Skoki narciarskie. Gang weteranów skacze po Kryształ

Trener Michal Doleżal zapowiada atak od samego początku. Dziś startuje ulubiona telenowela wszystkich Polaków, czyli Puchar Świata w skokach narciarskich.


Od kwalifikacji do konkursu na skoczni o rozmiarze 134 metry rozpoczyna się dziś w rosyjskim Niżnym Tagile 43. sezon Pucharu Świata w skokach narciarskich. Na starcie pierwszych zawodów stanie siedmiu Polaków. Trener Michal Doleżal zdecydował się zabrać do Rosji: Kamila Stocha, Piotra Żyłę, Dawida Kubackiego, Stefana Hulę, Jakuba Wolnego, Klemensa Murańkę i Andrzeja Stękałę.

Oczywiście rywalizacji o Kryształową Kulę, której bronić będzie Norweg Halvor Egner Granerud, nie można nazwać drugorzędną. Ale wiadomo, co tej zimy będzie najważniejsze. Chodzi o igrzyska olimpijskie w Pekinie, które – przynajmniej dla niektórych polskich utytułowanych skoczków – będą ostatnimi w karierze.

Zanim jednak Polacy, miejmy nadzieję, będą walczyć o olimpijskie medale rozpoczyna się cotygodniowy serial. Czy, jak mawiał red. Włodzimierz Szaranowicz, telenowela w polskich domach, która trwa już od ponad 20 lat. W tym roku w marcu minęły właśnie dwie dekady od momentu, kiedy Adam Małysz – jako pierwszy Polak – sięgnął po triumf w klasyfikacji generalnej PŚ.

Oby wszystko się odbyło

Po raz pierwszy od 2017 roku sezon Pucharu Świata nie rozpoczyna się na skoczni w Wiśle-Malince. W Beskidy kolumna PŚ zawita na początku grudnia i jest to niejedyna zmiana, która czeka zawodników i kibiców. Co roku kalendarz zawodów ulega pewnym modyfikacjom. Jedną z nich jest to, że tuż po zakończeniu Turnieju Czterech Skoczni, jubileuszowego zresztą, bo siedemdziesiątego, skoczkowie pozostaną w Bischofshofen i wezmą udział w dwóch konkursach. A później – zgodnie z tradycją, bo w połowie stycznia – przyjadą do Zakopanego, a później udadzą się już do Azji, bo przed IO skakać będą w Sapporo.

Co jeszcze? Nie będzie cyklu Willingen Six, ale inne z pomniejszych rywalizacji – czy Raw Air i Planica Seven – odbędą się. Po raz ostatni na skoczni nieprzeznaczonej do lotów narciarskich rywalizacja rozegrana zostanie 6 marca, a później konkursy – na czele z mistrzostwami świata – odbywać się będą już wyłącznie na mamutach.

Łącznie w planach jest rozegranie 28 konkursów indywidualnych, 5 drużynowych i 2 konkursy drużyn mieszanych. To tyle, jeżeli chodzi o najważniejsze szczegóły zbliżających się miesięcy, choć kibice – tak naprawdę – muszą być przygotowani na niespodziewane rozwiązania. Wszystko z powodu pogarszającej się sytuacji pandemicznej. Przypomnijmy, że w poprzednim sezonie odwołano zawody w Azji, a także w Norwegii. W sumie do skutku nie doszło 10 z zaplanowanych konkursów. Dla niektórych – m.in. dzięki dodatkowej rywalizacji w Zakopanem – udało się znaleźć zastępstwo.

Najstarszy zespół w stawce

W ubiegłym sezonie Kamil Stoch, który wygrał Turniej Czterech Skoczni, zajął trzecie miejsce w klasyfikacji generalnej PŚ. Piotr Żyła był siódmy, a Dawid Kubacki ósmy. Nasi wygrali cztery konkursy, a 21 razy – licząc konkursy drużynowe – stawali na podium. To bardzo dobry wynik, choć bywały lepsze sezony. Na co stać naszych skoczków teraz?

– Chcemy atakować od razu – nie ukrywa Michal Doleżal, trener naszej reprezentacji. – Zawodnicy mają swoje cele. Są doświadczeni i potrafią się przygotować na imprezę docelową. Mierzy – jeżeli chodzi o Puchar Świata – w Kryształową Kulę indywidualnie, a drużynowo w Puchar Narodów – odważnie zapowiada czeski trener, który podkreślił, że nigdy nie można być niczego pewnym. – Ale raczej jestem spokojny – uśmiechał się na początku listopada opiekun naszych skoczków.

