Skandal na zakończenie

We wtorek mieli być znani wszyscy uczestnicy finałów Pucharu Narodów, ale na ostateczne decyzje trzeba będzie poczekać.


W kilku grupach eliminacyjnych sytuacja nie do końca była jasna i wszystko ważyło się w bezpośrednich meczach. Gwinea Bissau pokonała u siebie 3:0 Kongo i po raz trzeci z rzędu zagra w gronie najlepszych. Wyjazdowe 1:0 Mauretanii z Republiką Środkowoafrykańską oraz takie samo rozstrzygnięcie na rzecz Republiki Zielonego Przylądka w Mozambiku dały awans zwycięzcom. Bezpośrednie starcie miało też zadecydować o drugim premiowanym awansem miejscu w grupie L. Tam wszystko miało się rozstrzygnąć w meczu Sierra Leone – Benin. Gospodarze potrzebowali zwycięstwa, gościom wystarczał remis. Zespoły nie wybiegły jednak na boisko, bo do gry wkroczył koronawirus…

Godzinę przed rozpoczęciem wtorkowego spotkania miejscowe władze poinformowały oficjeli z Beninu, że 6 piłkarzy – w tym lider oraz czołowy strzelec Steve Mounie z francuskiego Brestu – ma pozytywne wyniki testów na obecność COVID-19. Zawodników udających się na stadion siłą próbowano usunąć z autobusu. Tymczasem goście odpowiedzieli, że wszyscy byli testowani przed spotkaniem i nie było problemów. Rozpoczęły się dyskusje, targi i przepychanki. Mecz miał być przełożony z 18.00 na 21.00, ale ostatecznie do niego nie doszło i 24. uczestnik turnieju, który na przełomie stycznia i lutego odbędzie się w Kamerunie, nadal nie jest znany. Wielu wolnych terminów jednak nie ma, bo za niespełna dwa miesiące zaplanowano pierwsze mecze w eliminacjach mundialu.


Czytaj jeszcze: Powrót z daleka

W eliminacjach Pucharu Narodów nie zabrakło niespodzianek. Po raz pierwszy w gronie najlepszych zagrają niewielkie Komory oraz Gambia, w której występuje pomocnik Górnika Alasana Manneh (wczoraj dołączył do zespołu z Zabrza). Wśród przegranych są natomiast RPA, DR Konga czy Zambia. Swego czasu były najlepsze na kontynencie, a tym razem – podobnie jak Madagaskar, ćwierćfinalista ostatniego PNA – nie zdołały wywalczyć awansu, przegrywając w grupie K z Etiopią. Awansowali inni faworyci, jak obrońcy tytułu Algierczycy, którzy w tych eliminacjach zdobyli najwięcej, bo aż 19 bramek, a także Tunezja, która grupowe spotkania przeszła jak burza. „Orły Kartaginy” 5 razy wygrały i raz zremisowały. Dodajmy, że jednym z najlepszych strzelców eliminacji był znany z występów w Cracovii Saidi Ntibazonkiza. Prawie 34-letni napastnik zdobył 4 gole, lecz nie pomogło t jego Burundi w wywalczeniu awansu.


Fot. Pawel Andrachiewicz / PressFocus