Skra Częstochowa. Remisy z różnymi odcieniami

Debiutancki gol Mateusza Malca w I lidze tydzień po 19. urodzinach dodał motywacji całej drużynie.


Po czwartym z rzędu wyniku 2:2 trener Skry Jakub Dziółka bardzo szybko przeszedł do czekającej częstochowian w środę potyczki z GKS-em Katowice.

– Zacznę od końca – powiedział szkoleniowiec Skry. – Myślę, że biorąc pod uwagę okoliczności, w których zdobyliśmy bramkę wyrównującą, musimy być zadowoleni. Na pewno jednak mamy do siebie pretensje o pierwszą połowę, bo nie tak miała wyglądać. Zmieniło się to po przerwie i dało nam punkt, ale w pierwszej połowie zbyt łatwo dopuszczaliśmy opolan do sytuacji strzeleckich i przez to straciliśmy pierwszą bramkę. Druga była natomiast z tych „kuriozalnych” po analizie VAR. Jesteśmy tego świadomi, mówimy o tym, analizujemy, jednak cały czas zdarzają nam się takie sytuacje i kolejny raz tracimy gola. Na szczęście potrafimy z tego wyjść.

Na pewno piłkarze mają duży charakter i walczą o każdy punkt co potwierdzili kolejny raz i z takim samym nastawieniem wyjdą na środowy meczu z GKS-em Katowice. Przygotowujemy się do tego spotkania z myślą, by go wygrać. Wiemy, bo zrobiliśmy analizę, jak GKS będzie grał i na odprawie przedstawimy to piłkarzom. Wiemy, że katowicki zespół jest powtarzalny w swojej grze – w dobrym tego słowa znaczeniu i ma dobrych indywidualnych piłkarzy. My się na to przygotujemy i jedziemy na stadion przy ulicy Bukowej grać o trzy punkty.

Utonął w objęciach

Z wielkimi nadziejami na ten mecz czeka Mateusz Malec. Pomocnik, który tydzień po 19. urodzinach otrzymał od trenera drugą w tym sezonie okazję do występu na I-ligowych boiskach, wszedł bowiem na bełchatowską murawę w 86. minucie gry, a 9 minut później, w ostatnich sekundach doliczonego czasu gry zdobył bramkę na 2:2. Debiutanckie I-ligowe trafienie spowodowało euforię w częstochowskich szeregach, a autor gola utonął o objęciach kolegów.

Jedna z najpiękniejszych chwil

– Jak dotychczas, to była jedna z najpiękniejszych chwil w moim życiu – stwierdził wychowanek Widzewa. – Cieszę się, że trener dał mi kolejną szansę i że mogłem ją wykorzystać. Jestem szczęśliwy. Odwróciłem losy meczu i zdobyliśmy punkt. No i najistotniejsze dla mnie teraz jest to, bym dalej pokazywał się z dobrej strony na treningach. Nie zatrzymywał się i po prostu robił swoje.

Wynik dodaje sił

– Na pewno ten wynik dodaje nam sił i motywacji przed spotkaniem z GKS-em Katowice, który jest blisko nas w tabeli. Myślę, że będzie to mecz wyrównany. Nie boimy się żadnego przeciwnika w tej lidze. Pokazaliśmy to z Widzewem, także z Arką, z którą – mimo niekorzystnego wyniku – zagraliśmy bardzo dobre spotkanie. Naprawdę nie odstajemy. Widać to po nas, po chłopakach, że potrafimy grać w piłkę i chcemy to udowadniać na boisku – zakończył Mateusz Malec.


Fot. ks-skra.pl/Grzegorz „GU-STAFF” Przygodziński