Skład gotowy w 80 procentach

Rozmowa z Jarosławem Skrobaczem, trenerem GKS-u 1962 Jastrzębie.

Pańscy piłkarze wrócili już do dyspozycji fizycznej, jaką prezentowali przed zawieszeniem rozgrywek?

Jarosław SKROBACZ: – Nigdy nie będziemy wiedzieli na pewno, zweryfikuje to boisko i przeciwnicy. Skończyliśmy rozgrywki po drugiej kolejce, natomiast praca indywidualna według rozpisek to było zupełnie co innego niż normalne treningi.

Po wznowieniu zajęć grupowych najbardziej obawialiśmy się kontuzji mięśniowych. Kilku zawodników sygnalizowało drobne urazy, dlatego trzeba dmuchać na zimne i więcej uwagi zwracać na kwestie prewencyjne. Uważam, że już jesteśmy dobrze przygotowani pod względem fizycznym, lecz nie mamy punktu odniesienia, bo nie mogliśmy rozegrać żadnego sparingu.

W jakim stanie są boiska, na których trenujecie?

Jarosław SKROBACZ: – Tak dobrych boisk dawno już nie mieliśmy do dyspozycji i jest to jeden z niewielu plusów przerwy w rozgrywkach. To tak trochę żartem. Pracownicy MOSiR-u w Jastrzębiu wykonali naprawdę masę dobrej roboty.

„Odreagowała” zwłaszcza płyta treningowa w Moszczenicy, która jest w idealnym stanie. Lada moment jej przebudowa zakończy się i wtedy będziemy mieli nie jedno, a dwa pełnowymiarowe boiska do treningów.

Wasze obecne treningi są podporządkowane najbliższemu meczowi z Wartą Poznań?

Jarosław SKROBACZ: – Na razie – pod kątem taktycznym – skupiamy się na swoich rzeczach, między innymi nad wykonywaniem stałych fragmentów gry, jak również zachowaniem zawodników w takich sytuacjach. Do meczu z Wartą pozostało półtora tygodnia, mocniej popracujemy nad nim w ostatnim tygodniu dzielącym nas od niego.


Czytaj też: Najważniejsze będzie pierwsze zwycięstwo


Jest pan rozczarowany tym, że w trakcie meczu nie będzie można przeprowadzić pięciu zmian? Taki wariant obowiązuje teraz w Bundeslidze…

Jarosław SKROBACZ: – Nie obraziłem się, że ten system nie zostanie wprowadzony. Jeżeli mam być szczery, bardzo podobał mi się system obowiązujący swego czasu w 2. lidze. Dopuszczalne były trzy zmiany, a czwarta tylko wtedy, gdy na boisko wchodził młodzieżowiec.

To bardzo nam ułatwiało wprowadzanie do zespołu i ogrywanie zawodników młodych. Taki wariant miał sens. Teraz robienie czterech, czy pięciu zmian nie robi mi różnicy. Po prostu nie widzę argumentów przemawiających za tym wariantem, skoro na boisko mogliby wejść zawodnicy niezależnie od wieku.

Większa liczba zmian nie miałaby większego wpływu na przebieg spotkania, na pewno nie poprawiłaby się płynność gry. Kiedyś w ogóle nie było zmian, potem można było zmienić dwóch piłkarzy. Dlatego teraz nie przejmuję się tym i nie zawracam sobie głowy, że w dalszym ciągu będę mógł w trakcie meczu dokonać tylko trzech zmian.

Do restartu rozgrywek pozostał już tylko tydzień. Nad obsadą ilu pozycji w pierwszym meczu pan się zastanawia?

Jarosław SKROBACZ: – Teraz wszystko się zmieniło. Po zwycięskim meczu z Radomiakiem, który dał mi wiele do myślenia, praktycznie miałem gotową jedenastkę na następny pojedynek z Wartą Poznań. Zresztą oni chyba też. Od tamtej pory minęły jednak prawie trzy miesiące, więc mamy do czynienia z nowym rozdaniem.

Pierwszy mecz to zawsze duża doza niepewności, lecz mogę powiedzieć, że skład mam gotowy w 80 procentach. Nie możemy – w stosunku do ostatniego meczu – wykluczyć dwóch-trzech zmian w wyjściowej jedenastce.

Kamil Szymura powiedział, że najważniejszy będzie wynik pierwszego meczu. Argumentował, że w przypadku wygranej dostanie wiatru w żagle i wtedy w następnych potyczkach ligowych powinno pójść łatwiej. Zgadza się pan z opinią kapitana pańskiej drużyny?

Jarosław SKROBACZ: – Na pewno ma rację. Z doświadczenia wiemy, że po zwycięskim meczu człowiek w ogóle nie myśli o zmęczeniu, że coś go boli, coś strzyka… Zwycięstwo nie tylko buduje atmosferę w szatni, ale w takim „klimacie” łatwiej znosi się obciążenia. Aby wydarzenia układały się po naszej myśli, potrzeba nam będzie łutu szczęścia i nastawienia.

Mówiąc o tym ostatnim mam na myśli to, że nie można zlekceważyć żadnego przeciwnika i dzielić meczów na trudniejsze i łatwiejsze. Na szczęście teraz szanse dla wszystkich będą równe, bo w poprzedniej byliśmy poszkodowani.

Przekładano mecze, inne zespoły rozgrywały spotkania w tygodniowym rytmie, a my musieliśmy wychodzić na boisko co trzy dni. Teraz już tak nie będzie.

Tempo rozgrywek będzie zabójcze. Nastawia się pan na wariant, że w każdym meczu – w stosunku do poprzedniego – będzie pan dokonywał 2-3 zmian w wyjściowej jedenastce?

Jarosław SKROBACZ: – Intensywność rozgrywek rzeczywiście będzie bardzo duża, dlatego planujemy częściej robić zawodnikom badania krwi niż zazwyczaj. Częściej będę rozmawiał z piłkarzami, ale generalnie trudno w tej chwili powiedzieć, jaka będzie skala rotacji w składzie.

Wszystko zweryfikuje czas i – odpukuję w niemalowane drewno, by ich nie było – liczba żółtych kartek. Jednak opcja, że nie będę korzystał z rezerwowych, w ogóle nie wchodzi w rachubę.

Przy dużej rotacji nie ucierpi jakość gry?

Jarosław SKROBACZ: – Cały czas dążyliśmy do tego, by rywalizacja na każdej pozycji była bardzo duża. Na kilku pozycjach wybór jest naprawdę bardzo trudny, a na innych łatwiej wskazać nam pewniaka.

Jedni zawodnicy czują na sobie większą presję ze strony konkurentów, inni zdecydowanie mniejszą. Robimy jednak wszystko, by wszyscy piłkarze wierzyli, że będą w tej rundzie grać w meczach ligowych.

Na zdjęciu: Trener GKS-u 1962 Jastrzębie Jarosław Skrobacz (w środku) cały czas trzyma „pod parą” swoich podopiecznych.

Fot. gksjastrzebie.com