Marcina Koziny, minimalnie spudłował z 5 metrów w 18. minucie. Tomas Malec po dośrodkowaniu Krzysztofa Wołkowicza z rzutu rożnego nieznacznie pomylił się uderzając z 10. metra. Mateusz Czyżycki w 42 minucie przestrzelił z 11 metrów po odegraniu Koziny. Bramkarz Chrobrego musiał więc interweniować tylko w doliczonym czasie gry pierwszej połowy, gdy po podaniu Dominika Połapa Rumin wbiegając w pole karne przyjął piłkę na pierś i natychmiast strzelił z woleja, ale z 10. metra posła futbolówkę tam gdzie czekał Leszczyński.

Te niewykorzystane okazje mogły się zemścić w tuż przed przerwą, bo w 43. minucie Mateusz Bochnak popędził sam na sam z Jałochą, ale kapitan GKS-u Tychy wygrał pojedynek.

W przerwie tyszanie też nie wyregulowali celowników o czym świadczy strzał Koziny w 64 minucie w słupek. Po zagraniu Nedicia skrzydłowy tyszan był sam w polu karnym więc miał czas żeby przymierzyć, ale strzał zza narożnika pola bramkowego w obramowanie bramki to przecież uderzenie niecelne. Zmasowana ofensywa GKS-u Tychy nie przyniosła bramkowego skutku dlatego głogowianie przeskoczyli tyszan w tabeli, zgłaszając bardzo poważnie swoją kandydaturę już nie tylko do gry w barażach, bo drugi w tabeli Widzew ma zaledwie 4 punkty przewagi nad rozpędzonym Chrobrym.

Chrobry Głogów – GKS Tychy 2:0 (2:0)

1:0 – Lebedyński, 6 min (głową), 2:0 – Piła, 13 min.

CHROBRY: Leszczyński – Tupaj, Michalec, Bougaidis (36. Iwanowicz), Ziemann – Bochniak (86. Cywka), Rzuchowski (46. Mandrysz), Kolenc, Machaj (65. van der Heijden), Piła (65. Dziąbek) – Lebedyński. Trener Ivan DURDEVIĆ.

GKS: Jałocha – Połap (88. Jaroch), Nedić, Szymura, Wołkowicz – Biel (78. Kargulewicz), Czyżycki, Żytek, Kozina (72. Wachowiak) – Rumin (73. Grzeszczyk), Malec. Trener Artur DERBIN.

Sędziował Piotr Urban (Warszawa). Widzów 2000. Żółte kartki: Tupaj, Lebedyński – Rumin, Połap, Wołkowicz.


Fot. Paweł Andrachiewicz / PressFocus