Skoki Narciarskie. W pogoni za Granerudem

Kamil Stoch traci do lidera klasyfikacji generalnej 310 pkt, a połowa konkursów, które zostały jeszcze do rozegrania, odbędzie się na obiektach, które nasz mistrz bardzo lubi.


Za nami półmetek rywalizacji o zwycięstwo w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata, czyli o Kryształową Kulę. Niedzielny konkurs indywidualny na Wielkiej Krokwi w Zakopanem, który zakończył się triumfem Mariusa Lindvika, był 14. z 28 zaplanowanych na ten sezon. Prowadzenie w generalce, mimo bardzo słabego, najgorszego w sezonie występu, utrzymał Halvor Egner Granerud. Norweg, który wygrał w tym sezonie sześć konkursów, dwa razy był drugi i trzykrotnie kończył zawody na czwartej pozycji, ma wynoszącą 240 pkt przewagę nad Markusem Eisebichlerem. To jemu, zresztą, 25-latek z Oslo odebrał – po trzecim w tym sezonie konkursie w Ruce – żółtą koszulkę lidera i od tamtej pory nie oddał jej nikomu. Nad trzecim w rankingu Kamilem Stochem skoczek z Norwegii ma 310 „oczek” zapasu. Czy wobec znaczącej różnicy Niemiec, a przede wszystkim Polak, są w stanie odebrać Granerudowi triumf? Teoretycznie tak, choć postawa Stocha w drugim konkursie w Titisee-Neustadt, a także w Zakopanem, raczej nie wróży, by mógł on zaatakować Kryształową Kulę.

17 zwycięstw, 35 podiów

Ale przed nami konkursy na skoczniach, na których Kamil Stoch czuje się wyśmienicie. Najbliższych siedem zawodów indywidualnych, czyli połowa z tych, które pozostały do końca rywalizacji, odbędzie się na obiektach, na których „Rakieta z Zębu” wielokrotnie święciła triumfy. W Lahti, dokąd karuzela Pucharu Świata przenosi się na nadchodzący weekend, trzykrotny mistrz olimpijski wygrywał trzy razy. Następnie skoczkowie rywalizować będą w Willingen, gdzie Stoch również triumfował trzykrotnie. Później, w miejsce odwołanych konkursów w Sapporo, odbędą się skoki w Klingenthal, a tam 34-latek wygrał raz. Wreszcie, po raz drugi w tym sezonie, Puchar Świata gościć będzie Zakopane, gdzie Stoch odniósł pięć zwycięstw. Łącznie zatem na czterech najbliższych skoczniach Polak wygrywał 12 razy, a 17 razy stawał na podium. Dodać do tego należy 5 triumfów w konkursach drużynowych – po dwa w Klingenthal i Willingen, jedno w Zakopanem – a także 18 miejsc na podium polskiego zespołu, z Kamilem Stochem w składzie, na tych obiektach.

W sumie daje to zatem 17 zwycięstw i 35 miejsc na „pudle”. Granerud w żadnym razie nie może pochwalić się takimi wspomnieniami z Lahti, Willingen, Klingenthal i Zakopanego. Nigdy na żadnej z wymienionych skoczni nie wygrał, ani też nie stał indywidualnie na podium, bo przecież jego wielka forma eksplodowała dopiero w tym sezonie. Inaczej mówiąc, jeżeli Kamil Stoch marzy o tym, by trzeci raz w karierze wygrać Kryształową Kulę, to za odrabianie strat musi zabrać się jak najszybciej. Dlaczego? Bo po siedmiu wymienionych konkursach, jeszcze przed MŚ w Oberstdorfie, rozegrany zostanie jeden konkurs w Rasznowie, ale później, już po światowym czempionacie, aż cztery razy skoczkowie rywalizować będą w ojczyźnie Graneruda. Norweg będzie u siebie i przynajmniej teoretycznie znajdzie się w uprzywilejowanej pozycji. Dodatkowo połowa z sześciu ostatnich zawodów odbędzie się na mamucich skoczniach, a lider PŚ jest wicemistrzem globu w tej specjalności indywidualnie i mistrzem w drużynie, kiedy to zapewnił swojemu zespołowi złoto – właśnie w Planicy, gdzie odbędą się finałowe zawody PŚ w tym sezonie.

Czy coś dzieje się z Norwegiem?

