Skoki narciarskie. Długie męki Kota

(apa)

Nie najlepiej w tym sezonie odnajduje się Maciej Kot. 27-letni skoczek, znany z ambitnego podejścia do swojej pracy, boryka się z problemami w swoich skokach. Jego treningowe skoki w Rosji dawały jednak nadzieję, że kryzys ma za sobą. Zdawały się dowodzić też, że Stefan Horngacher ma rację, nie zostawiając go w domu. Niezły skok dał mu nawet ósme miejsce w sobotnich kwalifikacjach i awans do konkursu. Tam jednak tak różowo już nie było – 121 metrów nie wystarczyło, aby awansować do drugiej serii i drugi raz w tym sezonie zdobyć punkty Pucharu Świata. Podobny scenariusz miał miejsce w niedzielę, kiedy zakończył zmagania już po pierwszej serii.

W Niżnym Tagile nie nastąpiło więc oczekiwane przełamanie. Zakopiańczyk, który przecież ma już na koncie triumfy w Pucharze Świata, po raz czwarty z rzędu w tym sezonie nie zdobył pucharowych punktów.

Sezon rozpoczął od 29. miejsca na skoczni imienia Adama Małysza w Wiśle. Podczas kolejnego weekendu z Pucharem Świata (w Kuusamo) było już znacznie gorzej – w sobotnim konkursie zajął 53. pozycję, a do niedzielnego w ogóle się nie zakwalifikował. Szybko pojawiły się głosy, że 27-latek powinien odpuścić zawody w Niżnym Tagile i potrenować, lecz Stefan Horngacher zdecydował, by zabrać go do Rosji. Czy teraz nie żałuje?

Gruba skóra

Sam Kot po występie w Rosji wcale nie był bardzo rozczarowany. – To był dobry trening, tak podsumowałbym ten weekend. Udało się oddać parę skoków. Więcej niż w Kuusamo. Do pozytywnego podsumowania zabrakło wyników, ale do tego też trzeba mieć trochę szczęścia. Szczególnie na tej skoczni – powiedział pan Maciej przed kamerami TVP Sport. I dodał: – Cel był jeden – zapanować nad prawą nartą i skręceniem w locie. Myślę, że patrząc na to, co działo się w Kuusamo, a co działo się w Niżnym Tagile, to była znaczna poprawa. Skoki nie były rewelacyjne, ale, zebrałem dużo danych, wyciągnąłem parę wniosków, jeśli chodzi o lot. Trzeba tę pracę kontynuować. Muszę walczyć o to, żeby regularnie punktować, żeby dać sobie szansę na kolejny skok, bo teraz każdy dla mnie jest na wagę złota i pozwala szybciej wrócić do dobrej dyspozycji. Jestem już na tyle doświadczonym przez los zawodnikiem, że mam strasznie grubą skórę. Wiadomo, że to przeżywam wewnętrznie. Może tego nie okazuję, ale szybciej jestem w stanie wrócić do normalności. Bez względu na wszystko trzeba podążać za celami, robić swoje i mieć głowę podniesioną wysoko do góry.

Problem trenera

Dla trenera Horngachera dyspozycja podstawowego do niedawna zawodnika musi być sporym problemem przed zbliżającymi się zawodami w Titisee-Neustadt. Wszyscy się zastanawiają, czy Austriak da mu jeszcze jedną szansę, czy może zaleci spokojny trening, żeby mógł się dobrze przygotować do następnych zawodów w Engelbergu.

W swoim komentarzu po konkursach w Rosji podkreślał zadowolenie z występów polskich skoczków, a Kota wcale nie krytykował. – Jestem naprawdę zadowolony z tego weekendu w Niżnym Tagile w wykonaniu polskich skoczków. To były dla nas dobre zawody. Pojedyncze skoki zawodników były naprawdę bardzo dobre. Wszyscy zrobili postępy, więc są powody do satysfakcji. Piotrek Żyła i Kamil Stoch w obu konkursach zaprezentowali się naprawdę dobrze. W niedzielę duży progres zanotował Dawid Kubacki. Stefan Hula miał sporego pecha, bo jego dyspozycja rośnie, a drugi konkurs tego nie odzwierciedlił. Maciek Kot nadal w zawodach próbuje zrobić za dużo, co daje odwrotny efekt, ale jest na dobrej drodze. Kuba Wolny miał problem w kwalifikacjach z wiązaniem, długo czekał na górze skoczni, mocno zmarzł i nie miał przez to dobrego czucia, które pozwoliłoby mu oddać normalny skok – cytuje wypowiedź Stefana Horngachera skijumping.pl.