Drużyny, która jest… najstarszą, jeżeli chodzi o pucharową rywalizację. Wystarczy spojrzeć na zawodników, których Doleżal zabrał na zawody do Niżnego Tagiłu. W kadrze znalazło się zaledwie dwóch skoczków poniżej 30 roku życia – Wolny i Stękała. A najstarszy, Stefan Hula, skończył lat 35. Kamil Stoch w Pucharze Świata debiutował w 2004 roku, gdy obrońca Kryształowej Kuli, Granerud, miał 8 lat. A przecież Norweg nie jest już młodzieniaszkiem. Z jednej strony chcielibyśmy w kadrze młodzieży. Ale z drugiej skoki już jakiś czas temu przestały być dyscypliną szalonych nastolatków. Co udowodnił, zdobywając w Oberstdorfie tytuł mistrza świata, Piotr Żyła. Został Polak najstarszym czempionem globu w historii.

Już bez „Schlieriego”

Z kim przyjdzie Polakom walczyć o najwyższe cele? Przed sezonem zawsze ciężko stwierdzić. Letniej Grand Prix nigdy nie traktowano, jako wyznacznik zimowego skakania, ale skoro w tym roku bardzo dobrze radzili sobie w niej tacy zawodnicy, jak Granerud czy Ryoyu Kobayashi, a raz na podium stanął nawet Karl Geiger, to właśnie w tych skoczkach należy upatrywać najgroźniejszych rywali naszych skoczków. W gronie ekspertów „czarnym koniem” rywalizacji może zostać Jan Hoerl. Austriak zdobył w zeszłym roku medal MŚ w drużynie, a latem spisywał się świetnie.

Zawodnik z Bischofshofen– wraz z liderem austriackiej ekipy, czyli Stefanem Kraftem – spróbuje wypełnić lukę po Gregorze Schlierenzauerze. Otóż rekordzista pod względem liczby zwycięstw w konkursach Pucharu Świata postanowił dalej się nie męczyć. Ostatnie sezony w jego wykonaniu były bardzo słabe i „Schlieri” zakończył karierę. Kolejny wielki zszedł ze sceny i choć przyzwoicie skakał po raz ostatni w sezonie 2014/15, to kibicom będzie go brakowało.

Sezon Pucharu Świata 2021/22 będzie długi. Potrwa 128 dni, czyli nieco ponad cztery miesiące. Jeżeli wszystko dobrze się ułoży, to dodając rywalizację olimpijską, a także MŚ w lotach i konkursy mieszane, skoczkowie staną na starcie 42 pojedynczych konkursów. Średnio daje to zawody co trzy dni. Nie licząc dla odmiany… kwalifikacji, które też przecież śledzimy.


Program zawodów w Niżnym Tagile

Piątek

  • 14:15 – oficjalny trening
  • 16:30 – kwalifikacje

Sobota

  • 14:45 – seria próbna
  • 16:00 – pierwsza seria konkursowa

Niedziela

  • 14:30 – kwalifikacje
  • 16:00 – pierwsza seria konkursowa

Trzy najważniejsze liczby

100

Zwycięstw w zawodach Pucharu Świata odnieśli polscy skoczkowie. 93 razy wygrywali indywidualnie (po 39 razy Adam Małysz i Kamil Stoch), a 7-krotnie triumfowali drużynowo.

264

Razy na podium zawodów PŚ stawali Polacy. Indywidualnym rekordzistą jest Adam Małysz, który aż 92 razy kończył zawody w pierwszej trójce. Zliczając jednak konkursy drużynowe więcej, bo 108 razy – na podium stał Kamil Stoch.

6

Razy polski skoczek odbierał po zakończeniu sezonu Kryształową Kulę za zwycięstwo w klasyfikacji generalnej PŚ. Cztery razy takiej sztuki dokonał Adam Małysz, a dwukrotnie Kamil Stoch. Na podium „generalki” nasi skoczkowie stawali jeszcze 6 razy. Raz na drugim, a 5-krotnie na trzecim stopniu.



Fot. Tomasz Mieczyński/PressFocus