Skra Częstochowa. Brakowało energii i mocy

Skra wyciąga wnioski z kieleckiej porażki i zbiera siły na mecz z ŁKS-em.


Bardzo dobra seria Skry została przerwana w Kielcach. Drużyna Jakuba Dziółki, która 23 października bezbramkowym remisem w Tychach rozpoczęła swoją znakomitą passę, a następnie czterema zwycięstwami z rzędu zaczęła budzić respekt wśród rywali, została pokonana aż 4:1. Te rozmiary porażki przez wielu fachowców zostały uznane za niespodziankę.

– Na pewno Korona była w tym meczu zespołem lepszym niż mój – stwierdził trener częstochowian.

– Nie jest to usprawiedliwienie, ale dodam, że nie jest łatwo grać co dwa-trzy dni, a my w dodatku sporo czasu pomiędzy tymi meczami spędziliśmy w autokarze. Ponadto każdy mecz, zarówno ten niedzielny z GKS-em 1962 Jastrzębie, jak i ten środowy w Nowym Sączu z Sandejcą kosztował nas dużo zdrowia. Widać to było w Kielcach, bo brakowało nam przede wszystkim w skokach pressingowych i energii, i mocy. Natomiast u zawodników Korony, która nie grała przed spotkaniem z nami dwa tygodnie, było widać z kolei głód gry. Jednak i tak jestem bardzo dumny ze swojego zespołu, który z tych trzech spotkań w minionym tygodniu przywiózł do Częstochowy 6 punktów.

Mocniejsi kadrowo

A skoro mowa o dorobku to dodajmy, że Skra w 18 kolejkach zdobyła 26 oczek i do plasującego się na szóstej pozycji ŁKS-u traci zaledwie 2 punkty. Oczywiście, łodzianie mają jeszcze do rozegrania zaległy mecz, ale i tak do najbliższej potyczki – w piątek o godzinie 18.00 – w Łodzi „Rycerze wiosny” przystąpią, czując na plecach oddech bezdomnego beniaminka.

– W niedzielę mieliśmy jeden dzień wolnego na odpoczynek, a od poniedziałku przygotowujemy się do przedostatniego już spotkania w tym roku – dodał szkoleniowiec Skry.

– Będziemy mocniejsi kadrowo, bo w Kielcach nie mogliśmy skorzystać z pauzujących po czwartych kartkach Mikołaja Kwietniewskiego i Dawida Niedbały oraz leczącego uraz Kamila Wojtyry. Dlatego też będziemy mieć większe pole manewru. Ponadto wyciągniemy z naszego występu w Kielcach wnioski, tak samo, jak z wszystkich takich meczów, żeby być jeszcze lepszym zespołem i z takim nastawieniem przygotowujemy się do spotkania z ŁKS-em.

Na stare śmieci

Do tego meczu wśród zawodników Skry przygotowuje się także Przemysław Sajdak, dla którego najbliższa potyczka będzie jednak wyjątkowa. 21-letni wychowanek Karpat Krosno przez Puszczę Niepołomice dotarł do ŁKS-u, w którym spędził ostatnie dwa lata. W jego barwach zadebiutował w ekstraklasie, w której zanotował 7 występów, a tym sezonie jeszcze w sierpniu zagrał w III-ligowych rezerwach łodzian, nim 11 sierpnia podpisał dwuletnią umowę z klubem spod Jasnej Góry.

– Na pewno fajnie będzie wrócić na stare śmieci, ale ten mecz będzie jak każdy inny – podkreśla pomocnik Skry.

– Do każdego spotkania trzeba podchodzić na sto procent. I pojedziemy tam, żeby zgarnąć trzy punkty.


Fot. Paweł Jaskolka / PressFocus