Skra Częstochowa. Dwójką napastników

Krzysztof Ropski w pierwszym meczu rozegranym w Skrze od początku do końca strzelił dwa gole.


Skra nie przestaje zaskakiwać. W Wielką Sobotę na bełchatowskiej murawie częstochowianie, choć już jedenasty raz z rzędu nie zdobyli kompletu punktów, kolejny raz pokazali nowe oblicze. Tym razem bowiem Jakub Dziółka, nastawiając się na ofensywną taktykę, zdecydował się na wystawienie w podstawowej jedenastce dwójki napastników, którzy przebywali na murawie do ostatniego gwiazdka.

Do tej pory, pozyskany zimą Krzysztof Ropski, pięć razy pojawiał się na I-ligowych boiskach jako zmiennik Macieja Masa. Raz tylko, 20 marca w spotkaniu z Zagłębiem Sosnowiec, zastąpił Adama Olejnika i wtedy właśnie, grając obok Masa, strzelił swojego pierwszego gola w błękitnej koszulce z „eską” na piersi. Celna główka po dośrodkowaniu Piotra Noconia nie dała jednak 25-letniemu wychowankowi Tuchovii pełnej satysfakcji, bo debiutancka bramka z 86. minuty wystarczyła jedynie do zmniejszenia rozmiarów porażki.

Dwubramkowa zdobycz

Miesiąc temu wydawało się, że ten manewr taktyczny na grę dwójki Mas-Ropski obok siebie był tylko wymuszonym przez rezultat rzuceniem do ataku wszystkich argumentów ofensywnych. W spotkaniu z Górnikiem Polkowice okazało się jednak, że sztab szkoleniowy drużyny spod Jasnej Góry dostrzegł zdecydowanie większą skalę zastosowania takiego ustawienia i co najważniejsze przyniosło one dwubramkową zdobycz.

Przypomnijmy, że już w 18. minucie gry po strzale Mikołaja Kwietniewskiego pierwszy raz grający w wyjściowym składzie napastnik Skry jako pierwszy doskoczył do odbitej piłki i strzelając zza narożnika pola bramkowego mocno przestrzelił. W 27. minucie miał już jednak dobrze nastawiony celownik i po wrzutce Kwietniewskiego oraz strzale Masa z 2. metra, strzałem prawą nogą dopełnił formalności pakując futbolówkę z 3. metra pod poprzeczkę.

Wolej z wyskoku

Po wyrównującym trafieniu rywali, którzy próbowali wyjść na prowadzenie, Ropski błysnął jeszcze raz. W 76. minucie bowiem po wstrzeleniu piłki w pole karne przez Kamila Lukoszka i wybiciu futbolówki przez obrońcę Górnika, snajper Skry w pełnym biegu, wykonując naskok, złożył się do uderzenia lewą nogą z woleja, trafiając z 15. metra podwoił swoją bramkową zdobycz w tym meczu, zakończonego ostatecznie remisem 2:2.

Jest niedosyt

– Czujemy niedosyt – mówi zdobywca dwóch bramek. – Graliśmy u siebie, dwukrotnie prowadziliśmy, najpierw 1:0, potem 2:1, ale znowu ta końcówka… Straciliśmy bramkę na 2:2 w 89. minucie. Nie ukrywam, że jest niedosyt, bo mogliśmy wygrać ten mecz. Ten punkt trzeba jednak szanować. Dopisujemy go w tabeli, ale wiadomo, że zwycięstwo, które daje trzy punkty, to całkiem inne uczucie. A wracając do meczu z Górnikiem Polkowice to warto zaznaczyć, że razem z Maćkiem Masem wyszliśmy jako typowe dwie „dziewiątki”. Maciek może był trochę bardziej cofnięty, ale głównie walczyliśmy z obrońcami w powietrzu.

Nabiera pewności siebie

– To był mój pierwszy występ w Skrze od początku spotkania, a ponieważ dwie piłki wylądowały w sieci, więc indywidualnie na pewno oceniam ten swój występ na plus. Każdy napastnik, jak strzela, obojętnie jak, to nabiera tej ważnej pewności siebie i z niecierpliwością czeka na kolejny mecz. Ja też myślę więc już o kolejnym spotkaniu z Odrą Opole, w którym znowu będziemy walczyć o zwycięstwo. Jest nam bardzo potrzebne, bo po wygraniu meczu często odskakujesz rywalom i zbliżasz się do celu, o który ciągle walczymy. Wiemy, że wszystko jest w naszych nogach, głowach i na pewno nie oddamy 1. ligi w Częstochowie – kończy Krzysztof Ropski.


Fot. ks-skra.pl