Skra Częstochowa. Muszą bardziej chcieć

Obrońca Skry Rafał Brusiło cieszy się ze zdobywanych punktów i czeka na pierwszy mecz częstochowian w I lidze w swoim mieście.


Grający trzeci sezon w Skrze Częstochowa 32-letni Rafał Brusiło, w zespole naszpikowanym młodzieżowcami, może się czuć jak nestor.

– To bardzo doświadczony zawodnik – mówi trener częstochowian Jakub Dziółka. – Przychodząc do Skry bardzo dobrze wkomponował się w zespół i jest jego ważnym ogniwem. Może grać na lewej i na prawej obronie. Ma dużo atutów, które staramy się wykorzystać co potwierdził poprawnym występem w Głogowie.

Zresztą w meczu z Chrobrym jako drużyna zagraliśmy dobrze, ale każdemu przydarzyły się także indywidualne błędy, których przeciwnik nie wykorzystał, bo dobrze się asekurowaliśmy. Na pewno jednak te założenia, które zawodnicy mieli nadane przed meczem, każdy starał się realizować, a Rafał do swojej meczowej oceny dorzucił jeszcze bonus w postaci asysty.

Przepis na wygrywanie

O tym bonusie z zadowoleniem wspomina także sam zawodnik, który na zapleczu ekstraklasy zadebiutował cztery lata temu w barwach Odry Opole i rozegrał na tym szczeblu 55 spotkań.

– Cieszę się, że Piotrek Nocoń, który już w pierwszej połowie tego meczu miał szansę na strzelenie gola, skorygował po przerwie swoją pozycję i wykończył fajnie moje dośrodkowanie – wyjaśnia wychowanek Ślęzy Wrocław. – Jeszcze bardziej cieszy jednak to, że w całym meczu wyszła z nas ta „skrzacka” wolicjonalność i charakter. Dowieźliśmy ten wynik 1:0 do końca i zapisaliśmy na swoje konto niezmiernie ważne trzy punkty. Jako beniaminek w każdym meczu musimy po prostu bardziej chcieć niż rywal i to jest przepis na nasze wygrywanie.

Nie patrzymy na rywali, bo oni mają swoje cele, a my mamy swoje zadania i walczymy o ich wykonanie. Co prawda niektórzy kibice po naszym zwycięstwie w Głogowie zaczęli się już zastanawiać czy przypadkiem po pokonaniu Chrobrego nie zaczniemy już spoglądać w kierunku czołówki tabeli I ligi, ale ja im odpowiadam „tonujmy emocje”. Spokojnie. Nie pompujemy balonika. Na początek uczmy się tej ligi i pokażmy piłkarskiej Polsce, że Skra mimo problemów jakie mamy, jest od strony sportowej i dzięki ambicji ludzi, którzy tworzą ten klub, godna gry na zapleczu ekstraklasy.

Piłka nożna dlatego jest taka piękna, że daje możliwość wszystkim realizowania się i spełniania marzeń. Z meczu na mecz w taki właśnie sposób będziemy podchodzili do naszej gry. Oczywiście znamy regulamin rozgrywek i wiemy, że sześć drużyn ma szansę awansować do krajowej piłkarskiej elity, ale tym sobie na razie głowy nie zaprzątamy. Sezon jest długi, ale składa się ze spotkań rozgrywanych z kolejki na kolejkę i na każdym kolejnym skupiamy się i koncentrujemy, żeby w każdym z nich punktować.

Chcieliby grać u siebie

Słowa o problemach dotyczyły oczywiście sytuacji z boiskiem, na którym Skra ma występować w roli gospodarza. Do tej pory częstochowanie grali na wyjazdach, a przed nimi pierwszy mecz w roli gospodarza… na boisku w Gdyni, gdzie „podejmą” Arkę. W takiej samej sytuacji wystąpią w Pucharze Polski grają z Lechem w Poznaniu oraz w GKS-em Katowice w 13 kolejce za miesiąc.



– My jako zawodnicy czekamy na ten moment, w którym będziemy mogli zagrać w Częstochowie przed naszymi kibicami – zapewnia Rafał Brusiło. – Trenerzy pewnie tak samo. Czekamy jak to się wszystko będzie dalej rozwijało. Na razie z tygodnia na tydzień spadają na nas informacje o wyjazdach, albo grze w roli gospodarzy na boiskach rywali, ale co mamy zrobić?

Chcielibyśmy grać u siebie i przywitać drużynę przyjezdną w naszym mieście jednak kiedy to nastąpi to pytanie nie do mnie. Ja mogę tylko powiedzieć, że wierzymy z kolegami z zespołu, że coś się wreszcie w tym temacie ruszy i przyjdzie taki dzień że zagramy w Częstochowie.


Fot. Krzysztof Porębski/PressFocus