Skra Częstochowa. Okrzepli na zapleczu

Częstochowski beniaminek na tyle pewnie czuje się już w I lidze, iż kapitan Piotr Nocoń zastanawia się, czy remis z ŁKS-em oznaczał zdobycie jednego, czy stratę dwóch punktów.


W sobotę o godz. 20.30 Skra zakończy najdziwniejszą rundę jesienną w swojej 95-letniej historii. Drużyna spod Jasnej Góry 20. raz z rzędu wybiegnie na boisko rywala i w Rzeszowie zamknie udany rozdział.

Zespół Jakuba Dziółki, skazywany przez wielu na pożarcie, plasuje się na 8. miejscu i ma na swoim koncie 27 punktów. Ponadto może się pochwalić 10 spotkaniami, w których Mateusz Kos zachował czyste konto. Nic więc dziwnego, że rywale traktują „bezdomnego beniaminka” bardzo poważnie.

– Po ostatnim meczu bezbramkowo zremisowanym w Łodzi z ŁKS-em zastanawialiśmy się, czy ten wynik oznacza zdobycie jednego, czy stratę dwóch punktów – mówi kapitan Piotr Nocoń.

– Z jednej strony graliśmy na terenie bardzo dobrego zespołu i remis w takim spotkaniu jest cenny, bo daje nam punkt i zbliża do celu. Jednak z drugiej strony, gdybyśmy przy lepszym szczęściu sytuacje, które mieliśmy zamienili na gola, mogliśmy wygrać. Dlatego waham się, czy powiedzieć, że to jest cenna zdobycz, czy też stwierdzić, że czuję niedosyt. Powiem więc, że ten wynik szanujemy i że możemy być zadowoleni, szczególnie z drugiej połowy, w której pokazaliśmy, że nie musimy się bać nawet takich zespołów jak ŁKS. W pierwszej za bardzo daliśmy się zepchnąć przeciwnikowi, który oczywiście ma swoją jakość, ale przy lepszych naszych rozwiązaniach po odbiorze piłki mogliśmy się jeszcze bardziej przeciwstawić łodzianom.

Robić niespodzianki

Przypomnijmy, że na starcie Skra najpierw przegrała 0:2 z Koroną, a następnie 2:3 z ŁKS-em i wreszcie za trzecim podejściem pokonała Resovię 1:0. W sesji rewanżowej wprawdzie wyprawa do Kielc zakończyła się porażką 1:4, ale w Łodzi częstochowianie udowodnili, że już okrzepli na zapleczu ekstraklasy.

– Sam po sobie widzę, że w I lidze lepiej się czuję niż na początku – dodaje 31-letni pomocnik.

– Wiadomo, zdobywając tyle punktów nabieraliśmy też pewności siebie, a mocno przebudowana przed sezonem drużyna z każdym spotkaniem coraz lepiej się rozumie. Cieszymy się, że trochę się już tej ligi nauczyliśmy, ale ciągle mamy też świadomość, że cały czas trzeba pracować z pokorą, żeby jeszcze w tym ostatnim meczu w tym roku oraz na wiosnę sięgać po kolejne punkty. Myślę nawet, że jeżeli solidnie przepracujemy zimę, to możemy nadal robić niespodzianki.

Zagrać w Częstochowie

Kibice Skry ciągle zadają sobie jednak pytanie, które będzie pewnie aktualne przez całą zimę: kiedy wreszcie zobaczą tak dobrze radzącą sobie drużynę na częstochowskim boisku. Piłkarze także nie ukrywają, że chcieliby wreszcie wystąpić w roli prawdziwych gospodarzy.

– Cała runda na wyjeździe była dla nas uciążliwa – przyznaje Piotr Nocoń.

– Chcielibyśmy, to jasne, zagrać naprawdę u siebie, ale z drugiej strony nie ma się co załamywać, narzekać czy marudzić, bo nie mamy na to pływu. Oczywiście, dla przykładu, moja rodzina bardzo chętnie przyszłaby zobaczyć, jak Skra gra w pierwszej lidzie, ale niestety przez takie czy inne decyzje pewnych ludzi nie możemy. Mam jednak nadzieję, że to się wkrótce zmieni i będzie nam dane zagrać w Częstochowie.


Fot. Krzysztof Porebski / PressFocus