Skra Częstochowa. Początek na wyjazdach

Kiedy Skra walczyć będzie o ligowe punkty przed częstochowską publicznością? Chyba nie ma dziś śmiałka, który po jej sensacyjnym awansie na zaplecze ekstraklasy udzieliłby odpowiedzi na to pytanie.


Kameralny obiekt ze sztuczną nawierzchnią przy ul. Loretańskiej nie spełnia wymogów licencyjnych, a działacze czekają na odpowiedź MOSiR-u w sprawie wynajmu będącego na ukończeniu stadionu Rakowa, który należy przecież do miasta.

– Nie wyobrażamy sobie, byśmy mieli grać poza Częstochową, skoro w naszym mieście jest stadion spełniający wymogi – mówi krótko Mariusz Rajek, rzecznik Skry, a głosy o tym, jakoby niżej notowany sąsiad był niemile widziany przy Limanowskiego przez Raków, należy skwitować chyba tylko złapaniem się za głowę. Jeśli wicemistrz Polski rzeczywiście rzucałby Skrze kłody pod nogi, utrudniając jej grę w Częstochowie, podczas gdy sam ostatnie dwa sezony spędził na obcych bełchatowskich śmieciach, to byłyby to Himalaje piłkarskiej hipokryzji.



Póki co Skra złożyła do PZPN wniosek z prośbą, by pierwszych sześć meczów w sezonie rozegrać na wyjazdach. Terminarz został jednak ustalony już wcześniej, dlatego teraz beniaminkowi pozostaje dogadanie się z rywalami. Z pierwszym – Koroną Kielce – już się udało, dlatego 30 lipca Skra zainauguruje sezon na Suzuki Arenie. Potem planowo pojedzie do Łodzi na starcie z ŁKS-em. Między kolejkami 1-6 zostają jej obecnie 2 domowe spotkania – z Resovią (14.08) i Podbeskidziem (21.08) i tu też wszystko jest na dobrej drodze do zamiany gospodarza. Wedle najbardziej optymistycznego scenariusza, Skra pierwszy mecz w Częstochowie rozegrałaby w 7. kolejce, 4 września z Zagłębiem Sosnowiec.


Fot. Krzysztof Porebski / PressFocus