Skra Częstochowa. Zderzenie ze słupkiem

Adam Mesjasz w ostatnich sekundach spotkania w Sosnowcu uratował Skrę od porażki.


W pierwszej kolejce tego sezonu Adam Mesjasz nie zagrał i Skra przegrała w Kielcach 0:2. Od drugiego spotkania z ŁKS-em wychowanek Ajaksu Częstochowa wybiega już jednak w podstawowej jedenastce trenera Jakuba Dziółki i nie oszczędza się do ostatniego gwizdka.

Uratował punkt

To on zdobył pierwszego gola dla beniaminka na zapleczu ekstraklasy, trafiając w Łodzi, ale radość nie była pełna, bo łodzianie wygrali 3:2. Od tego spotkania częstochowianie grają już jednak w obronie o wiele lepiej i w czterech kolejnych meczach stracili zaledwie dwie bramki, dwa razy zachowując czyste konto strat.

O tym jaka w tym bilansie jest zasługa stopera, który w czerwcu o dwa lata przedłużył swój kontrakt ze Skrą, najlepiej świadczy akcja z 3 minuty doliczonego czasu gry w sobotnim spotkaniu w Sosnowcu. Wtedy to bowiem po długim zagraniu Wojciecha Szumilasa, Patryk Bryła znalazł się w sytuacji sam na sam z Mateuszem Kosem. Piłkarz Zagłębia samotnie wbiegł w pole karne i minął na 14 metrze golkipera gości. Następnie strzelił celnie w kierunku pustej bramki, ale… nie zmienił wyniku, bo biegnący za akcją co sił w nogach środkowy obrońca częstochowian ofiarnym wślizgiem wybił futbolówkę na rzut rożny. Po interwencji zderzył się co prawda boleśnie ze słupkiem, ale radość z kluczowej interwencji, pozwalającej zdobyć punkt za bezbramkowy remis uśmierzyła skutki „kolizji”.

– Myślę, że „zero z tyłu” jest zasługą dobrej gry obronnej całej drużyny – mówi 28-letni częstochowianin.

– Szkoda, że nie udało się nam strzelić gola, bo był to mecz, w którym mogliśmy się o to pokusić i wywieźć ze Stadionu Ludowego nawet trzy punkty. Mamy jeden i cieszymy się z tego, A o tej mojej interwencji z ostatnich sekund gry mogę powiedzieć tylko tyle, że gdybym nie wierzył, że mogę wybić piłkę zmierzającą do naszej bramki, to nie rzucałbym się wślizgiem. Szczerze powiedziawszy myślałem, że zawodnik Zagłębie strzeli mocniej. Gdyby to zrobił, albo gdyby uderzył w górę, to nie byłoby już żadnych szans na skuteczną interwencję. Strzelił jednak tak, że udało się zablokować piłkę przed linią. Uderzyłem przy tym piszczelem w słupek, ale mogę powiedzieć, że to było „delikatne” uderzenie i na pewno do następnego meczu będę w pełni gotowy do gry. Trzeba było zamrozić nogę, ale takie stłuczenie to nic groźnego.



Dają z siebie wszystko

W następnym meczu częstochowianie będą już też mogli zagrać z Oskarem Krzyżakiem, którego w Sosnowcu zabrakło, bo w czwartek wystąpił w reprezentacji Polski U-21 w spotkaniu z Włochami i na zgrupowaniu młodzieżówki przygotowywał się do kolejnego, dzisiejszego występu w Portugalii. Nawet ten „ubytek” udało się jednak uzupełnić i uchodzące ze faworyta Zagłębie nie dało rady Skrze.

– W meczu z nami w tej lidze każdy stawiany jest w roli faworyta, ale my na boisku dajemy z siebie wszystko i jak widać nie ustępujemy przeciwnikom w żadnym aspekcie więc tak będziemy grać dalej – kończy doświadczony stoper Skry.


Fot. ks-skra.pl/Grzegorz „GU-Staw” Przygodziński