Skra Częstochowa. Na 95-lecie chcą awansu
– Stawiamy sobie jak najwyższe cele – deklaruje Artur Szymczyk, prezes Skry Częstochowa, obchodzącej w tym roku okrągłą rocznicę powstania.
Dla Skry 2021 rok oznacza jubileusz 95-lecia istnienia. Chce go uczcić spektakularnie, a najlepiej uczynić to nie pełną przepychu galą – o jaką zresztą w tych czasach trudno – a na boisku. Wiosną będzie ku temu okazja.
Sukcesy na wyciągnięcie ręki
– Mam nadzieję, że na 95-lecie będziemy świadkami kolejnych sukcesów naszego klubu, bo wydaje się, że są na wyciągnięcie ręki – mówi prezes Artur Szymczyk. – Drużyny kobieca i męska mają szansę awansu do pierwszej ligi. Dziewczyny są liderem, mężczyźni plasują się w strefie barażowej.
Nie pompujemy balonika, ale jeśli ktoś czynnie uprawia zawodowy sport, bierze udział w rozgrywkach, a nie ma najwyższych celów, to nie powinien być zawodnikiem czy trenerem. Gdybyśmy zapytali piłkarzy Skry, to okazałoby się, że każdy myśli o awansie. Stawiamy sobie jak najwyższe cele. Po to robimy to wszystko, by się piąć i zdobywać szczyty. Takim szczytem byłaby dla nas pierwsza liga. To nasz cel i będziemy działać tak, by się ziścił – zapewnia Szymczyk, dla którego rok 95-lecia istnienia klubu oznacza zarazem 15-lecie w fotelu prezesa.
Przez ten czas Skra przeniosła się na wybudowany z własnych środków stadion przy Loretańskiej (jakiś czas później przekazując go miastu) i przeszła drogę z IV do II ligi, choć ten pierwszy awans, do III ligi, wywalczyła przy zielonym stoliku wskutek fuzji z Orłem Psary-Babienica.
– Przez 10 lat walczyliśmy o drugą ligę, aż w końcu awansowaliśmy. Dlatego nie jest powiedziane, że po trzech latach pobytu w drugiej lidze znowu musimy awansować. Jeśli nie wyjdzie, to nic się nie stanie, ale pracujemy nad tym. Zobaczymy, jakie będą efekty – zaznacza Artur Szymczyk.
Murawa do wymiany
Prowadzony przez niego klub nie jest na garnuszku miasta, w ostatnich latach przyznawane mu miejskie dotacje wręcz malały, mimo rosnących kosztów i sukcesów, chociażby w postaci promocji na szczebel centralny, jakim jest II liga.
– Oprócz sukcesów mamy tez swoje problemy. Muszę wspomnieć o tych infrastrukturalnych. Rozwijanie klubu niesie za sobą eksploatację obiektu, który przez 10 lat służył już setkom dzieciaków. Stan wyeksploatowanej murawy na ulicy Loretańskiej może spowodować nieotrzymanie od PZPN licencji na grę na szczeblu centralnym.
Mam nadzieję, że osoby, które zarządzają obiektem – czyli MOSiR – oraz osoby odpowiedzialne za sport w naszym mieście pomogą nam w trudnościach i będziemy mogli w kolejnym sezonie nadal godnie reprezentować, promować nasze miasto – podkreśla Szymczyk.
Akademia rośnie
Jakiś czas temu na łamach „Sportu” szef Skry zaznaczał, że wymiana sztucznej murawy na „Lorecie”, na którą narzekają ligowi rywale, to wydatek rzędu 1,5 miliona złotych. – Metr kwadratowy trawy kosztuje 120 złotych, a mowa o 9 tysiącach metrów. Z robocizną zamknęlibyśmy się w przytoczonej przeze mnie kwocie – wyliczał Szymczyk.
A sztuczna murawa służy przecież nie tylko seniorom, ale całemu klubowi. – Akademia Skry liczy w tej chwili już ponad 20 drużyn, rywalizujących na szczeblu krajowym czy wojewódzkim. Myślę, że zasługujemy na to, aby patrzeć na nas z optymizmem. Wiele projektów, które rozwijamy z obecnym zarządem, są dowodem naszej determinacji i dobrego zarządzania.
Kolejne lata mogą być tylko lepsze, owocniejsze. Świat idzie do przodu, dlatego powołaliśmy też do życia drużynę esportową, reprezentującą nas z dużymi sukcesami na krajowej arenie – zdradza prezes Skry.
Jeszcze jeden „stranieri”
Jako się rzekło, częstochowianie zimują w barażowej strefie tabeli II ligi. Są na 5. miejscu, ze stratą 10 punktów do lidera i wicelidera, a więc Górnika Polkowice oraz GKS-u Katowice. Tej zimy drużyna trenera Marka Gołębiewskiego wzmocniła się. Pożegnała kilku zawodników grających niewiele – Mateusza Bieńka, Bartosza Olszewskiego, Mateusza Pasiuka czy Lucjana Zielińskiego – a w ich miejsce pozyskała Lucjana Klisiewicza z Puszczy Niepołomice, Huberta Sadowskiego ze Stomilu Olsztyn, Dominika Smykowskiego z Warty Poznań oraz Titasa Milasiusa z Wisły Płock.
Litwin może nie być jedynym obcokrajowcem zakontraktowanym w tym roku przez częstochowski klub; na jego celowniku jest także inny „stranieri”, środkowy obrońca występujący już w naszym kraju. Mógłby on zamknąć kadrę zespołu, w którym nadal występować będzie najlepszy strzelec II-ligowych rozgrywek.
Czytaj jeszcze: 18-letni napastnik dołączył do Skry Częstochowa
O Kamila Wojtyrę pytał Górnik Zabrze, negocjował nawet z Motorem Lublin, ale dziś wszystko wskazuje, że wiosną nadal będzie strzelał gole dla Skry. Podopieczni trenera Gołębiewskiego tej zimy pokonali Wólczankę Wólka Pełkińska 5:0 oraz zremisowali 2:2 z GKS-em Bełchatów, a dziś rozegrają trzeci sparing – z III-ligowym ŁKS-em Łagów.
Na zdjęciu: Mimo zainteresowania kilku klubów, najlepszy snajper II-ligowych rozgrywek Kamil Wojtyra wiosną nadal ma strzelać gole dla Skry.
Fot. Norbert Barczyk/PressFocus