Skra Częstochowa – Wigry Suwałki. Kanonada z happy endem

Czwarte z rzędu zwycięstwo drużyny z Loretańskiej. Przerwała świetną wyjazdową serię dobrze dysponowanych suwalczan, przełamał się Kamil Wojtyra. To już nie żarty, to gra o awans!


Idą jak burza! Częstochowianie w czwartym tegorocznym meczu odnieśli czwarte zwycięstwo, wyrównując tym samym swą rekordową II-ligową serię sprzed roku. Poprawić będą ją mieli szansę w niedzielę w Lublinie, do którego pojadą w świetnych humorach. Przewaga Skry nad Motorem właśnie, zajmującym najwyższą pozycję niebarażową, wynosi już 11 punktów.

Większy luz

Na „Lorecie” coraz mocniej zaczyna pachnieć czymś wielkim…

– Taka przewaga to powiew spokoju, pozwala nam na komfortowe granie. Chłopaki na boisku mają większy luz. Inaczej gra się z dorobkiem 20 punktów i nożem na gardle, a inaczej – z 40 i realną szansą na baraże. Ale nie mówimy o tym głośno… – uśmiechał się [Marek Gołębiewski], trener Skry.

Trudno było przypuszczać, że konfrontacja najszczelniejszych II-ligowych defensyw – do dzisiaj Skra i Wigry straciły ledwie po 16 goli – zakończy się taką kanonadą. Na murawie trwała wymiana ciosów, a już po dwóch kwadransach było 2:2!

– Zmierzyli się godni siebie rywale. To był jeden z lepszych meczów, jakie można było oglądać przy Loretańskiej. Bramki, fajne akcje, parady bramkarzy… Fajnie się to oglądało. Bardzo cieszą te punkty, bo zdobyliśmy je z bardzo silnym zespołem trenera Szulczka, poukładanym, wiedzącym, co chce grać. Znaliśmy jego mocne strony, a i tak momentami trudno było go stopować – podkreślał trener Gołębiewski.

Zaufanie do snajpera

Dawid Szulczek komplementował z kolei gospodarzy.

– Gratulacje. Robicie świetną robotę. Megaszacunek za to – mówił szkoleniowiec Wigier, którym Skra przerwała dzisiaj świetną wyjazdową serię. Suwalczanie na obcych boiskach przegrali wcześniej tylko jeden mecz – ten pierwszy w sezonie, w Stargardzie. Potem w roli gości zanotowali 7 zwycięstw i 2 remisy.


Dzisiaj też dobrze zaczęli. Dwukrotnie obejmowali prowadzenie, bardzo szybko jednak wypuszczając je z rąk. Gola na 2:2 stracili dosłownie w pierwszej akcji po wznowieniu gry! Strzelił go zza pola karnego Kamil Wojtyra. Najlepszy snajper częstochowian przełamał się – trafił do siatki pierwszy raz od listopada.

– Powtarzałem mu, by się nie przejmował, jeśli piłka nie wpada do bramki. Bardzo mu ufam i bardzo w niego wierzę, tak jak w pozostałych zawodników, nawet tych nr 20 czy 21, grających mniej. Jesteśmy jedną drużyną, zmierzamy w jednym kierunku. Chcemy grać dobrze w piłkę i zdobywać 3 punkty w każdym meczu – mówił szkoleniowiec Skry.

Te rzuty rożne

Ekipa spod Jasnej Góry dwa gole – nr 1 i 3 – strzeliła po rzutach rożnych.

– Stałe fragmenty dotąd były naszą mocną stroną. Tym razem możemy mieć do siebie żal, bo koncentracja umykała i traciliśmy bramki w sposób, do jakiego nie przywykliśmy. Zresztą, pierwszy raz w całym sezonie straciliśmy 3 bramki. To dla nas ciężki moment. Walczymy o awans, a w trzech ostatnich meczach zdobyliśmy tylko punkt. Nie tak to sobie wyobrażaliśmy. Zostało nam 16 spotkań i musimy zacząć wygrywać. Mam drużynę bardzo głodną sukcesu. Musimy być skuteczniejsi i lepiej zabezpieczać tyły – tłumaczył trener Wigier.

Skra Częstochowa – Wigry Suwałki 3:2 (2:2)

0:1 – Gojko, 10 min, 1:1 – Sadowski, 27 min (głową), 1:2 – Adamek, 29 min (głową), 2:2 – Wojtyra, 30 min, 3:2 – Brusiło, 70 min

SKRA: Biegański – Napora (90+2. Niedbała), Sadowski, Holik, Mesjasz, Brusiło – Gołębiowski, Olejnik, Nocoń – Klisiewicz (69. Milasius), Wojtyra (90. Pietraszkiewicz). Trener Marek GOŁĘBIEWSKI.

WIGRY: Zoch – Orzechowski (85. Aftyka), Kamiński, Grzelak, Dobrotka, Liszka – Sowiński (75. Sauczek), Babiarz, Mularczyk (80. Czułowski), Gojko (85. Brito) – Adamek. Trener Dawid SZULCZEK.

Sędziował Marcin Szrek (Kielce). Żółte kartki: Mesjasz – Mularczyk.
Piłkarz meczu – Kamil WOJTYRA.


Na zdjęciu: Kamil Wojtyra (w środku) doczekał się na premierowe trafienie w tym roku, dzięki któremu umocnił się na czele klasyfikacji strzelców.

Fot. Norbert Barczyk/PressFocus