Skoki narciarskie. Katastrofa na Uralu

Nie tak wyobrażaliśmy sobie początek sezonu. Polscy skoczkowie – w Niżnym Tagile – spisali się bardzo słabo.


Trener reprezentacji Polski, Michal Doleżal, powiedział przed wyjazdem do Niżnego Tagiłu, że „atakujemy od początku”. Jeżeli tak miał wyglądać atak na czołowe miejsca, to bardzo za coś takiego dziękujemy. Na uralskiej skoczni Polacy spisali się bardzo słabo. Piąte miejsce w sobotnim konkursie Kamila Stocha, to nie to, czego się spodziewaliśmy, biorąc pod uwagę słowa trenera Doleżala.

Trzeba przyznać uczciwie, że polscy skoczkowie podczas pierwszego weekendu Pucharu Świata zaprezentowali się zdecydowanie poniżej oczekiwań. Mieliśmy bowiem do czynienia z sytuacją, że np. mistrz świata – Piotr Żyła – w sobotnim konkursie skoczył tak słabo, że nie dostał się do drugiej serii zawodów. Dzień później taki sam scenariusz zafundował nam inny z mistrzów świata, czyli Dawid Kubacki. A do tego, co było zupełnym szokiem, Kamil Stoch!

Marsz do dziesiątki


W sobotę, po rewelacyjnych, piątkowych kwalifikacjach w wykonaniu Kamila Stocha, liczyliśmy na to, że trzykrotny mistrza olimpijski wygra zawody. Przypomnijmy, że skocznia w Niżnym Tagile pozostaje jedyną w kalendarzu tego sezonu Pucharu Świata, na której nasz as atutowy nie wygrał. I po pierwszej serii okazało się, że tak pozostanie. Trudno to nawet wytłumaczyć. Tiuż przed Stochem i tuż po nim zawodnicy uzyskiwali ponad 125-metrowe odległości, które gwarantowały miejsca w pierwszej dziesiątce.

Tymczasem Kamil skoczył zaledwie 117,5 metra, co dawało mu – po skokach wszystkich zawodników – dopiero 20. miejsce w klasyfikacji. To jednak nie było najgorsze. Wprawdzie Dawid Kubacki plasował się w pierwszej dziesiątce, ale reszta naszych zawodników postanowiła udowodnić, że wyjątkowo nie podoba im się skocznia w Niżnym Tagile.

To była wręcz przygnębiająca seria naszych zawodników. Owszem, wiało i warunki były bardzo loteryjne, o czym, zresztą przekonali się też skoczkowie z innych krajów, ale nie można było oprzeć się wrażeniu, że nasi skaczą bez niezbędnego żaru. Andrzejowi Stękale zabrakło do… setnego metra aż cztery metry. Wyraźnie zmęczony był, z kolei Jakub Wolny. 105 metrów, to żart w wykonaniu tego zawodnika.

Geiger, czyli ideał

Do serii finałowej awansowało raptem dwóch Polaków. Stoch zebrał się w sobie i oddał znakomity skok. W trudnych warunkach pofrunął na 125 metr i objął prowadzenie, które utrzymywał bardzo długo. Do tego stopnia, że ostatecznie z 20 miejsca awansował na 5 lokatę. Kubacki, w drugiej serii, skoczył nieco bliżej, ale piętnować za to go na pewno nie będziemy. W znacznej mierze dlatego, że rywale fruwali w zupełnie innej lidze.

Trzeba przyznać, że pod nieobecność nasz6ch zawodników rozpętała się walka o zwycięstwo na najwyższym poziomie. Fenomenalnie zaprezentował się Karl Geiger. Z wielką przyjemnością oglądało się w sobotę skoki Niemca. Idealny na progu, doskonały w powietrzu i nawet nie „cyganił” przy lądowaniu, co niemieccy skoczkowie mają w zwyczaju. To był znakomity występ zawodnika z Oberstdorfu, a aktualnie trudno znaleźć – oprócz Kamila Stocha – zawodnika tak świetnie poukładanego technicznie.

Geiger wygrał w sobotę, bo skakał najdalej i najładniej. Choć po pierwszej serii nie prowadził. Halvor Egner Granerud znajdował się na pierwszej pozycji po premierowej kolejce. Ale w finałowej próbie skoczył krócej i wylądował na trzeciej pozycji. Przegrał z Ryoyu Kobayashim.

Bez drugiej serii

Japończyk pokazał, że jest w dobrej formie w sobotę. W niedzielę miał nadzieję na to, że powalczy o zwycięstwo. Ale po kwalifikacjach został… zdyskwalifikowany! Zawiodły kwestie sprzętowe i zawodnik z „Kraju kwitnącej wiśnie” nie został dopuszczony do zawodów. Konkursu, w którym obserwowaliśmy kolejne przygnębiające próby reprezentantów Polski. 111 metrów, to było dobre, ale kiedy – niemal 50 lat temu – Wojciech Fortuna zdobywał złoty medal w Sapporo.

