Skra Częstochowa. Mają nawet geodetę

Mariusz Rajek, rzecznik Skry Częstochowa, dzieli się refleksjami związanymi z perspektywą powrotu na II-ligowe boiska, co stworzyłoby zespołowi spod Jasnej Góry szansę na utrzymanie.

O finansach…

Mariusz RAJEK: – Dobrze, że pojawiły się jakieś terminy, bo to daje nadzieję, że sezon zostanie dograny. Z pewnością każdemu na tym zależy. Martwi, że w planie trochę brakuje szczegółów i padają zasadne pytania. Wiadomo, że im niższa liga, tym klubom trudniej. Jako Skra nie jesteśmy teraz w stanie praktycznie nic zarabiać.

W tym roku na sport mocno obcięte zostały miejskie dotacje. Sponsorzy się od nas nie odwracają, ale proszą, by na razie nie wystawiać faktur. Jest im ciężko i my to rozumiemy. Każdy dodatkowy koszt to problem.

Nie wiadomo, kto miałby zapłacić za testy, bo nie zostało to doprecyzowane. Mówi się, że PZPN, ale to musi być sformalizowane. Klubów w II lidze po prostu w tym momencie na takie wydatki nie stać.

O łączeniu piłki z pracą…

Mariusz RAJEK: – Górnik Polkowice jako pierwszy w przestrzeni publicznej zasygnalizował, że może być problem z zawodnikami, skoro kilku pracuje w kopalni. Nas również ta kwestia dotyczy, w szatni nie brakuje osób łączących pracę z piłką.

Część naszych piłkarzy pracuje w szkole, przedszkolu, są trenerami, mamy w drużynie nawet geodetę. Druga liga jest centralna, uchodzi za profesjonalną, ale nie we wszystkich drużynach mamy samych zawodowców.

Może tak jest w Widzewie, Górniku Łęczna, GKS-ie Katowice czy Stali Rzeszów, ale w większości przypadków wygląda to inaczej. Dlatego pełna izolacja jest w zasadzie niemożliwa. Ci ludzie nagle nie zwolnią się z pracy, nie poświęcą wszystkiego dla piłki, bo ich na to nie stać.

O intensywności…

Mariusz RAJEK: – Skoro powrót jest zakładany na przełomie maja i czerwca, a chcemy dokończyć sezon do końca lipca, to i tak trzeba będzie grać praktycznie co trzy dni. Intensywność po tak długiej przerwie będzie duża. Obawiamy się kontuzji, taka przerwa i powrót do gry bez sparingów to eksperyment na żywym organizmie, ale zasady dla wszystkich są takie same, jedziemy na tym samym wózku.

To warunki wręcz wojenne. Ważne, że skoro ruszamy, to nastawiamy się na 12 kolejek – by nie okazało się, że rozegramy np. 6 i wtedy kończymy. Takie ryzyko jest zawsze, a to byłoby bardzo nieuczciwe, bo zawsze ktoś byłby pokrzywdzony. My przykładowo w pierwszych meczach po przerwie zmierzymy się z Widzewem, Resovią, GieKSą, czyli ze ścisłą czołówką.

O dostosowaniu się do organizacyjnych zaleceń PZPN…

Mariusz RAJEK: – Nie ma rzeczy niemożliwych. Nasz obiekt jest mały, np. posiada tylko dwa wejścia, ale jakoś dałoby się to poukładać. Od strony organizacyjnej będziemy przygotowani. Przede wszystkim jednak, najpierw musi popłynąć sygnał z rządu, kiedy można wrócić na obiekty i trenować.

Mówi się, że nastąpi to lada dzień, ale oficjalnej decyzji jeszcze nie ma. Izolacja zespołu w zasadzie już trwa. Zawodnicy są odpowiedzialni – wychodzą, jeśli muszą. Czekamy na rozwój wypadków, czasu na wznowienie rozgrywek nie zostało wiele, bo mniej niż 40 dni. Przede wszystkim mamy nadzieję, że nikogo nie dopadnie wirus.

O „odmrażaniu” zredukowanych wcześniej pensji…

Mariusz RAJEK: – Skra jest dość rodzinnym klubem. Pewnie byśmy się porozumieli, jak to wszystko rozegrać i problemów by nie było. Pamiętajmy, że kontrakty u nas nie są zbyt wysokie. Inaczej tnie się komuś uposażenie, gdy zarabia 20 czy 40 tysięcy, a inaczej – gdy zarabia kilka tysięcy. Walczymy o to, by w klubie nikogo nie trzeba było zwalniać, by po kryzysie Skra funkcjonowała.

O transmisjach meczów…

Mariusz RAJEK: – Zadajemy sobie pytanie, co z mediami. O dziennikarzach też nie można zapominać. Podkreślam, że byłbym mocno za tym, aby mecze II ligi transmitowane w jakiejś formie w internecie nie pokrywały się z ekstraklasą i I ligą. W całym tym nieszczęściu epidemii jest szansa na pokazanie szerzej II ligi. W normalnych warunkach te mecze pokrywają się z wyższymi ligami.

Czytaj jeszcze: A jednak Resovia?

Teraz mamy szansę ją wypromować. Jeśli będziemy nadawać w tym samym czasie, co ekstraklasa, to mecze mało kto obejrzy. Moim zdaniem powinniśmy spróbować grać o porach niestandardowych, może o 11.00? Jako preludium do piłkarskich emocji dnia?

Gramy tylko dla widza przed ekranem telewizora czy komputera, a to daje dużo możliwości. Liga białoruska, która grała przez tyle tygodni jako jedyna w Europie, zyskała gigantyczną popularność. Warto o tym pomyśleć i wycisnąć maksymalnie dużo plusów z sytuacji, w której się wszyscy znaleźliśmy.




Na zdjęciu: Mariusz Rajek (na małym zdjęciu) zwraca uwagę, że nie wszystkie drużyny w II lidze składają się wyłącznie z zawodowych piłkarzy. Dotyczy to m.in. częstochowskiej Skry.
Fot. Łukasz Laskowski/PressFocus