– Czegoś dzisiaj zabrakło. Dobrej energii i odejścia z progu, a w efekcie odległości. To jej bardzo wszyscy pożądamy. Nie powiedziałbym, że miałem pecha. Popełniałem błędy. Pierwszy skok nie był dobry. Zabrakło czystości technicznej i mocy na progu – powiedział po niedzielnym konkursie Kamil Stoch.


Czytaj jeszcze: Zadziałała sportowa złość

– Niedosyt zawsze pozostaje, bo to w końcu Zakopane, ale co się odwlecze, to nie uciecze, skoro za niespełna miesiąc znów będziemy skakać na Wielkiej Krokwi. Już jednak wcześniej będzie kolejna szansa. Następne możliwości się otwierają, więc jestem spokojny. Do końca zimy jeszcze bardzo daleko – podkreślił trzeci zawodnik klasyfikacji generalnej PŚ, choć nie odniósł się wprost do tego, czy zamierza rzucić się w pościg za Halvorem Egnerem Granerudem.

Tymczasem norweskie media, które mocno doceniły sukces Lindvika, zwróciły uwagę na problemy lidera klasyfikacji generalnej. Napisano o zaskakująco słabej dyspozycji zawodnika, który przecież – po nieudanej końcówce Turnieju Czterech Skoczni – powrócił do dobrego skakania, bo tydzień przed Zakopanem, w Titisee-Neustadt, najpierw był trzeci, a następnie wygrał. W Zakopanem źle czuł się już podczas piątkowych treningów i kwalifikacji. W sumie oddał, licząc wszystkie skoki, dziewięć prób, ale tylko trzy razy zdołał przekroczyć punkt K, usytuowany na 125 metrze. Mało tego, może tylko dwa skoki – ten z drugiej serii konkursu drużynowego i z pierwszej zawodów indywidualnych – należy uznać za przyzwoite. Żaden z nich nie był nawet porównywalny do tych, jakie oddawał 25-letni skoczek wcześniej. Czy takie wyniki mogą zwiastować obniżkę formy lidera PŚ? Po jednych zawodach jest zdecydowanie zbyt wcześnie, by w ten sposób stawiać sprawę, choć tak słabo, jak pod Tatrami, Granerud jeszcze w tym sezonie się nie prezentował. Podczas konkursów w naszym kraju łatwo można było zauważyć, że prędkości na progu reprezentanta Norwegii były bardzo słabe, niemal najniższe w stawce. Właściciel żółtej koszulki nie potrafił znaleźć odpowiedniej pozycji dojazdowej. W Lahti powinniśmy się przekonać, czy przyczyną tego była zakopiańska skocznia, która – po prostu – nie pasuje Granerudowi, czy też moc, którą zawodnik emanował od początku sezonu, gdzieś uchodzi. To się zdarza. W 2007 roku Adam Małysz gonił Andersa Jacobsena. Na siedem konkursów przed końcem, czyli o połowę mniej niż teraz, Polak tracił do Norwega 234 punkty. Wtedy się udało.

Klasyfikacja generalna PŚ (po 14 z 28 konkursów)

1. Halvor Egner Granerud (Norwegia) 956, 2. Markus Eisenbichler (Niemcy) 716, 3. Kamil Stoch 646, 4. Dawid Kubacki 489, 5. Piotr Żyła 469, 6. Anże Laniszek (Słowenia) 468, 7. Marius Lindvik (Norwegia) 437, 8. Robert Johansson (Norwegia) 435, 9. Karl Geiger (Niemcy) 397, 10. Yukiya Sato (Japonia) 362, 13. Andrzej Stękała 195, 31. Aleksander Zniszczoł 79, 34. Jakub Wolny 69, 38. Paweł Wąsek 62, 39. Klemens Murańka 61, 52. Maciej Kot 17, 65. Stefan Hula 2, 67. Tomasz Pilch 1.


Konkursy indywidualne pozostałe do zakończenia rywalizacji w PŚ

24.01. Lahti (HS 130)
30.01. Willingen (HS 147)
31.01. Willingen (HS 147)
6.02. Klingenthal (HS 140)
7.02. Klingenthal (HS 140)
13.02. Zakopane (HS 140)
14.02. Zakopane (HS 140)
19.02. Rasznow (HS 97)
13.03. Oslo (HS 134)
16.03. Lillehammer (HS 140)
18.03. Trondheim (HS 138)
21.03. Vikersund (HS 240)
26.03. Planica (HS 240)
28.03. Planica (HS 240)


Na zdjęciu: Kamil Stoch o Kryształową Kulę może jeszcze powalczyć…
Fot. Rafał Rusek/Pressfocus