Skra Częstochowa. Dwa razy lepiej

Częstochowianie po sześciu meczach mają 10 punktów i z radością czekają na wyjazdowy mecz z Wisłą Kraków.


Rok temu po sześciu meczach: z Koroną (0:2), ŁKS-em (2:3), Resovią (1:0), Miedzią (1:1), Podbeskidziem (0:1) i Zagłębiem (0:0) drużyna Skry miała na swoim koncie 5 punktów i dopiero szykowała się do tygrysiego skoku na siódme miejsce na półmetku rozgrywek. W tym sezonie częstochowianie mają po sześciu kolejkach dwa razy więcej punktów i już drużyna Jakuba Dziółki jest w bezpośrednim sąsiedztwie strefy barażowej.

– Baraże? To jest dopiero szósta kolejka – powiedział trener Skry.

– Tak jak mówiłem przed sezonem, my znamy swoje miejsce w szeregu, ale chcemy godnie rywalizować z każdym przeciwnikiem, z którym gramy. Po prostu rzetelnie trenujemy, staramy się grać jak najlepiej i zdobywać punkty w tej lidze. Jestem daleki albo bardzo daleki od mówienia o celach i miejscach. Chcemy przede wszystkim rozwijać naszych piłkarzy, rozwijać nasz klub i przez te dobre wyniki na pewno jest nam łatwiej.

Nie z byle jakimi przeciwnikami

O jakości gry częstochowian w minionym tygodniu przekonały się na własnej skórze zaliczane do czołowych zespołów zaplecza ekstraklasy drużyny z Bielska-Białej i Sosnowca.

– W ciągu tygodnia zdobyliśmy sześć „oczek” i to nie z byle jakimi przeciwnikami – dodał szkoleniowiec częstochowian.

– Tym bardziej jest to dobry albo bardzo dobry wynik dla nas. Pierwsza połowa spotkania z Zagłębiem nie była jednak w naszym wykonaniu najlepsza. Mieliśmy dużo strat własnych, które napędzały rywali i to oni byli stroną przeważającą, chociaż mieliśmy jedną czy dwie dogodne sytuacje bramkowe. Po korekcie w drugiej połowie zespół dostał zastrzyk energii.

Bramka padła zasłużenie

– W 49 minucie wykorzystaliśmy atut Filipa Kozłowskiego, który w grze jeden na jeden wywalczył czerwoną kartkę dla przeciwnika i od tego momentu przejęliśmy kontrolę nad grą i udokumentowaliśmy to golem z karnego. Myślę, że ta bramka padła zasłużenie. Wprawdzie w ostatnich pięciu minutach było trochę nerwowo, ale cały mecz można zapisać na plus dla mojego zespołu. Był to bodajże pierwszy mecz, w którym graliśmy w przewadze jednego zawodnika i dobrze sobie poradziliśmy. Jestem zadowolony i w tygodniu przygotowań do meczu z Wisłą Kraków nie ukrywam, że tego spotkania nie mogę się doczekać. Cieszę się, że Skra Częstochowa może rywalizować na stadionie Wisły Kraków z tak dobrym i tak znanym zespołem – zakończył Jakub Dziółka.

To był obowiązek

Radości z ostatnich zwycięstw i zbliżającego się spotkania z Wisłą nie krył także 19-letni pomocnik Skry Bartosz Baranowicz, który w spotkaniu z Zagłębiem wszedł na boisko w 46 minucie.

– W drugiej połowie przejęliśmy kontrolę nad meczem – stwierdził w mediach klubowych wychowanek Gwiazdy Ruda Śląska.

– Myślę, że skoro graliśmy jednego zawodnika więcej, to był to nasz obowiązek. Udało nam się go spełnić, bo dobrze utrzymywaliśmy się przy piłce, nie traciliśmy jej w głupi sposób. Przy odrobinie szczęścia mogliśmy strzelić jeszcze jedną bramkę. Naszą dużą siłą jest kolektyw, który tworzymy i to prowadzi nas do kolejnych zwycięstw w tym sezonie. Tak samo było w poprzednim, tak samo jest teraz i w takim samym nastroju pracujemy dalej, przygotowując się do następnego spotkania z Wisłą. Miejmy nadzieję, że znowu zagramy dobry mecz i zapunktujemy.

Cieszyć się i czerpać radość

– Nie chcę rzucać jakichś pustych słów obietnic. Na pewno dużo zależy od naszej dyspozycji, ale tak jak mówiłem, kolektyw, który tworzymy, daje nam szansę na regularne punktowanie. Natomiast nie chcę mówić, że pojedziemy na Wisłę i wygramy bez problemu – co to, to nie. Na pewno jednak to będzie dla nas fajny mecz. Po to się gra w piłkę, żeby jeździć na takie stadiony i rywalizować z tego typu drużynami. Nic, tylko się cieszyć i czerpać z tego radość – zakończył Bartosz Baranowicz.


Fot. Krzysztof Dzierzawa / Pressfocus