Skra Częstochowa. Siedem spotkań bez zwycięstwa

Częstochowianie zmienili styl na bardziej ofensywny, ale brakuje im skuteczności.


Sytuacja Skry staje się coraz bardziej klarowana. Częstochowianie w czterech meczach rundy wiosennej zdobyli 2 punkty i już nie spoglądają w kierunku czołówki, bo dystans dzielący zespół Jakuba Dziółki od szóstego zespołu w tabeli urósł do 8 punktów. Piłkarze bezdomnego beniaminka nie muszą się też jednak z niepokojem oglądać za siebie, bo przewaga 9 punktów nad strefą spadkową zapewnia im względny spokój w przygotowaniach do kolejnych spotkań: 3 kwietnia z Arką w Gdyni, 7 kwietnia z Chrobrym Głogów w Sosnowcu lub Bełchatowie i 10 kwietnia z Widzewem w Łodzi.

Niepokoi jednak dorobek z rundy rewanżowej. Zespół spod Jasnej Góry po przekroczeniu półmetka rozgrywek, a rozegrał już 7 spotkań, ani razu nie wygrał. Oczywiście faktem jest, że w zimowej przerwie w drużynie „skrzaków” nastąpiły roszady personalne, a także styl gry drużyny prezentującej coraz atrakcyjniejszą piłkę nożną, ale to się na razie nie przekłada na rezultaty. Można nawet powiedzieć, że im ładniej, tym gorzej.

Błędy w obronie

– Pierwszy raz w tym sezonie mogę powiedzieć, że przegraliśmy mecz, bo byliśmy nieskuteczni – stwierdził po porażce z Zagłębiem Sosnowiec trener częstochowian.

– Mieliśmy bardzo dobrą sytuację na początku pierwszej połowy, bo już w 2. minucie gry po ofensywnym wejściu Kamila Lukoszka Piotrek Nocoń był w idealnej pozycji strzeleckiej, ale nie zamienił jej na gola. Podobnie było tuż po przerwie, bo Kamil Lukoszek znalazł się z piłką przy nodze na linii bocznej pola bramkowego, ale w sytuacji oko w oko nie zdołał pokonać bramkarza. Gdybyśmy wykorzystali te okazje to myślę, że prowadząc już byśmy tego meczu nie przegrali, bo sosnowiczanie do rzutu karnego praktycznie nam nie zagrozili. Druga sprawa to na pewno większe doświadczenie Zagłębia, którego piłkarze czekali na nasze błędy i je wykorzystali zarówno wtedy kiedy wywalczyli rzut karny, jak i wtedy kiedy sami podaliśmy im piłkę i doświadczony Szymon Sobczak wykorzystał sytuację sam na sam.

Dwójką napastników

Na pocieszenie częstochowianom pozostaje gol strzelony przez Krzysztofa Ropskiego, który po rzucie rożnym, celnie główkując, zdobył swojego pierwszego gola w barwach Skry. Podkreślić też warto, że końcówkę zespół Jakuba Dziółki grali dwójką napastników, ale najważniejsze zadanie przed jego drużyną polegać będzie na „uszczelnieniu” defensywy.

– Popełniliśmy zbyt dużo błędów indywidualnych – powiedział Bartłomiej Burman.

– Myślę, że gdybyśmy nie popełnili ich tak wiele, to mecz mógłby się potoczyć inaczej. Na pewno nie możemy w przyszłości dopuszczać do takich błędów. W dodatku nie wykorzystaliśmy naszych sytuacji do zdobycia bramki, a gole straciliśmy w bardzo nieszczęśliwy dla nas sposób. Myślę jednak, że możemy być zadowoleni z tego, ile kreujemy sytuacji bramkowych, ale jesteśmy niezadowoleni, że zdobyliśmy tylko jedną bramkę w ostatnich dwóch meczach.

Sparing z Rakowem

– Uważam jednak, że w następnych spotkaniach to się zmieni, będziemy strzelać więcej goli i na pewno mniej tracić. Dlatego w tym tygodniu będzie nadal pracować tak samo jak co tydzień. Najpierw analiza meczu, który już za nami, a następnie wymazujemy go z pamięci i myślimy już tylko o tym co przed nami. W piątek czeka nas sparing z Rakowem i przez ten czas przerwy, która nas czeka w ligowym terminarzu, będziemy się przygotowywać do tygodnia z trzema meczami, rozgrywanymi co trzy dni, bo będą one dla nas bardzo ważne w kontekście sytuacji tabeli. Jestem przekonany, że nikt w naszej drużynie nie zwiesi głowy i będziemy pracować jeszcze mocniej – zakończył Bartłomiej Burman.


Fot. Paweł Jaskolka / PressFocus