Skra Częstochowa. Atuty w ofensywie

Niespełna rok temu Damian Hilbrycht strzelił ŁKS-owi 2 gole w Łodzi, a jego zespół odniósł wysokie zwycięstwo. Teraz liczy na powtórkę.


Może stwierdzenie, że na jutrzejszy mecz do Łodzi piłkarze Skry pojadą w roli faworyta, jest nieco naciągane, ale to częstochowianie są wyżej w tabeli. Ponadto w minionych rozgrywkach – niemal rok temu, bo 8 sierpnia – po zaciętym boju drużyna Jakuba Dziółki przegrała z zaliczanym wówczas do kandydatów do awansu łódzkim zespołem tylko 2:3, a w rewanżu jako gospodarz na Stadionie Miejskim imienia Władysława Króla zdobyła punkt za bezbramkowy remis. No i dodajmy, że „skrzacy” mają w swoich szeregach Damiana Hilbrychta, który 9 września 2021 roku w meczu ŁKS-u z Resovią na łódzkiej murawie strzelił 2 gole w spotkaniu wygranym przez rzeszowian 3:0. A ponieważ tydzień temu otworzył swoje konto w nowym klubie, asystując przy pierwszym golu i strzelając drugą bramkę w meczu wygranym 2:0 z Chojniczanką, to można powiedzieć, że jest w dobrej dyspozycji.

– Na pewno złapaliśmy pewność, bo w meczu z Chojniczanką graliśmy w piłkę i przeważaliśmy, a wynik 2:0 potwierdza to, co się działo na boisku w Bełchatowie – stwierdził w wypowiedzi dla mediów klubowych Damian Hilbrycht.

– Myślę, że tak sobie poukładaliśmy to w głowach, że potrafimy grać w piłkę i uwierzyliśmy, że możemy zrobić fajny wynik. Po inaugurującym sezon meczu z Ruchem było na pewno inaczej, ale solidnie pracujemy, a ta praca przynosi efekty.

Zmiana egzekutora

Zaskoczeniem dla rywali może być fakt, że Skra w nowym sezonie zupełnie inaczej wykonuje stałe fragmenty gry. W minionych rozgrywkach zawodnikiem odpowiedzialnym za finalizowanie wrzutek z rzutów rożnych i wolnych oraz autów był stoper Adam Mesjasz, który z siedmioma trafieniami okazał się najlepszym strzelcem drużyny.

– Na treningach sporo akcentów skierowanych jest na stałe fragmenty gry i już na początku meczu z Chojniczanką Filip Kozłowski wykorzystał moją wrzutkę, a po strzelonym golu, który trochę ułożył mecz, łatwiej się nam grało – dodał 24-letni wychowanek Rekordu Bielsko-Biała.

– Natomiast zdajemy sobie sprawę, że to nie zawsze tak się przekłada i myślę, że bardzo dużo zależy od dnia. Tak naprawdę, na treningu możemy wykonać 20 wrzutek, a później przychodzi dzień meczu i dośrodkowania nie dają oczekiwanych efektów. Z Chojniczanką nam jednak wychodziły. Było sporo dobrych dośrodkowań przy okazji stałych fragmentów, ale myślę też, że cały mecz w naszym wykonaniu był na dobrym poziomie. Dlatego cieszymy się i oby dalej tak to wyglądało.

Wysoki pressing

Skra do swojej dobrej gry w obronie, z której słynęła już w poprzednim sezonie, dorzuciła skuteczność w ofensywie. Nic więc dziwnego, że sympatycy częstochowskiego zespołu chwalą drużynę Jakuba Dziółki za całokształt, podkreślając, że bramkarz Jakub Bursztyn ma nadal czyste konto strat oraz czekając na kolejne zdobyte bramki – zarówno po stałych fragmentach gry, jak i szybkich akcjach.

– Zadowoleni też możemy być z tego, że wysoki pressing dużo nam dawał, bo nasi rywale sobie z nim po prostu nie radzili – przypomniał napastnik, który do Skry dołączył z Resovii – Fajnie, że po odbiorach na połowie przeciwnika potrafiliśmy utrzymać piłkę i przede wszystkim pierwsze podanie po odzyskaniu piłki było celne, czego brakowało w pierwszym meczu sezonu z Ruchem. W Chorzowie też mieliśmy bowiem kilka fajnych odbiorów, ale podania szwankowały.

Drużyna punktuje

– Dlatego jestem zbudowany naszą postawą w meczu z Chojniczanką. I nie chodzi o to, że Filip strzelił gola po moim podaniu, a później po jego asyście ja trafiłem do siatki. Fajnie, że dobrze się rozumiemy i uzupełniamy. Fajnie też, że są liczby, ale najważniejsze jest to, że wygraliśmy. A to kto strzela bramki i asystuje schodzi na drugi plan. Najistotniejszy dla nas jest fakt, że drużyna punktuje i pnie się do góry. I oby tak dalej – zakończył Damian Hilbrycht.


Na zdjęciu: Damian Hilbrycht z miejsca stał się ważnym zawodnikiem Skry.
Fot. Łukasz Laskowski/Pressfocus