Skra Częstochowa. Nie przestraszy się Wisły

Strzelił gola Legii i świętował zwycięstwo z Widzewem przed 16 tysiącami łódzkich kibiców.


Damian Hilbrycht szybko zadomowił się w Skrze. 24-letni pomocnik trafił latem do zespołu Jakuba Dziółki po sezonie spędzonym w Resovii, w barwach której zaliczył dwa starcia z częstochowianami, ale jego boiskowa znajomość z zespołem spod Jasnej Góry zaczęła się znacznie wcześniej. Wychowanek Rekordu Bielsko-Biała już jako 17-latek zadebiutował bowiem w III lidze, a w swoim 7 występie na tym szczeblu rozgrywek dał się Skrze we znaki strzelając gola w meczu wygranym przez bielszczan 3:1.

W III-ligowej drużynie z Cygańskiego Lasu Hilbrycht występował trzy i pół sezonu, a po rundzie jesiennej w 2018 roku, mając na koncie 10 goli strzelonych w 17 występach, przeszedł do I-ligowego Podbeskidzia, w którym spędził półtora sezonu. Nie zaliczy jednak tego okresu do najbardziej udanych w swojej piłkarskiej przygodzie, bo 15 występów i 1 gol nie spełniły oczekiwań ani samego zawodnika, ani włodarzy klubu spod Klimczoka. Dlatego 2 lata temu nastąpiło wypożyczenie do GKS-u Bełchatów, dla którego w 15 meczach I-ligowych strzelił 4 gole i dorzucił trafienie w pucharowej potyczce z Legią Warszawa. To było jednak za mało, żeby po wypożyczeniu mógł wrócić do Podbeskidzia i dlatego zakotwiczył w Resovii, dla której w 28 występach strzelił 2 gole, oba w wyjazdowym meczu z ŁKS-em, który uległ rzeszowianom 0:3.

Pierwszy wybór

W Skrze „podwieszony napastnik” już w drugim występie zdobył bramkę, a przede wszystkim odgrywa ważną rolę jako wykonawca stałych fragmentów gry. Można więc powiedzieć, że jest dla trenera Dziółki pierwszym wyborem w składzie, który z meczu na mecz robi coraz lepsze wrażenie.

– Cieszymy się, że zdobywamy punkty i pniemy się w górę tabeli – powiedział dla klubowych mediów Hilbrycht.

– Pokonując Zagłębie wygraliśmy drugi mecz z rzędu i choć ktoś może narzekać, że „tylko” 1:0 i że znowu po karnym, to my patrzymy na to z innego punktu widzenia. Zanotowaliśmy drugie zwycięstwo z rzędu, więc można powiedzieć, że zaczęliśmy budować serię. To nam dodało pewności siebie. Najważniejsze było jednak to, że po czerwonej kartce dla obrońcy sosnowieckiej drużyny mecz był pod naszą pełną kontrolą. Dobrze operowaliśmy piłką i zachowaliśmy duży spokój. W ostatecznym rozrachunku wyszło to fajnie i szkoda tylko, że nie udało się dobić Zagłębia, bo mieliśmy dobre sytuacje ku temu, by wcześniej zamknąć mecz. Skończyło się jednak 1:0, więc jesteśmy zadowoleni z tego co mamy.

Taki styl gry

Do pełni szczęścia ciągle jednak częstochowianom daleko.

– Zdajemy sobie oczywiście sprawę z tego, że nie wszystko nam wychodziło, ale przypominam, że w ostatnim czasie mecze bardzo się nawarstwiły – dodał Hilbrycht.

– Z Zagłębiem graliśmy trzecie spotkanie w przeciągu sześciu dni. Jak rozmawiałem z chłopakami, to potwierdzili, że podczas rozgrzewki wszyscy mieliśmy mały problem z wejściem na odpowiednie obroty. Myślę więc, że początek meczu w naszym wykonaniu przez to wyglądał trochę słabiej w defensywie, ale mimo to Zagłębie nie stworzyło klarownych sytuacji. Nam natomiast fajnie wychodziły przejścia do ataku i mieliśmy swoje sytuacje. Wiemy doskonale, że koncentracja musi być od początku na najwyższym poziomie, bo jeżeli ją mamy, to przeciwnikowi trudno nam strzelić gola, a z przodu potrafimy wypracować sytuacje. Mamy ich coraz więcej. Sam też miałem dobrą sytuację i niestety nie zdobyłem bramki. Ważne więc też, żeby skuteczność była na odpowiednim poziomie i nad tym musimy nadal pracować. Taki jest nasz styl gry i jesteśmy zadowoleni z jego efektów, bo wygramy dzięki konsekwencji. Jeżeli będziemy skuteczni i skoncentrowani od początku, to myślę, że będziemy nadal zdobywać punkty i piąć się w górę tabeli. Mówiąc to zdaję sobie sprawę z tego, że teraz jedziemy na bardzo trudny teren.

Pojechać i wygrać

Nie znaczy to jednak, że częstochowianie obawiają się nazwy rywala, czy kilkunastu tysięcy widzów na trybunach. Damian Hilbrycht ma już za sobą takie doświadczenia, bo grając w Resovii świętował wyjazdowe zwycięstwo 4:1 nad Widzewem, dopingowanym przez 16 tysięcy kibiców.

– Do meczu z Wisłą Kraków podchodzimy tak samo jak do każdego innego, to znaczy chcemy tam pojechać i wygrać – dodał Damian Hilbrycht.

– Będziemy dobrze przygotowani, bo mieliśmy dwa dni regeneracji, a później pracowity tydzień. Na pewno na spotkanie w Krakowie wyjdziemy bez kompleksów. Zdajemy sobie sprawę, że Wisła jest jedną z drużyn z czołówki, ale Podbeskidzie podejmowało nas po trzech zwycięstwach z rzędu jako trzeci zespół tabeli, a Zagłębie przyjechało do Bełchatowa też wyżej notowane od nas. Nie przestraszymy się więc Wisły i będziemy chcieli zdobyć trzy punkty.


Na zdjęciu: Damian Hilbrycht (nr 11) ze zdobycia gola cieszył się w meczu z Chojniczanką.
Fot. Łukasz Laskowski/PressFocus