Skra Częstochowa. Najsłabszy w tym sezonie mecz w ofensywie

Trener Skry Jakub Dziółka pracą chce nadrobić różnicę w doświadczeniu i umiejętnościach.


Statystyki wskazują wyraźnie kto dominował w meczu Podbeskidzie – Skra. Bielszczanie oddali 20 strzałów, z których 5 było celnych, a częstochowianie uderzali 6 razy i dwukrotnie zatrudnili bramkarza rywali. Gospodarze 62 procent czasu gry byli przy piłce, którą goście posiadali przez 38 procent. Także w bilansie przeprowadzonych ataków górale byli prawie dwukrotnie aktywniejsi o czym świadczy bilans 93:54, więc wynik 1:0 można nazwać „najniższym wymiarem kary”.

– Liczby świadczą o piłkarskiej przewadze Podbeskidzia – mówi Jakub Dziółka.

– Tego byliśmy jednak świadomi, bo skoro taki bramkarz jak Michal Pesković siedzi na ławce rezerwowych, a sprowadzony tydzień wcześniej Michał Janota jeszcze nie wchodzi do meczowej kadry to znaczy, że ten zespół jest klasowy. Owszem, po spadku z ekstraklasy następuje przebudowa, ale „materiał” jest wysokiej klasy. My przeciwstawiliśmy się determinacją, bo z tych 20 strzałów 9 zostało zablokowanych. Niestety jeden raz nie upilnowaliśmy Kamila Bilińskiego. Wracając do domu, w autokarze, analizowałem sobie sytuację bramkową i na pierwszy rzut oka wszystko wyglądało dobrze. Owszem Łukasz Winiarczyk dopuścił do dośrodkowania, ale w polu bramkowym mieliśmy trójkę obrońców i jednego rywala. Adam Mesjasz nie przeciął jednak podania, a doświadczony napastnik Podbeskidzia wygrał walkę o pozycję z Oskarem Krzyżakiem i udowodnił, że jest rasowym snajperem. Bardzo dużo uwagi poświęcamy na treningach akcentom pola karnego, ale tym razem nie udało się nam zapobiec utracie gola i w 14 minucie zostaliśmy trafieni.

Brakowało spokoju i jakości

Wynik 1:0 utrzymał się do ostatniego gwizdka sędziego.

– Schodziliśmy z boiska ze świadomością, że zagraliśmy najsłabszy nasz mecz w tym sezonie w ofensywie – dodaje trener Skry.

– W poprzednich spotkaniach dochodziliśmy do sytuacji bramkowych, a tym razem brakowało spokoju i jakości w finalizowaniu akcji. A kiedy spróbowaliśmy zagrać odważniej to robiliśmy to zbyt czytelnie, żeby strzelić gola i przy okazji narażaliśmy się na kontry. W samej końcówce, bo walczyliśmy do ostatniego gwizdka, zabrakło też lepszego zrozumienia między zawodnikami.



Nie przerywają treningów

– Krzysiek Napora, gra już wprawdzie w Skrze piąty sezon, ale 19-letni Kamil Lukoszek, pozyskany miesiąc temu, dopiero drugi raz w naszym zespole wszedł do gry na końcówkę. Lepsze wyczucie, albo nawet okrzyk wystarczyłby, żebyśmy stanęli przed szansą na wyrównanie. Jednak nad tym, żeby z takich spotkań umieć wyciągnąć remis, też trzeba pracować. Dlatego nie przerywamy treningów, choć nasz mecz szóstej kolejki z Sandecją przeniesiony został na październik i najbliższe spotkanie rozegramy 4 września w Sosnowcu z Zagłębiem. Musimy się poprawiać w każdym elemencie, pracując zarówno nad indywidualnymi umiejętnościami jak i poprawą gry zespołowej.

Wolny weekend

Dzisiaj częstochowianie pracowali na siłowni w grupach. Jutro mają w planie analizę meczu z Podbeskidziem i ćwiczenia na boisku. Następnie czekają ich dwa treningi i dopiero po piątkowych zajęciach mogą liczyć na wolny weekend.


Fot. Krzysztof Porebski / PressFocus