Skra Częstochowa. Pucharowe doświadczenie

Piłkarze Skry wciąż myślą o starciu z Wisłą Płock, ale już wszyscy mobilizują się na ligowe starcie.


Po pucharowej konfrontacji z liderem ekstraklasy, Skra wraca na I-ligowy pułap. Nie znaczy to wcale, że porażka 1:3 z Wisłą przechodzi do historii, a Jakub Dziółka ze swoim sztabem szkoleniowym i zawodnikami myślą już tylko o sobotnim starciu z Resovią. Powody są dwa. Po pierwsze trzeba wyciągnąć wnioski z występu zawodników, którzy do tej pory mieli mniej okazji żeby zaprezentować się kibicom, a po drugie – trzeba dobrze zaplanować przygotowania w skróconym do minimum mikrocyklu.

Niepotrzebne straty

– To był intensywny mecz po obu stronach – stwierdził trener Skry.

– Myślę, że dla kibica dobry do oglądania, mimo że spotkały się lider ekstraklasy i drużyna z I ligi. Staraliśmy się dorównać Wiśle Płock i w wielu fragmentach to się udawało. Mieliśmy naprawdę dość dużo sytuacji po przechwytach na połowie rywala. Mecz został jednak rozstrzygnięty po stracie dwóch bramek. Nie możemy ich tracić w taki sposób, bo Wisła nie namęczyła się za bardzo żeby je nam strzelić, to my oddaliśmy je przeciwnikowi. Musimy z tego wyciągnąć wnioski, bo w taki sposób nie możemy grać. Tak stracone gole sprawiły też, że straciliśmy intensywność, o którą tak mocno zabiegaliśmy i nie mogliśmy już w pierwszej połowie odpowiedzieć w jakikolwiek sposób. Po przerwie staraliśmy się szybko strzelić kontaktowego gola i mieliśmy okazje, ale po naszym źle rozegranym rzucie wolnym przeciwnicy przeprowadzili szybki atak i wykorzystali nasze złe rozstawienie i zdobyli trzecią bramkę. My odpowiedzieliśmy tylko bramką honorową, na którą nasi zawodnicy mocno zapracowali. Na pewno każdy z nich się starał na tyle na ile mógł więc teraz wyciągamy wnioski i pracujemy dalej. Zadowolony mogę być jednak z tego, że byliśmy intensywni i nie ustępowaliśmy liderowi ekstraklasy. Zabrakło nam jednak jakości i skuteczności.

Obronił karnego

Na pewno nie zabraknie też okazji do wyciągania personalnych wniosków.

– Zagrali zawodnicy, którzy nie wystąpili w niedzielnym spotkaniu z Sandecją – przypomniał trener częstochowian.

– Pokazali, że mamy szeroką kadrę i dobrą rywalizację, która sprawia, że każdy musi być gotowy, bo może zostać wpisany do wyjściowej jedenastki na mecz z Resovią. Przykładem jest Karol Szymkowiak. Do tej pory nie miał okazji zagrać w lidze, ale pokazał się z dobrej strony. Obronił rzut karny, miał sporo dobrych i pewnych interwencji. Było widać, że brakowało mu trochę oceny odległości w niektórych momentach, ale zasłużył na pozytywną ocenę i można powiedzieć, że mam sprawdzonych dwóch bramkarzy gotowych do gry. Także w ofensywie gol Krzyśka Ropskiego, który strzelił gola główkując po dośrodkowaniu Damiana Hilbrychta świadczy, że mamy zawodnika gotowego do gry w ataku. Nie znaczy to jednak, że mam z tego powodu ból głowy. Cieszę się, że każdy wykazuje chęć do gry, bo nie tylko w kontekście meczu z Resovią, ale także całej naszej gry w rundzie jesiennej, wszyscy są gotowi i mamy po dwóch kandydatów do gry na jednej pozycji, a to jest bardzo ważne.

Po zwycięstwo!

Ważne są także przygotowania do meczu, a realizowanie „misji Resovia” pozostało mało czasu.

– Już po meczu z Wisłą zaczęliśmy przygotowania do meczu z rzeszowianami, bo ci zawodnicy, którzy nie grali mieli od razu trening wyrównawczy – dodał opiekun zespołu spod Jasnej Góry.

– W czwartek mieliśmy jeden trening, w piątek też, a w sobotę wyjeżdżamy do Rzeszowa po zwycięstwo, bo z takim celem wychodzimy na boisko za każdym razem.


Fot. Norbert Barczyk / PressFocus