Skra Częstochowa – Podbeskidzie Bielsko-Biała. „Gospodarze” dali radę

Od pierwszych minut spotkania rozgrywanego w Bielsku-Białej, którego jednak gospodarzem był zespół z Częstochowy, wydawało się, że to „górale” starają się uzyskać inicjatywę.


Piłkarze trenerów Piotra Jawnego i Marcina Dymkowskiego szybko jednak zgubili swój własny pomysł na to spotkanie. Bo okazało się, że Skra wcale nie zamierza się bronić. To musiało zaskoczyć faworyta i zaskoczyło. A najbardziej zdziwieni kibice Podbeskidzia byli w 16. minucie spotkania.

Świetną akcją popisał się Maciej Mas. Młodzieżowiec w barwach Skry zabawił się z obrońcami bielskiego zespołu, a następnie idealnie wyłożył piłkę Piotrowi Pyrdołowi, który z najbliższej odległości skierował futbolówkę do siatki. Arbiter asystent, chwilę po tym, jak zawodnik Skry trafił do siatki, uniósł jednak chorągiewkę w górę. Rzeczywiście w pierwszym momencie mogło się wydawać, że zawodnik drużyny z Częstochowy znajdował się na spalonym, ale sędziom pospieszyła analiza VAR-u, która wykazała, że drużyna atakująca błędu nie popełniła. Trochę to trwało, zanim sędzia Tomasz Marciniak wskazał na środek boiska, ale przyznać należy, że czas oczekiwania w tej sytuacji był potrzebny, a sędzia podjął słuszną decyzję.

Skra prowadziła zatem 1:0, a bielszczanie jakoś nie rzucili się do odrabiania strat. Wprawdzie częściej posiadali, ale niewiele z tego wynikało. Na początku drugiej odsłony to zespół pełniący honory gospodarza był bliski podwyższenia prowadzenia. Bartosz Baranowicz poszedł na przebój i oddał płaski strzał, z którym jednak poradził sobie Matvei Igonen.

W miarę upływu czasu zarysowała się przewaga Podbeskidzia. Zespół spod Klimczoka starał się stłamsić rywala, który nie kalkulował. Schował się za podwójną gardą. W 57. minucie Dawid Polkowski uderzył zza pola karnego, a Mateusz Kos popisał się znakomitą interwencją i sparował piłkę na poprzeczkę. Kilka minut później w polu karnym Skry, po starciu z jednym z obrońców, padł Emre Celtik, ale sędzia – miast podyktować rzut karny dla bielszczan – uznał, że młody turecki pomocnik próbował wymusić jedenastkę i napomniał go żółtą kartką. W 79. minucie spotkania Tomasz Marciniak nie miał już żadnych wątpliwości. Wskazał na „wapno” po tym, jak faulowany był Titas Milaszius. Do piłki ustawionej an 11 metrze podszedł Kamil Biliński, którego strzał zatrzymał Kos. „Bila”, jak zresztą wiadomo, jest jednak snajperem jak się patrzy i po prostu poczekał, aż piłka do niego wróci. Spadła mu wprost na głowę i poprawka udała się liderowi klasyfikacji strzelców I ligi bez zarzutu. To 15. gol Bilińskiego w tym sezonie. Kilka minut później napastnik Podbeskidzia mógł swój dorobek powiększyć, ale w dobrej sytuacji nie trafił w bramkę.

Skra Częstochowa – Podbeskidzie Bielsko-Biała 1:1 (1:0)

1:0 – Pyrdoł, 16 min, 1:1 – Biliński, 79 min (głową).

SKRA: Kos – Burman (64. Napora), Paluszek, Mesjasz, Szymański, Lukoszek (70. Winiarczyk) – Pyrdoł (57. Kwietniewski), Baranowicz, Sajdak , Nocoń – Mas (64. Ropski). Trener Jacek ROKOSA.

PODBESKIDZIE: Igonen – Simonsen, Wypych, Kowalski-Haberek, Mikołajewski (60. Celtik), Bonifacio (90. Gutowski) – J. Bieroński, Merebaszwili (72. Milaszius), Roman (72. Frelek), Polkowski – Biliński. Trenerzy Piotr JAWNY i Marcin DYMKOWSKI.

Sędziował – Tomas Marciniak (Płock). Widzów 1560. Żółte kartki: Pyrdoł, Burman, Ropski – Roman , Celtik, Frelek.

Piłkarz meczu – Mateusz KOS.


Fot. Krzysztof Dzierzawa / Pressfocus