Skra Częstochowa na krawędzi

Skra Częstochowa grała lepiej. Przewaga nie została udokumentowana golem i to goście z Łęcznej zdobyli 7. punktów… przewagi.


W meczu otwierającym 31. kolejkę I ligi walcząca o utrzymanie Skra Częstochowa przegrała z Górnikiem Łęczna 0:1, po golu straconym w 4. minucie doliczonego czasu gry!

Celnie, ale zbyt lekko

W pierwszej połowie zarysowała się przewaga gospodarzy, którzy już w 5. minucie gry byli bliscy strzelenia gola. Znany z mocnego uderzenia Radosław Gołębiowski tym razem huknął z 25. metra, ale trafił w poprzeczkę. Celnie, ale zbyt lekko, żeby pokonać Macieja Gostomskiego strzelali jeszcze z dystansu: Mateusz Winciersz w 35. minucie oraz Gołębiowski zza linii bocznej pola karnego.


Czytaj także:


Przy tej drugiej próbie bramkarz gości musiał się wprawdzie sprężyć, żeby przerzucić futbolówkę na rzut rożny, ale nie była to zbyt trudna interwencja.

Dodajmy do tego jeszcze niecelną główkę Piotra Noconia z 7. metra w 21. minucie, kiedy to Winciersz wykonał dokładną wrzutkę z lewego skrzydła, a będziemy mieli obraz ofensywnych zapędów zespołu Jakuba Dziółki przed przerwą.

Dwie kartki

Rywale odpowiedzieli akcją, którą finalizował Serhij Krykun, ale choć po długim podaniu był szybciej przy piłce w polu karnym niż Jakub Bursztyn to zbyt lekko musnął futbolówkę i Oskar Krzyżak spokojnie wyjaśnił sytuację.

Z wydarzeń przed przerwą można jeszcze „wyłowić” sytuację z 40. minuty, w której blokowany przez Szymona Szymańskiego Karol Podliński bez piłki odepchnął rywala. Sędzia Damian Sylwestrzak ukarał obydwu zawodników żółtymi kartkami choć atak napastnika Górnika był zdecydowanie bardziej niesportowy niż faul obrońcy miejscowych.

Częściej myśleli o atakowaniu

Skra Częstochowa po przerwie powiększała przewagę w celnych strzałach. W 53. minucie Jan Flak wrzucił piłkę do Winiersza. Ten złożył się na 15. metrze do woleja, ale strzelił zbyt lekko i Gostomski rzutem pewnie wyłapał futbolówkę. Więcej problemów bramkarz Górnika miał w 55. minucie po uderzeniu Gołębiowskiego z 22. metra. Jednak był dobrze ustawiony i na raty zapewnił swojej drużynie spokój.

Im bliżej końca meczu tym bardziej częstochowianie myśleli o atakowaniu. W 89. minucie Nocoń uderzając z narożnika 5. metra nieznacznie się pomylił. Tak samo jak Krzyżak główkujący w 3. minucie doliczonego czasu gry po wrzutce Bartłomieja Babiarza z rzutu rożnego.

Aż wreszcie nadeszła 4. minuta doliczonego czasu gry. Wtedy Damian Zbozień wykonał daleki wrzut piłki z autu w pole karne Skry. Tam Krzyżak przedłużył lot piłki, której nie sięgnął też Szymański, a odbita od Patryka Pierzaka dotarła do Janathana de Amo, który z najbliższej odległości trafieniem z obrotu do pustej bramki. To sprawiło, że zespół z Łęcznej zapewnił sobie spokój na finiszu sezonu. Natomiast Skra Częstochowa jest już na samej krawędzi…


Skra Częstochowa – Górnik Łęczna 0:1 (0:0)

0:1 – De Amo, 90+4

SKRA: Bursztyn – Krzyżak, Mesjasz, Szymański – Flak (88. Brusiło), Olejnik, Babiarz, Winciersz – Nocoń, Kozłowski (68. Sangowski), Gołębiowski (75. Pyrdoł). Trener Jakub DZIÓŁKA.

GÓRNIK: Gostomski – Zbozień, Biernat, De Amo, Dziwniel – Kozak, Pawlik (68. Lewkot), Kryeziu, Tkacz (88. Pierzak), Krykun – Podliński (61. Gąska). Trener Ireneusz MAMROT.

Sędziował Damian Sylwestrzak (Wrocław). Mecz bez udziału publiczności. Żółte kartki: Szymański, Gołębiowski – Podliński, Kozak.


Na zdjęciu: Skra Częstochowa zawodzi. Sytuacja Jakuba Bursztyna i kolegów mocno się skomplikowała.

Fot. Piotr Matusewicz/PressFocus


Pamiętajcie – jesteśmy dla Was w kioskach, marketach, na stacjach benzynowych, ale możecie też wykupić nas w formie elektronicznej. Szukajcie na www.ekiosk.pl i http://egazety.pl.