Tyle w Niżnym Tagile, w niedzielnym konkursie, skoczył Jakub Wolny i nie było żadnych szans, by dostał się do drugiej serii. Co działo się później? Grek Zorba powiedziałby, że to była piękna katastrofa. Otóż do drugiej serii nie zakwalifikowali się Dawid Kubacki (113,5 metrów) i Kamil Stoch (112). Owszem, że cały ten zgiełk można tłumaczyć trudnymi warunkami.

Bo było tak, że poszczególni zawodnicy startowali w zupełnie różnych okolicznościach przyrody. Ale – z drugiej strony – ci, którzy mieli dobrze skoczyć, skoczyli. Naszych zawodników – niestety – w tym gronie. W Niżnym Tagile, gdzie już nigdy – ze względu na wiatr i inne okoliczności – nie powinien odbyć się ani jeden konkurs Pucharu Świata.

Dwóch liderów

Dwóch naszych zawodników zakwalifikowało się wczoraj do drugiej serii. 16. miejsce zajął Piotr Żyła, który przebudził się po sobotnim niepowodzeniu. A na 30. miejscu sklasyfikowano Andrzeja Stękałę. Który w drugiej serii przejechał przez próg, bo 108,5 metra, to żadna odległość. Znów walka o zwycięstwo odbyła się bez nas. Piękny, znakomity pod względem technicznym skok, oddał Stefan Kraft, który dzień wcześniej w zawodach nie startował, bo się do nich nie zakwalifikował. Austriak, jak zawsze elegancki w powietrzu, długo prowadził, ale nie miał tak znaczącej przewagi, by pokonać tych, którzy jechali po nim.

Po pierwszej serii zdecydowanie prowadził Halvor Egner Granerud. Norweg, który ewidentnie musi pracować nad lądowaniem, odskoczył reszcie stawki. W drugiej serii nie było zbyt wielkich odległości. Geiger skoczył – po niemiecku – swoje. Ale Granerud pokazał, kto tu rządzi. To nie był jakiś spektakularny skok, ale przewaga z pierwszej serii wystarczyła, by zachować zwycięstwo. Geiger zachował prowadzenie w klasyfikacji generalnaj Pucharu Świata. Granerud jest drugi i do Niemca traci 20 punktów. Nasi? Daleko, bardzo daleko.


Sobota, Niżny Tagił, HS-134)

1. Karl Geiger (Niemcy) 252.4 (134,5+133), 2. Ryoyu Kobayashi (Japonia) 243.7 (128+131), 3. Halvor Egner Granerud (Norwegia), 4. Naoki Nakamura (Japonia) 230.2 (130+128,5), 5. Kamil Stoch 221.3 ( 117,5+125), 6. Markus Eisenbichler (Niemcy) 219.6 (122,5+119,5), 7. Anże Laniszek (Słowenia) 291.1 (126,5+122,5), 8. Cene Prevc (Słowenia) 215.5 (121,5+127,5), 9.Robert Jonahsson (Norwegia) 215,3 (131,5+117), 10. Yukiya Sato 213.4 (119+120,5), 13. Dawid Kubacki 2056 (125+115), 32. Piotr Żyła 93.4 (113,5), 45. Jakub Wolny 71.9 (105), 48. Andrzej Stękała 49 (96).

Niedziela, Niżny Tagił, HS-134
1. Granerud 235.3 (134,4+122), 2. Geiger 226.5 (126+126,5), 3. Stefan Kraft (Austria) 223.8 (121,5+127), 4. Timi Zajc (Słowenia) 222.5 (125,5+122), 5. C. Prevc 221.2 (125+124), 6. Killian Peieer (Szwajcaria) 220.6 (123,5+122), 7. Laniszek 219.2 (123+122). 8. Eisenbichler 214.1 (123,5+118,5), 9. Johann Andre Forfang (Norwegia) 214 (125+121,5), 10. Stephan Leyhe 210. (119+127), 16. Żyła 202 (20,5+122), 30. Stękała 170.4 (120+108,5), 33. Stoch 90.1 (112), 35. Kubacki 89.5 (113.5), 44. Wolny 78 (111).

Klasyfikacja generalna Pucharu Świata

1. Geiger 160, 2. Grenarud 160, 3. Kobayashi 80, 4. C. Prevc 77, 5. Eisenbichler 72, 5. Laniszek 7, 7. Nakamura 62, 8. Kraft 60, 9.Peier 55, 10. Johansson 53.


Fot. Rafał Rusek/PressFocus