Skrajem nieba, skrajem piekła

 

Profesor Janusz Filipiak nie bierze pod uwagę pozostawienia Cracovii samej sobie.

 

Prezes Cracovii Janusz Filipiak to przede wszystkim naukowiec-informatyk i biznesmen. Dlatego na czas stanu epidemii i zawieszenia rozgrywek patrzy, mając szerszą perspektywę.

– Nie wiadomo, jak długo ten kryzys potrwa – na wstępie zaznacza profesor Janusz Filipiak. – Jeżeli potrwa krótko, to znaczy, jeżeli wznowimy rozgrywki z końcem kwietnia i w maju będziemy grać, to będzie bardzo dobrze i praktycznie nic się nie zmieni. Ale jeżeli kryzys potrwa dłużej, to będziemy mieli istotne zmiany.

Tego jednak nikt nie wie i wszystko, co teraz mówimy, bez względu na to, czy to są słowa Zbigniewa Bońka czy władz UEFA, PZPN czy Ekstraklasy, to są tylko spekulacje. A ja nie będę spekulował, bo mam większe problemy niż zarządzanie klubem sportowym.

W mojej firmie mam 6,5 tysiąca pracujących ludzi, a koszt miesięczny ich pensji to 100 milionów złotych, dzięki którym żyje 20-30 tysięcy ludzi. Na naszą korzyść działa to, że Comarch sprzedaje usługi wirtualne.

Cały czas obserwujemy jednak biznesowy barometr firmy i on nie wygląda źle. Dlatego nie rozpatruję wyjścia z finansowania Cracovii, ale rozważymy stopień naszego zaangażowania. Na pewno utrzymamy klub. Ten sam problem, choć w różnych skalach, mają teraz wszyscy sponsorzy, bez względu na to, czy to jest samorząd miejski, czy przedsiębiorstwo państwowe lub prywatne.

Na waciki

Z zadowoleniem Janusz Filipiak przyjął plan pomocy Polskiego Związku Piłki Nożnej dla klubów.

– Samą intencję prezesa PZPN-u Zbigniewa Bońka uważam za bardzo pozytywną – dodaje prezes Cracovii. – Jednak z punktu widzenia klubu, a nie chcę – ironizując – powiedzieć cytatem z filmu „Kiler”, że to jest na waciki, to jest to kropla.

W przeliczeniu na klub wychodzi nam kwota miliona z kawałkiem, co jest miesięcznym budżetem płac. Ma ona przyjść, jak wznowimy rozgrywki, natomiast naszym problemem jest, jak przetrwać do tego wznowienia.

Piłkarze chcą wypłat, ale nagle te pieniądze, które sponsorzy dawali na reklamę podczas meczów, zniknęły. Ich nie ma zgodnie z prawem. Nie ma usługi reklamowej, to reklamodawca nie płaci. Tak jest w przypadku Cracovii.

U nas wszyscy sponsorzy wypowiedzieli umowy. Tak samo jest w innych klubach. Przychody mamy albo od sponsorów, albo z dnia meczowego, a te przychody zniknęły i kasa jest pusta. A banki, jestem przekonany, klubom sportowym nie dadzą pożyczki na wypłaty dla piłkarzy. Nawet jeżeli wznowimy rozgrywki i pieniądze za reklamę się pojawią, to kluby dostaną je w lipcu i sierpniu, a wypłaty trzeba robić co miesiąc.

25 procent obniżki

Dlatego w Cracovii także pojawiło się hasło „renegocjacje umów”.
– Wysłaliśmy do zawodników pismo, zgodnie z uchwałą rady nadzorczej Ekstraklasy i każdy piłkarz ma możliwość się zgodzić albo nie – wyjaśnia prezes.

– Mówiąc o marcu, w którym graliśmy do połowy miesiąca, zaproponowaliśmy 25 procent obniżki i jestem pozytywnie zaskoczony. W tej chwili mamy chyba tylko kilku zawodników, którzy nie podpisali aneksów, bo próbują ugrać jakieś warunki dodatkowe, na przykład kwestie odejścia z klubu czy kwotę odstępnego.

My się na to nie możemy zgodzić, bo to spowoduje destabilizację całego układu. Dlatego rozmawiamy i uważam, że jeżeli do 10 kwietnia, a wtedy jest termin wypłaty za marzec, z tej trójki-czwórki zostanie jeden, to i tak będę zaskoczony, że został. Ale muszę powiedzieć, że tych pieniędzy na wypłaty i tak nie mamy.

Dlatego zawodnik, podpisując zgodę na obniżkę pyta, ale czy dostanę wypłatę? Odpowiadamy wtedy: „Dostaniesz”, mając z tyłu głowy, że kasa jest pusta. W Cracovii na liście płac jest ponad 200 osób, czyli jak w średnim przedsiębiorstwie. Nie chcemy ludziom nic nie płacić. Staramy się iść skrajem nieba, skrajem piekła, żeby uniknąć strukturalnych cięć i czekamy na sygnał, że życie wraca do normy.

 

Na zdjęciu: Co tu dużo mówić – Cracovia ma szczęście, że na jej czele stoi ktoś taki, jak Janusz Filipiak.
Fot. Łukasz Laskowski/Pressfocus