Skoki narciarskie. Jeszcze tylko dwa tygodnie

Wielkimi krokami zbliża się nowy sezon w skokach narciarskich. Wszystko rozpocznie się 22 listopada, kwalifikacjami do niedzielnego konkursu indywidualnego. W sobotę natomiast skoczkowie powalczą drużynowo. Zawody w tym roku obejrzy „na żywo” około 7,5 tysiąca kibiców. Skoczkowie intensywnie trenują, a organizatorzy inauguracyjnych zawodów Pucharu Świata na skoczni imienia Adama Małysza w Wiśle – Malince przygotowują dla nich skocznię.

– Gdybym miał to oceniać w procentach, to jesteśmy gdzieś na osiemdziesięciu pięciu. Brakuje nam organizacyjnych spraw, żeby dopiąć do stu procent. A ten termin, dla siebie i całego zespołu wyznaczam na 18 listopada. Wszystko musi być już zamknięte, włącznie z ilością śniegu – mówi dyrektor obiektu Andrzej Wąsowicz.

W piątkowe przedpołudnie w Wiśle temperatura była dodatnia, około 10 stopni na plusie. Śnieg jest magazynowany i przykrywany specjalnymi płachtami termicznymi. Chronią one zapasy przed deszczem, a także pomagają utrzymać odpowiednią temperaturę śniegu. Każdego dnia na skoczni pracuje około dwudziestu osób. Na razie mają też zapas czasowy, bo – szczególnie jeśli chodzi o śnieg – udaje im się nieco wyprzedzać wcześniej narzucone terminy.

– Wyprzedzamy o dwa dni. Mamy dwie doby zapasu. Oczywiście w zakresie produkcji śniegu decydują warunki pogodowe, ale obserwując te prognozy, myślimy, że będzie się poprawiać – dodaje Wąsowicz.
Od ponad dwóch tygodni na skoczni produkowany jest śnieg.

– Maszyny włączyliśmy 22 października i one pracują non stop, całą dobę. W dobę jesteśmy w stanie, jeśli temperatury w nocy są rzędu czterech, pięciu stopni na plusie, wyprodukować około 120 metrów sześciennych śniegu. Zakończenie planuję na 16, 17 listopada. Powinna być wystarczająca ilość śniegu i zaczniemy go rozprowadzać po zeskoku – powiedział dyrektor obiektu.

Oprócz produkcji białego puchu, na skoczni wykonywane są też inne prace, jak montaż trybun dla kibiców, zostaną zamontowane też siatki przeciwwietrzne. Bo wiatr jest najgroźniejszym rywalem skoczków.
– Ja mówię tak: najistotniejszy dla tej imprezy jest śnieg. Żeby była ta właściwa pokrywa i dobrej jakości zeskok. Jednak jesteśmy do tego przygotowani. Czekamy tylko na śnieg. Bo oglądanie tych prognoz długoterminowych to w naszym przypadku jest trochę wirtualne. Natomiast patrzymy, co dzieje się w ciągu doby i reagujemy – przykrywamy, odkrywamy, ratrakiem ubijamy, sytuacja jest dynamiczna aż do samych zawodów – tłumaczył Andrzej Wąsowicz.